Wycieczka po mikro-narodach

Wycieczka po mikrokrajach: Sealand, Liberland i dalej

Mikronacje to kraje typu „zrób to sam”, które naśladują prawdziwe państwa, ale nie są uznawane na arenie międzynarodowej. Znane przykłady to Sealand (fort morski z czasów II wojny światowej u wybrzeży Wielkiej Brytanii) i Liberland (wyspa na Dunaju o powierzchni 7 km² między Chorwacją a Serbią). Żadna z nich nie jest prawdziwym państwem w rozumieniu prawa. Sealand został założony w 1967 roku przez Paddy'ego Roya Batesa, entuzjastę pirackiego radia; Liberland przez libertariańskiego polityka Víta Jedličkę w 2015 roku. Oba kraje wydają paszporty i pieczątki, ale nie mają one mocy prawnej. Stały się one raczej ciekawostką turystyczną niż prawdziwymi państwami. Odwiedzający zainteresowani osobliwym światem mikronacji poznają ich historię, obecny status i dowiedzą się, jak zwiedzać te otwarte dla publiczności.

Wyobraź sobie, że stoisz o świcie na molo w Harwich w Anglii i obserwujesz, jak samotny statek przygotowuje się do przepłynięcia siedmiu wzburzonych mil Morza Północnego. Na pokładzie znajduje się dwutygodniowy zapas – drewno, żywność i woda – zmierzający do nieprawdopodobnego celu: rdzewiejącej fortecy z czasów II wojny światowej o nazwie Roughs Tower. W 1967 roku brytyjski przedsiębiorca i pirat radiowy, major Paddy Roy Bates, ogłosił tę morską wieżę niezależnym „Księstwem Sealandu”. Niemal na drugim końcu świata, nad Dunajem, czeski aktywista Vít Jedlička ogłosił w 2015 roku 7 km² zalesionej równiny zalewowej o nazwie Gornja Siga, między Chorwacją a Serbią, „Wolną Republiką Liberlandu”. Żadna z tych miejscowości nie jest uznawana przez żaden rząd, a mimo to obie trafiają na pierwsze strony gazet – i do wyobraźni turystów.

Mikronacja to w istocie państwo typu „zrób to sam”: byt, który rości sobie prawo do niepodległości i często naśladuje cechy państwa, ale nie posiada prawnego uznania ze strony państw lub organizacji międzynarodowych. W praktyce mikronacja to „państwo aspirujące do niepodległości, które rości sobie prawo do niepodległości, ale nie posiada prawnego uznania” na mocy prawa międzynarodowego. Zazwyczaj nie zasiadają w Organizacji Narodów Zjednoczonych ani nie sprawują kontroli nad terytoriami uznanymi przez społeczność międzynarodową. Niemniej jednak mikronacje dokładają wszelkich starań, aby naśladować suwerenne państwa: tworzą konstytucje, flagi, hymny narodowe, walutę, paszporty, znaczki i urzędy, jakby były prawdziwymi państwami.

Mikronacje mają różne cele. Niektóre z nich to nowatorskie projekty lub hobby tworzone przez entuzjastów, którzy lubią projektować miniaturową kulturę i rząd (na przykład „Republika Molossii” w Nevadzie lub artystyczna Republika Zarzecza na Litwie). Inne to deklaracje polityczne lub protesty, jak dawne Księstwo Hutt River w Australii (protestujące przeciwko limitom pszenicy) lub organizacje zajmujące się klimatem, takie jak „Wielkie Księstwo Flandrii” (powołujące się na problemy środowiskowe). Jeszcze inne mają na celu turystykę lub rozgłos. Na przykład włoska wioska Seborga kreuje się na księstwo głównie ze względu na atrakcję turystyczną, a Republika Konchy (Key West na Florydzie) narodziła się jako żartobliwy odłam, który obecnie jest lokalną ikoną marketingową. Krótko mówiąc, ludzie odkrywali mikronacje z różnych powodów – protestu, satyry, wizji ideologicznej, a nawet po prostu dla zabawy.

Z definicji mikronacja nie jest suwerennym państwem w świetle prawa międzynarodowego. Klasyczna Konwencja z Montevideo z 1933 roku określa kryteria państwowości: stała populacja, określone terytorium, rząd oraz zdolność do nawiązywania stosunków z innymi państwami. Prawie wszystkie mikronacje nie spełniają tych kryteriów. Zazwyczaj mają niewielką lub żadną stałą populację. Na przykład Sealand ma zaledwie kilku mieszkańców (często jednego lub dwóch opiekunów). Liberland nie miał w ogóle stałej populacji, odkąd jego próby „założenia” zostały zablokowane przez władze chorwackie. Większość mikronacji nie sprawuje de facto władzy rządowej na uznanym terytorium. Co najważniejsze, żaden z istniejących państw nie uznaje ich za państwa. Zatem mikronacje istnieją w szarej strefie – nazywają siebie państwami, ale nikt inny nie zgadza się ich tak traktować.

Ile mikronacji istnieje? Szacunki są różne, ponieważ według niektórych szacunków istnieją setki samozwańczych mikronacji, często krótkotrwale lub wirtualnie. Jedno z niedawnych badań odnotowuje „ponad pięćdziesiąt” aktywnych mikronacji w 2023 roku, a niektóre listy hobbystów wymieniają nawet kilkaset. Dla porównania, ONZ uznaje 195 krajów. W praktyce tylko kilkadziesiąt mikronacji jest na tyle znanych, by zasługiwać na wzmiankę lub być obiektem zainteresowania turystów, jak Sealand, Liberland, Molossia (USA), Seborga (Włochy) i Republika Konchy (USA). Wiele innych nigdy nie wychodzi poza lokalną ciekawostkę. We wszystkich przypadkach decydującym punktem jest to, że roszczenia mikronacji nie są poparte międzynarodowym uznaniem ani egzekwowaniem.

Podstawy Konwencji Montevideo i uzyskania statusu państwa

Aby zrozumieć mikronacje, warto przyjrzeć się prawnym kryteriom dla poszczególnych krajów. Konwencja Montevideo (1933) – choć formalnie jest to traktat regionalny – jest często cytowany na arenie międzynarodowej jako klasyczna definicja „państwa” prawa publicznego. Wymaga ona czterech elementów: (1) stała populacja, (2) określone terytorium, (3) działający rząd i (4) zdolność do nawiązywania stosunków z innymi państwamiZasadniczo oznacza to, że podmiot musi mieć ludzi mieszkających tam przez cały rok, czyste granice, pewną władzę zarządzającą i zdolność do angażowania się w działalność dyplomatyczną lub handlową na arenie międzynarodowej.

W praktyce jednak Montevideo zadowala się sam Nie tworzy prawdziwego państwa. Nawet jeśli mikronacja rości sobie prawa do wszystkich czterech, nadal potrzebuje uznania ze strony innych państw. „Uznanie” przez ugruntowane rządy daje młodemu państwu dostęp do prawa międzynarodowego, traktatów, dokumentów podróży itp. MontanaroLegal zauważa, że ​​kryteria Montevideo są konieczne, ale „same w sobie nie stanowią warunku wystarczającego” członkostwa we wspólnocie międzynarodowej. Państwa mogą brać pod uwagę i biorą pod uwagę wiele czynników (strategicznych, politycznych, historycznych) przed udzieleniem uznania.

Mikronacje prawie nigdy nie spełniają wszystkich wymogów Montevideo. Populacja: Większość osób ubiegających się o obywatelstwo ma bardzo niewielu mieszkańców. Sealand zazwyczaj zamieszkują jedynie opiekunowie rodziny Batesów – „zwykle dwie osoby”, jak twierdzi Michael Bates. Nominalna liczba obywateli Liberlandu liczy się w tysiącach, ale nic mieszka na terenie, który sobie rości, gdyż Chorwacja zabrania osadnictwa. Terytorium: Stałe terytorium jest kluczowe, ale mikronacje często zajmują sporne lub niewielkie działki. Jedynym lądem Sealandu jest betonowa platforma Roughs Tower (około 550 m²). Liberland rości sobie prawo do 7 km², ale jest to wyspa rzeczna, do której roszczenia graniczne zgłaszają Serbia i Chorwacja. Inne mikronacje mają charakter czysto symboliczny (na przykład Republika Utah próbowała rościć sobie prawa do podwodnej góry; Bir Tawil jest czasami podawana jako jedyna prawdziwa „terra nullius” na Ziemi, o powierzchni około 2060 km² Sahary, do której nie rości sobie prawa ani Egipt, ani Sudan). Nawet jeśli mikronacja ma ląd, państwo-gospodarz zazwyczaj go kwestionuje.

Rząd: Niektóre mikronacje tworzą rozbudowane rządy (premierów, parlamenty itp.), ale nie mają one realnej władzy wykonawczej. Sealand ma dziedziczną „rodzinę królewską” z ministrem stanu, ale nadal obowiązuje prawo brytyjskie (Sealand jest de facto traktowany jako terytorium Zjednoczonego Królestwa po 1987 roku, patrz poniżej). Pojemność międzynarodowa: Żadne z nich nie może podpisać traktatów ani przystąpić do ONZ. Bez powiązań dyplomatycznych mikronarody nie mogą robić tego, co robią zwykłe państwa. Jak zauważają analitycy, byty takie jak Liberland i inne pozostają „ciekawymi przypadkami”, które nie mogą przekształcić się w normalne państwa bez akceptacji sąsiadów.

Poza Montevideo, inne przepisy ograniczają mikronacje. Karta Narodów Zjednoczonych i większość konstytucji narodowych generalnie zabraniają jednostronnej secesji i podkreślają istniejącą suwerenność. Na przykład, nawet gdyby liberyjski Jedlička miał historyczną rację (wielkie „jeśli”), Chorwacja i Serbia uznają Liberland za nielegalną prowokację. Wielka Brytania po prostu zaktualizowała swoje prawo, traktując Sealand jako część wód brytyjskich (patrz poniżej), unieważniając roszczenia Sealandu. Krótko mówiąc, prawo międzynarodowe nie oferuje łatwej furtki dla krajów, które działają na własną rękę. Mikronacje zazwyczaj istnieją w swego rodzaju prawnej ziemi niczyjej: mają tożsamość i entuzjazm, ale nie mają osobowości prawnej w oczach innych.

Historia Sealandu

Sealand – wycieczka po mikrokrajach Sealand, Liberland i okolice

Gdzie znajduje się Sealand?

Cały „kraj” Sealandu leży na rdzewiejącej betonowej platformie na Morzu Północnym, około 11–13 km od wschodniego wybrzeża Anglii. Konstrukcja, zwana HM Fort Roughs lub Roughs Tower, była jednym z kilku fortów przeciwlotniczych zbudowanych przez Wielką Brytanię podczas II wojny światowej. Składa się ona zasadniczo z dwóch ogromnych cylindrycznych wież osadzonych w dnie morskim, podtrzymujących stalowy pokład z domkami i blankami. Oficjalne współrzędne wskazują, że leży na wodach międzynarodowych (przed 1987 rokiem) mniej więcej między Suffolk a Essex. Dla porównania, leży daleko od jakiegokolwiek portu – rybak musi przepłynąć ponad godzinę, żeby się tam dostać.

Podróż do Sealandu sama w sobie jest przygodą. Nie ma regularnych promów ani wycieczek; jedyną drogą jest prywatna łódź. W ostatnich latach Sealand opłaca rybaków po służbie, aby pełnili rolę opiekunów i przewoźników. Dziennikarz Aaron Tlusty obrazowo opisuje jedną z takich podróży. W marcu 2019 roku opiekun Joe Hamill załadował „dwutygodniowe zapasy żywności i ubrań” na małą łódź rybacką w porcie w Harwich. O świcie stał na molo ze skrzyniami, gdy łódź rybacka sunęła w stronę horyzontu. Z sterówki przez całą 7-milową trasę widoczna była sylwetka Sealandu z dwiema wieżami – „malutka i gigantyczna jednocześnie”, jak to ujął Hamill. Był szary poranek, ale przez okna kabiny ukazała się przysadzista forteca, a wokół niej rozciągało się bezkresne Morze Północne.

Kto założył Sealand i dlaczego?

Sealand powstał w 1967 roku jako prowokacyjny gambit majora Paddy'ego Roya „Roya” Batesa, byłego oficera armii brytyjskiej i entuzjasty pirackiego radia. W tym czasie Roughs Tower była opuszczona i niezamieszkana. 3-milowa strefa wód terytorialnych Wielkiej Brytanii w czasie wojny oznaczała, że ​​platforma znajdowała się tuż poza jurysdykcją brytyjską. Bates początkowo przejął ją, aby gościć Radio Essex, przedsięwzięcie biznesowe zajmujące się nadawaniem muzyki pop z zagranicy. 2 września 1967 roku Bates formalnie przejął Roughs Tower od rywalizującej grupy pirackiej i proklamował „Księstwo Sealandu”, ogłaszając się „Księciem Royem”. Jego celem było wykorzystanie niejednoznaczności wód międzynarodowych do działania poza prawem dotyczącym nadawania – ale wkrótce pokochał również żart o państwowości, publikując konstytucję, znaczki i paszporty dla tego nowego mikropaństwa.

Bates uczynił rodzinę Sealand pierwszymi obywatelami. Stworzył flagę i hymn narodowy, a początkowo ustanowił swoją żonę, syna Michaela i córkę Penny ministrami stanu w tej małej społeczności. Chociaż zaczęło się od pirackiego PR radiowego, Sealand rozwinął się w projekt na całe życie. Rodzina Batesów traktowała operację poważnie: Roy tytułował się księciem, jego żona królową Joanną, a Michael został mianowany księciem regentem w 1999 roku. Po śmierci Roya w 2012 roku, Michael (ur. 1952) formalnie został „głową państwa i rządu”, choć pozostaje de facto władcą jako książę Michael. Obecnie Michael mieszka na kontynencie (w Suffolk) i kieruje Sealandem z daleka, podczas gdy dwaj wyznaczeni opiekunowie (jak Joe Hamill i Mike Barrington) dzielą się obowiązkami na miejscu, aby utrzymać fortecę w stanie nadającym się do zamieszkania.

Atak z 1978 roku i kamienie milowe w procesie prawnym

Krótka historia Sealandu obejmuje autentyczny incydent zbrojny. W sierpniu 1978 roku niemiecki prawnik Alexander Achenbach – któremu przyznano paszport Sealandu – próbował przejąć „księstwo”. Achenbach zaprosił Roya Batesa do Austrii, aby omówić zakup Sealandu, a następnie zatrudnił najemników do zajęcia fortu pod nieobecność Batesa. Intruzi podobno wzięli księcia Michaela (syna Roya) jako zakładnika i przetrzymywali go dla okupu. Michael Bates zdołał jednak odzyskać fort siłą, porywając najemników. Kiedy Achenbach odmówił zapłaty, Bates zatrzymał go i jednego ze wspólników. Incydent zakończył się interwencją niemieckiego dyplomaty: po negocjacjach Achenbach został uwolniony, a Bates uznał wizytę wysłannika za faktyczne uznanie Sealandu przez Niemcy. W rzeczywistości Niemcy i Wielka Brytania nigdy formalnie nie uznały Sealandu.

Kolejny kamień milowy nastąpił kilka lat później, w 1987 roku, kiedy rząd brytyjski zmienił prawo. Wielka Brytania rozszerzyła swoje wody terytorialne z 3 do 12 mil morskich (22 km). To ustawowe rozszerzenie oznaczało, że Roughs Tower znalazł się teraz na wodach brytyjskich. Od tego momentu prawnie Sealand znajdował się pod jurysdykcją Zjednoczonego Królestwa. Brytyjski sędzia oddalił wcześniej w 1968 roku oskarżenie Korony (o posiadanie broni palnej) z przyczyn technicznych, że fort znajdował się poza wodami brytyjskimi. Zmiana z 1987 roku z mocą wsteczną umieściła Sealand na terytorium Wielkiej Brytanii, choć nie odbył się żaden nowy proces. Eksperci prawni zauważyli, że posunięcie to skutecznie uniemożliwiło jakiekolwiek prawne uznanie Sealandu za niepodległy – w końcu platforma „wzniesiona przez człowieka” i leżąca na wodach brytyjskich nie mogła kwalifikować się jako suwerenne państwo.

Pomimo śmiałych twierdzeń Sealandu, żaden naród nigdy formalnie go nie uznał. Rodzina Batesów twierdzi, że uzyskał on „uznanie dyplomatyczne” ze strony Niemiec oraz (na mocy traktatu) ze strony rządu Księstwa Sealandu, ale na arenie międzynarodowej żaden kraj nie przyznaje Sealandowi żadnej pozycji. Nawet Unia Europejska uznała paszporty Sealandu za „wyimaginowane” dokumenty bez rzeczywistej ważności. W Księdze Rekordów Guinnessa odnotowano go jedynie jako „najmniejszy obszar, na którym można ubiegać się o status narodowy”. W efekcie Sealand pozostaje ciekawostką: poza legalnymi wodami niegdyś rościł sobie niepodległość, ale w oczach każdego rządu jest po prostu dziwaczną strukturą na morzu.

Paszporty, waluty, znaczki – pamiątki czy prawdziwe przedmioty?

Podobnie jak wiele mikroprzedsiębiorstw, Sealand wcześnie wprowadził własną walutę i paszport. W 1975 roku Roy Bates przedstawił konstytucję Sealandu, a wkrótce potem wydał flagę narodową, hymn, walutę i paszporty. Wyobrażał sobie gospodarkę opartą na tych symbolach. W praktyce paszporty Sealandu – książeczki z numerami seryjnymi – były traktowane jako ciekawostka. UE ostatecznie nazwała je „paszportami fantazji”, a w 1997 roku rodzina Batesów odwołała program paszportowy po skandalu związanym z praniem pieniędzy z udziałem fałszywych dowodów tożsamości Sealandu w Hongkongu. Znaczki i monety sprzedawano jako przedmioty kolekcjonerskie. Dziś banknoty i znaczki Sealandu są nadal drukowane dla miłośników, ale żaden z nich nie jest akceptowany w żadnej rzeczywistej poczcie ani jako prawny środek płatniczy poza księstwem.

Co zatem jest ważne w Sealandzie? Bardzo niewiele. Drobne monety, wizy z pieczątką i laminowane dowody osobiste, które wydaje, nie mają żadnej mocy prawnej w świetle prawa międzynarodowego. Teoretycznie można nazywać się „obywatelem Sealandu” po uiszczeniu opłaty, ale ten status nie ma żadnego znaczenia. Na przykład znaczki pocztowe Sealandu mogą zbierać pieniądze od kolekcjonerów, ale brytyjska lub europejska poczta nie potraktuje ich jako opłaty pocztowej. Na swojej stronie internetowej Batesowie sprzedają turystom w Sealandzie „tytuły szlacheckie” – takie jak nadanie komuś tytułu „barona” – ale znowu są one symboliczne. Krótko mówiąc, te atrybuty kraju to głównie pamiątki i marka, a nie jakiekolwiek egzekwowalne prawo.

Czy można odwiedzić Sealand?

Teoretycznie tak – ale tylko za specjalnym pozwoleniem. Sealand nigdy nie był otwarty dla publiczności jak muzeum; nie oferuje regularnych wycieczek ani centrum dla zwiedzających. Jedynymi osobami, które tam trafiają, są opiekunowie i okazjonalni goście zatwierdzeni przez „rząd”. Oficjalna polityka Sealandu stanowi, że zwiedzanie jest możliwe wyłącznie na zaproszenie, wymagające uprzedniej zgody Biura Spraw Wewnętrznych Sealandu. W praktyce większość „zwiedzających” to dziennikarze, badacze lub pasjonaci, którzy usilnie zabiegali o miejsce w programie.

Poziom bezpieczeństwa jest zróżnicowany. Fizycznie betonowa platforma jest solidna, a relacje z wycieczek opisują ją jako zniszczoną, ale nadającą się do zamieszkania. Jednak bezpieczne dotarcie do niej wymaga doświadczenia na morzu. Skaliste Morze Północne bywa nieprzewidywalne – te same kutry rybackie, które zaopatrują Sealand, to małe jednostki pływające po wzburzonych wodach. (Na Sealandzie nie odnotowano dotychczas żadnych poważnych wypadków, ale kapitanowie i opiekunowie muszą zachować czujność, zwłaszcza podczas sztormu). Z prawnego punktu widzenia turyści muszą również przestrzegać prawa brytyjskiego: po zmianie zasady 12 mil każdy na Sealandzie znajduje się teoretycznie na terytorium brytyjskim. Teoretycznie więc mogłyby obowiązywać brytyjskie przepisy dotyczące wtargnięcia na teren prywatny lub imigracji – choć nikt nigdy nie próbował ich rygorystycznie egzekwować w Sealandzie.

  • Jak się tam dostać: Jak wspomniano, nie ma promu. Należy zorganizować prywatne czartery. Niektórzy żądni przygód podróżnicy wynajęli łodzie rybackie lub rekreacyjne z Essex, aby podziwiać platformę z daleka. Istnieje kilka historii o pełnych nadziei turystach, którzy połączyli siły z lokalnymi rybakami, aby zobaczyć Sealand. Jak podaje jedna z relacji, Joe Hamill po prostu „zawołał” swoich stałych kapitanów w Harwich na przejażdżkę, wnosząc skrzynie ręcznie na ich łódź. Krótko mówiąc, zwiedzanie Sealandu jest możliwe dla zdeterminowanych, ale nie można po prostu się pojawić. Potrzebne jest pozwolenie i chętny kapitan.
  • Kto tam teraz mieszka? Obecnie na platformie zazwyczaj przebywają dokładnie dwie osoby naraz: opiekunowie pełnią dyżury naprzemiennie co dwa tygodnie. Gotują, sprzątają, obsługują generatory i dbają o działanie radia i instrumentów pogodowych. Czasami rodzina Batesów lub oficjalni goście przyjeżdżają na krótkie pobyty. Poza tymi opiekunami, Sealand ma… brak innych stałych rezydentówMichael Bates mieszka w Anglii i zarządza mikronacją zdalnie. W forcie nie ma szkoły, sklepu ani nawet stałego „obywatela”.

Status aktualny: opiekunowie i kierownictwo

Po śmierci Roya Batesa w 2012 roku władzę przejął jego syn Michael (Książę Michael z Sealandu). Michael, który przebywał na wyspie i szkolił się od 14. roku życia, teraz zarządza operacjami z lądu. Pod jego rządami Sealand pozostaje w dużej mierze projektem rodziny Batesów: to oni wypłacają pensje opiekunom, a ministerstwo (z nazwy) zajmuje się korespondencją z Anglii. W istocie Sealand funkcjonuje jak rodzinna posiadłość o tematyce marynistycznej.

Opiekunowie to prawdziwi pracownicy Księstwa. Jeden z profili AtlAstral nazywa ich „jedynymi na świecie pełnoetatowymi strażnikami królewskimi”, których obowiązkiem jest dosłownie mieszkać w forcie. Jak wyjaśnia Joe Hamill, każdego ranka wywiesza flagę Sealandu i pozostaje całkowicie odcięty od sieci; jego jedyny e-mail pochodzi z oficjalnego adresu Sealandu i wysyła mu instrukcje lub listy sprzętu. W nocy rybacy, którzy go przywieźli, odwożą go i wracają do portu; dwa tygodnie później odbierają go ponownie. Opiekunowie mają nawet własną rotację i standardowe procedury operacyjne.

W codziennej działalności Sealand publikuje zapytania prasowe i komunikaty prasowe za pośrednictwem swojej oficjalnej strony internetowej (SealandGov.org). Roszczenia dotyczą niewielkiego obszaru lądowego: platformy, przestrzeni powietrznej i dna morskiego pod nią. Firma twierdzi, że jej własna „granica” rozciąga się na 2 km wokół konstrukcji – choć jest to wyłącznie roszczenie i nikt tego nie uznaje. Obecnie populacja Sealandu składa się zasadniczo z duetu opiekunów; nie są rozpatrywane żadne nowe wnioski o obywatelstwo, chyba że chodzi o mianowanie kolejnych członków rodziny królewskiej.

Historia Liberlandu

Historia Liberlandu – wycieczka po mikrokrajach Sealandu, Liberlandu i nie tylko

Gdzie leży Liberland (Gornja Siga) i dlaczego został wybrany?

Terytorium, do którego roszczenia zgłasza Liberland, leży w zakolu Dunaju, po chorwackiej stronie rzeki, w pobliżu wioski Mali Zdenci. Działka ta znana jest jako Gornja Siga (po chorwacku „Górna Ławica” lub „Górna Tufa”). Jest to 7 km² (700 hektarów) wyspiarski pas równiny zalewowej porośnięty niskimi lasami i zaroślami. Jej strategiczne znaczenie wynika z długotrwałego sporu granicznego między Chorwacją a Serbią: według jednej z interpretacji starych map Chorwacja rości sobie prawa do większej części meandrującego biegu rzeki, co pozostawiłoby fragment podobny do Gornjej Sigi po stronie Serbii. Serbia jednak zastosowała inną linię graniczną, co oznaczałoby, że Gornja Siga znajduje się w Chorwacji. W tym przypadku żadne z państw oficjalnie nie rości sobie praw do Gornjej Sigi – stała się ona, jak to ujął Jedlička, maleńką „terra nullius” (ziemią niczyją).

Legenda lokalizacji: Najbliższym rozpoznawalnym miastem jest Mali Zdenci w Chorwacji, ale w rzeczywistości na Gornjej Sidze nie ma żadnego portu ani infrastruktury. Zdjęcie satelitarne pokazuje długą, wąską, zalesioną piaszczystą mierzeję, owiniętą zakolem Dunaju w kształcie litery U. W 2007 roku astronauta na ISS sfotografował Gornją Sigę; zdjęcie (po prawej) potwierdza, że ​​jest ona mocno zalesiona i całkowicie niezagospodarowana. Dunaj płynie wzdłuż jej wschodniej krawędzi, z błotnistymi łachami i kilkoma kanałami. Na południowy wschód, po drugiej stronie Dunaju, leży terytorium Serbii. „Oficjalna” granica jest sporna z powodu sporu. Krótko mówiąc, założyciele Liberlandu wybrali Gornję Sigę, ponieważ wydawała się być prawnie niezarejestrowaną równiną zalewową na tyle dużą, aby zarejestrować ją jako państwo.

Kto założył Liberland i jaka jest jego ideologia?

Wolna Republika Liberlandu została proklamowana 13 kwietnia 2015 roku przez Víta Jedličkę, czeskiego polityka i aktywistę libertariańskiego. Jedlička prowadził kampanię opartą na klasycznych ideach liberalnych i dostrzegł szansę w Gornji Sidze. Wierzył, że zgodnie z zasadą terra nullius (ziemi niczyjej) może legalnie rościć sobie do niej prawa, ponieważ ani Chorwacja, ani Serbia nie mają nad nią faktycznej suwerenności.

Jedlička przedstawiał Liberland jako minimalistyczny, wolnorynkowy raj. Zainspirowany myślicielami takimi jak Ludwig von Mises i Ayn Rand, jego wizją było państwo z „kapitalizmem leseferystycznym”, minimalną władzą państwową i gospodarką opartą na kryptowalutach”. Od samego początku oficjalna literatura Liberlandu kładła nacisk na niskie podatki, wolności jednostki i walutę opartą na blockchainie. W praktyce Jedlička stworzył platformę internetową: obywatele mogli ubiegać się o obywatelstwo lub kupić paszport Liberlandu za pośrednictwem oficjalnej strony internetowej.

Jedlička szybko powołał rząd tymczasowy: siebie jako prezydenta, a przyjaciół jako ministrów finansów, spraw zagranicznych itd., co ogłoszono później, w 2015 roku. Rodząca się ideologia łączyła twardy libertarianizm z domieszką krypto-utopizmu. Na przykład, Liberland zaczął bić własne tokeny (tzw. tokeny „Merit”) i planował własne systemy identyfikacji cyfrowej. W październiku 2024 roku odbyły się nawet wybory parlamentarne oparte na technologii blockchain – pierwsze w historii Liberlandu. Wszystko to jednak pozostało wirtualne, ponieważ nikt tak naprawdę nie mieszkał na terytorium, do którego roszczenia zostały zgłoszone.

Czy Liberland jest uznawany przez jakiekolwiek państwo?

Nie. Liberland nie uzyskał żadnego uznania od żadnego państwa członkowskiego ONZ. Oba sąsiednie kraje w bezpośrednim sąsiedztwie natychmiast odrzuciły projekt. Chorwacja określiła Liberland jako „prowokacyjny” i jasno dała do zrozumienia, że ​​nigdy nie odda tego terytorium. Serbia odrzuciła sprawę, twierdząc, że sporne terytorium jest nieistotne dla interesów Serbii (w rzeczywistości Serbia oficjalnie nie rości sobie praw do tej małej wyspy). W swoich oświadczeniach rząd Chorwacji nazwał Liberland „cyrkiem” bezsensownego legalizmu.

Kilka innych krajowych ministerstw spraw zagranicznych publicznie wyśmiało Liberland lub udzieliło ostrzeżeń swoim obywatelom. Republika Czeska (ojczyzna Jedlički) nawet wyraźnie zaleciła obywatelom przestrzeganie prawa i oczekiwanie na oficjalne przekazanie terytorium – de facto sugerując, że obowiązuje tu prawo chorwackie. W świetle prawa międzynarodowego Gornja Siga pozostaje pod tymczasową administracją Chorwacji (zgodnie z definicją granic z czasów wojny), więc Chorwacja egzekwuje tam swoje prawo. W związku z tym deklaracja Liberlandu nie miała żadnego poparcia. Żaden kraj na świecie nie traktuje paszportów Liberlandu jako legalnych dokumentów podróży, a agencje międzynarodowe oficjalnie ignorują to żądanie.

Krótko mówiąc: podczas gdy Jedlička publicznie lansował ideę Liberlandu jako państwa, rządy traktowały to jako ekscentryczne hobby. Na razie Liberland jest jedynie de jure – fikcją prawną bez realnych relacji zewnętrznych.

Jak zostać obywatelem Liberlandu

Liberland od samego początku uruchomił internetowy portal aplikacyjny. W praktyce każdy może ubiegać się o obywatelstwo Liberlandu za pośrednictwem jego strony internetowej. Jedlička i jego zespół początkowo promowali Liberland jako miejsce przyjazne przedsiębiorcom, libertariańskiemu społeczeństwu i fanom kryptowalut z całego świata. Stworzyli system rejestracji, który gromadził informacje i, za opłatą, mógł wydawać paszporty Liberlandu (nazywane po prostu „kartami paszportowymi Republiki Liberlandu”) osobom, które złożyły wniosek.

Do 2024 roku około 735 000 osób zarejestrowało zainteresowanie obywatelstwem Liberlandu. Spośród nich około 1200 uiściło opłatę, aby uzyskać „oficjalne” obywatelstwo Liberlandu z kartami paszportowymi. Początkowo opłata stanowiła skromną darowiznę (około 20 dolarów). Z czasem, w miarę jak rząd Liberlandu na uchodźstwie inwestował w „budowanie państwa”, podniósł opłaty za wydanie paszportu – pod koniec 2023 roku pobierał nawet 10 000 dolarów za paszport rządowy VIP.

Należy zauważyć, że wszystkie te obywatelstwa i paszporty mają charakter czysto symboliczny. Żaden urząd imigracyjny w danym kraju ich nie akceptuje. Liberland rozróżnia jednak „obywateli” od zwykłych wnioskodawców: najwyraźniej ci, którzy odwiedzają terytorium (nawet nielegalnie), mogą uzyskać obywatelstwo bez płacenia. Na przykład Jedlička powiedział kiedyś, że każdy, kto fizycznie spędził tydzień na terenie rzekomo należącym do Liberlandu, może ubiegać się o bezpłatne obywatelstwo.

Krótko mówiąc: uzyskanie obywatelstwa Liberlandu oznacza zarejestrowanie się na stronie internetowej, spełnienie określonych warunków (nieskazitelność, niekaralność itp.) oraz uiszczenie wymaganej opłaty. Są to dokumenty marketingowe, a nie dokumenty prawne uznawane za granicą. Teoretycznie Liberland sprzedawał nawet działki i oferował małe strefy wolnocłowe, ale w oczach żadnego kraju nie są one egzekwowalne – raczej przypominają deklaracje intencyjne.

Czy można odwiedzić Liberland? Kto kontroluje dostęp?

To jest najtrudniejsza część. Gornja Siga znajduje się na terenie de facto kontrolowanym przez Chorwację (Chorwacja egzekwuje tam prawo), choć roszczenia Serbii stawiają ją w sytuacji spornej. W rezultacie każdy, kto próbuje odwiedzić terytorium Liberlandu, wkracza na teren chorwackiej granicy (lub samej rzeki) bez pozwolenia. W praktyce oznaczało to, że chorwacka policja wielokrotnie blokowała dostęp, a nawet aresztowała osoby próbujące postawić stopę na tym terenie.

Na przykład, w 2015 roku współzałożyciel Vít Jedlička i jego wspólnik zostali zatrzymani na noc przez chorwackie władze po próbie przekroczenia granicy na rowerze. Zgodnie z chorwackim prawem zostali ukarani grzywną za nielegalne przekroczenie granicy. Od tego czasu chorwaccy strażnicy graniczni patrolują brzeg rzeki i odmawiają przepustki. W połowie 2023 roku kilku dziennikarzy i turystów na krótko przedostało się łodzią, ale chorwacka policja wkrótce zniszczyła ich prowizoryczny obóz.

W rzeczywistości Chorwacja kontroluje wjazd (a Serbia również odmawia jakiegokolwiek oficjalnego przejścia z jej strony). Liberland nie posiada portów ani oficjalnych przejść granicznych. Aby tam dotrzeć, trzeba by nielegalnie przekroczyć chorwacki ląd lub wodę. Jest to stanowczo odradzane. Nie tylko grozi zawróceniem, ale także ryzykiem postawienia zarzutów na podstawie prawa chorwackiego lub serbskiego za nielegalny wjazd. Doszło do aresztowań osób z Irlandii, Danii i innych krajów za takie próby.

Podsumowując: zazwyczaj nie można legalnie odwiedzić Liberlandu. Jeśli zostaniesz przyłapany na próbie, poniesiesz realne konsekwencje prawne. Niektórzy aktywiści podróżowali skuterami wodnymi lub kajakami, ale to raczej drobne eskapady niż opcje turystyczne. Najbezpieczniejszym sposobem na poznanie Liberlandu jest podróż na odległość – np. dołączając do społeczności internetowych, kupując pamiątkową monetę Liberlandu lub omawiając ją na spotkaniu – a nie fizyczna wizyta.

Ostatnie wydarzenia

Po głośnej deklaracji z 2015 roku, Liberland stał się w dużej mierze projektem cyfrowym. Prezydent i rząd przez lata działali głównie online. W 2024 roku zespół Liberlandu zaczął promować pewne wyniki: zgłosili, że w tym roku otrzymali ponad milion dolarów darowizn i wpływów podatkowych, a rezerwy były niemal w całości ulokowane w kryptowalutach (głównie Bitcoinie). Deklarowali dochód na poziomie około 1,5 miliona dolarów w 2023 roku, co wskazuje na zaangażowanie w kryptowaluty i minimalistyczny system podatkowy (choć liczby te są deklarowane przez nich samych i nie są weryfikowane przez osoby trzecie).

Politycznie Liberland zabiegał o uwagę za pośrednictwem wpływowych stowarzyszeń. Pod koniec 2023 roku nawiązał kontakt z nowym, libertariańskim rządem Argentyny (pod przewodnictwem prezydenta Javiera Milei) i zasugerował wzajemne wsparcie. Jedlička odwiedził nawet Argentynę, aby zbadać powiązania biznesowe i uruchomić tam pilotażowy program „turystyki urodzeniowej” (dzięki któremu dzieci urodzone w Argentynie mogłyby ubiegać się o obywatelstwo Liberlandu). W kraju, w październiku 2024 roku, Liberland przeprowadził nowatorskie wybory, wykorzystując głosowanie oparte na technologii blockchain, aby pokazać, jak taka technologia mogłaby zarządzać przyszłym państwem.

Jednak pomimo tych inicjatyw, Liberland wciąż jest daleki od rzeczywistości. Jego deklarowany „rząd” nigdy nie zarządzał żadną populacją na miejscu. Jego propozycje (np. kryptowaluty, e-rezydencja, przepisy dotyczące rajów podatkowych) pozostają w dużej mierze teoretyczne. Jedyne potwierdzone rezultaty to statystyki: tysiące internetowych „obywateli” i wzmianki w mediach. Chorwacka policja i sądy nadal uznają działania Liberlandu za bezwartościowe. W rzeczywistości, pod koniec 2023 roku sam Jedlička został wydalony z Chorwacji na pięć lat za „działalność ekstremistyczną” związaną z Liberlandem. Niedawno (w listopadzie 2023 roku) kilku zagorzałych zwolenników ponownie przekroczyło granicę w niewielkich grupach i rozbiło tam obóz, ale 21 września 2023 roku władze Chorwacji zniszczyły ten obóz.

Obecna populacja: Oficjalnie, stała populacja Liberlandu wynosi zero. Na terytorium nie ma domów ani usług – w najlepszym razie kilka prymitywnych drewnianych chat zbudowanych przez aktywistów, a następnie zburzonych. Wszyscy „obywatele” Liberlandu mieszkają gdzie indziej. W związku z tym jedyną ludzką obecnością jest ten, kto akurat będzie kolejnym potencjalnym gościem lub opiekunem – a na razie nie ma nikogo.

Odwiedzalność: Mikronacje, które naprawdę możesz odwiedzić

Mikronacje, które naprawdę możesz odwiedzić – wycieczka po mikronacjach Sealand, Liberland i nie tylko

Chociaż wiele mikronacji istnieje tylko na papierze, zaskakująco wiele z nich jest otwartych dla turystów. Do niektórych, takich jak Sealand i Liberland, dotarcie jest niezwykle trudne lub ryzykowne. Inne można jednak łatwo odwiedzić w ramach standardowej wycieczki po regionie. Oto kilkanaście godnych uwagi przykładów:

  • Republika Molosów (Nevada, USA): Prawdopodobnie najsłynniejszy mikronacja przyjazna turystom. Molossia zajmuje niewielki dom z podwórkiem pary w pobliżu Reno w stanie Nevada. „Prezydent” Kevin Baugh osobiście oprowadza (wyłącznie po wcześniejszym umówieniu) po domu, muzeum i pałacu, oferując uroczyste mecze w miotle i podnoszenie flagi. Wizyty należy umawiać mailowo, ale po zatwierdzeniu można przez około godzinę wędrować po półakrowym „terenie” Molossii. Zagraniczni turyści mogą pozostać na miejscu do trzech godzin jako turyści. Molossia sprzedaje również pamiątki, takie jak znaczki, banknoty i „obligacje wojenne”. Zwiedzanie Molossii jest bezpieczne i przyjemne, o ile przestrzega się zasad umawiania wizyt.
  • Księstwo Seborga (Liguria, Włochy): Seborga to położona na wzgórzu wioska niedaleko granicy z Francją, która dekady temu przyjęła kuriozalne żądanie niepodległości. Ma własnego księcia, walutę i sobotnią ceremonię flagową, ale w rzeczywistości to po prostu urokliwe włoskie miasteczko. Turyści mogą tu swobodnie wędrować jak wszędzie we Włoszech: kupować pamiątki z metką „Seborga”, uczestniczyć w cotygodniowej zmianie warty i pić cappuccino na urokliwym placu. (Paszport ani wiza nie są wymagane poza włoską). Ponieważ status mikronarodu Seborga został stworzony głównie z myślą o turystyce, zwiedzanie jest zasadniczo tym samym, co zwiedzanie samej Seborgi. Lokalny samorząd nawet zachęca do turystyki: monety będące walutą mikronarodu są sprzedawane w sklepach, a historia tej historii jest powodem do dumy.
  • Conch Republic (Key West, Floryda, USA): Technicznie rzecz biorąc, Key West, nieuznawane za oderwanie się od reszty kraju, ogłosiło się Republiką Konchy w 1982 roku w proteście przeciwko blokadzie drogowej Straży Granicznej Stanów Zjednoczonych. Dziś jest to marka turystyczna: na lotnisku w Key West można zobaczyć tablice z napisem „Witamy w Republice Konchy” i wszędzie koszulki. Aby odwiedzić to miejsce, po prostu wybierz się na wakacje do Key West. Nie ma opłat wjazdowych ani formalności granicznych. Republika Konchy nie jest suwerennym miejscem z fizycznymi granicami, a jedynie zabawną lokalną tożsamością. Ciekawostka: Key West mianował kiedyś nawet „Ambasadora”, aby przyciągnąć uwagę prasy. W praktyce wizyta w Republice Konchy oznacza jedzenie smażonych racuchów, robienie sobie selfie z ambasadorem turystyki i korzystanie z nocnego życia Florida Keys – wszystko to jest całkowicie legalne zgodnie z prawem USA.
  • Republika Zarzecza (Wilno, Litwa): Zarzecze to artystyczna dzielnica Wilna, która jednostronnie „ogłosiła niepodległość” prima aprilis 1997 roku. Ma na murze fantazyjną konstytucję, własną flagę, a nawet prezydenta. W rzeczywistości funkcjonuje jak każda inna dzielnica artystyczna w Wilnie. Turyści mogą swobodnie spacerować po Zarzeczu (przejścia graniczne to po prostu przyjazne łuki), podziwiać osobliwe instalacje artystyczne, a nawet wrzucić monetę do fontanny z aniołami, aby zapewnić sobie szczęście. Samozwańcza republika często organizuje festiwale uliczne. Nie są wymagane żadne specjalne zezwolenia, ponieważ obszar ten w pełni administruje Litwa.
  • Księstwo Pontinha (Madera, Portugalia): Pontinha to maleńka wyspa (a właściwie skała) niedaleko miasta Funchal na Maderze. W 1903 roku lokalna gazeta ogłosiła ją „księstwem”, gdy osiedlili się tam portugalscy oficerowie. Dziś znajduje się tam mały klub i maszt flagowy, ale nie ma tam mieszkańców. Można tam dotrzeć łodzią z Funchal: lokalne statki wycieczkowe zaliczają ją do ciekawostek. Nie ma oficjalnej opłaty za wstęp ani cła, a „księżniczka” czasami wydaje się rozdawać naklejki ciekawskim turystom. (Zdjęcie: wpis na liście Atlas Obscura określa ją jako „mikronaród na małej wysepce”). W gruncie rzeczy Pontinha to po prostu morska osobliwość: każdy może tam żeglować lub pływać kajakiem.
  • Królestwo wyspy Piel (Kumbria, Anglia): Ta wyspa pływowa w zatoce Morecambe nazywa siebie „królestwem”. W latach 20. XX wieku właściciel lokalnego pubu zorganizował ceremonię koronowania się na króla Piel, aby przyciągnąć turystów. Każdego lata międzykulturowy pokaz koronuje „Króla Piel” symbolicznym corroboree. Turyści zazwyczaj przybywają na Piel pieszo lub łodzią z pobliskiej wyspy Walney. Spacer w czasie odpływu zajmuje 2–3 godziny w jedną stronę. Wstęp na Piel (i odebranie korony) jest bezpłatny, ale wymagana jest wytrzymałość i tabela pływów. (Wskazówka bezpieczeństwa: zawsze sprawdzaj pływy, ponieważ piasek może być zabójczy).
  • Republika Naminara (Korea Południowa): Wyspa Nami to popularny park (słynny również z kręcenia koreańskiego serialu dramatycznego). Od 2006 roku zarząd parku nazywa go „Republiką Naminara”, aby umilić czas turystom. Wydaje on paszporty, pieczątki i ma „prezydenta”, ale jest to po prostu atrakcja turystyczna. Odwiedzający przechodzą przez kiosk, gdzie można otrzymać pamiątkową pieczątkę do paszportu. Na wyspie nie ma straży granicznej – można się tam dostać krótkim promem z Gapyeong. Zarówno Koreańczycy, jak i obcokrajowcy odwiedzają wyspę domyślnie; paszporty są jedynie pamiątką.
  • Księstwo Sealandu (na miejscu) I Liberland (bez wizyty) – Jak szczegółowo opisano powyżej, Sealand i Liberland są technicznie możliwe do odwiedzenia, ale w praktyce niedostępne: Sealand tylko po znalezieniu załogi rybackiej i uzyskaniu pozwolenia, a Liberland tylko po ominięciu kontroli granicznej. Nie zalecamy próbowania żadnego z tych miejsc bez poważnego planowania (lub problemów prawnych).
  • Republika Westarktydy (Ziemia Marii Byrd, Antarktyda): Westarktyda rości sobie prawa do ogromnej części niezajętej Antarktydy i podnosi świadomość na temat problemów klimatycznych. Nie ma tam mieszkańców mieszkających tam przez cały rok. Turyści mogą odwiedzać Antarktydę podczas wypraw (np. statkami wycieczkowymi), ale musieliby się specjalnie zatrzymać, aby wylądować na terytorium „Westarktydy” (co i tak jest obecnie zabronione traktatem). Na razie jest to raczej cel teoretyczny.
  • Wielkie Księstwo Flandrii (Antarktyda): Kolejne mikropaństwo ekologiczne, które narodziło się jako projekt artystyczny w 2008 roku. Podobna sytuacja: teoretycznie można wybrać się na archipelag wysp na Półwyspie Antarktycznym, ale w praktyce wystarczy po prostu dołączyć do rejsu naukowego lub wycieczki klimatycznej.

Poza tym, niemal każdy kraj ma jednego lub dwóch odwiedzających, którzy twierdzą, że są mikronacjami. Na przykład, przykład wyspy Piel powyżej; „Asgaard – miasto na dnie morza” (tzw. zatopione miasto na Morzu Czarnym, fałszywa atrakcja turystyczna); lub park rzeźb Ladonia w Szwecji (artysta Lars Vilks ogłosił niepodległość swojego miejsca pochówku na znak protestu). Chociaż można fizycznie dotrzeć do tych miejsc (park Vilksa to po prostu rezerwat przyrody, przez który można przejść pieszo), żadne z nich nie wymaga opłat wstępu ani paszportów poza standardowymi protokołami turystycznymi.

Wskazówki dotyczące planowania podróży do mikronacji

Odwiedzając jakiekolwiek mikropaństwo, kieruj się zdrowym rozsądkiem:

  • Uprawnienia: Sprawdź wcześniej, czy potrzebujesz notyfikować założyciel lub opiekun. W przypadku miejsc takich jak Molossia, musieć Napisz do prezydenta, aby umówić się na wizytę. W przypadku innych miejsc, takich jak Pontinha czy Naminara, nie jest wymagane żadne pozwolenie poza standardowymi biletami lub rezerwacjami. Zawsze staraj się koordynować działania, a nie wchodzić po kryjomu.
  • Logistyka podróży: Wiele mikropaństw znajduje się na odległych wyspach lub na spornych terytoriach. Upewnij się, że masz solidne łodzie, jeśli to konieczne, i podróżuj z miejscowymi. Na przykład, dotrzyj do Sealandu z doświadczonym rybakiem z Harwich, a nie wskakuj na przypadkowy statek. Przekraczając granicę międzynarodową (nawet w celu dotarcia do mikropaństwa), miej przy sobie paszporty i wizy. W przypadku Liberlandu technicznie rzecz biorąc, przekraczałbyś terytorium Chorwacji lub Serbii nielegalnie, co może skutkować grzywną lub więzieniem.
  • Status prawny: Nawet jeśli miejsce reklamuje się jako niezależne, pamiętaj, czyje przepisy faktycznie obowiązują. Sealand leży na wodach brytyjskich – więc traktuj go jak część Wielkiej Brytanii. Molossia leży na ranczu w Nevadzie – tam obowiązuje prawo lokalne. Pamiętaj, że Twoja ojczyzna i wszelkie traktaty międzynarodowe (takie jak Traktat Antarktyczny) nadal Cię wiążą. W razie wątpliwości załóż, że musisz przestrzegać prawa obowiązującego w sąsiednim kraju.
  • Bezpieczeństwo: Wiele mikropaństw nie ma służb ratunkowych. Samotny opiekun lub przyjazny rybak to nie ratownik ani lekarz. Jeśli wędrujesz po Księstwie Piel, uważaj na grząski piasek. Jeśli wspinasz się na Zarzeczu, uważaj na kieszonkowców (to wciąż miasto). Zawsze planuj pogodę, wiedz o drogach wyjścia i poinformuj kogoś o swoim planie podróży.
  • Etykieta: Założyciele mikrokorporacji są zazwyczaj bardzo dumni ze swoich projektów. Traktuj ich symbole (flagi, pomniki, paszporty itp.) z szacunkiem, nawet jeśli są nieoficjalne. Jeśli robisz zdjęcia, zapytaj, czy mają coś przeciwko. Większość właścicieli chętnie odpowiada na pytania, zwłaszcza dotyczące wycieczek i parad. Kup pamiątki lub wyślij podziękowania, aby ich wesprzeć – w końcu te miejsca to prawdziwe hobby dla ich mieszkańców.

Najlepsze mikronacje do odwiedzenia (dodatkowe przykłady)

Oprócz tych już wymienionych, oto kilka bardziej intrygujących mikromiejsc, które turyści mogą odwiedzić bez problemu:

  • Republika Saugeais (Francja): Mały region we wschodniej Francji wokół Montbenoît ogłosił się „republiką” w 1947 roku. Ma prezydenta, który pojawia się na corocznych lokalnych festynach. Turyści mogą odwiedzić wioskę Saugeais, jak każde francuskie miasto, a nawet dla zabawy otrzymać pieczątkę do paszportu w ratuszu. To raczej humorystyczna wiejska tradycja niż prawdziwe wyzwanie dla Francji.
  • Sąsiedzi Wolnej Republiki Liberlandu (nad rzeką): Jeśli fascynuje Cię Liberland, rozważ odwiedzenie pobliskich, prawdziwych miejsc: wjedź do chorwackich miasteczek, takich jak Batina, i przejedź się Dunajem, albo udaj się na serbską stronę do Bezdanu i zobacz tamtejsze śluzy. Do obu krajów po obu stronach granicy można dotrzeć normalnymi trasami europejskimi, a dzięki tym wycieczkom możesz bezpiecznie zastanowić się nad spórem o mikrograniczność.
  • Inne włókna oceaniczne (wyprawa 17 listopada): Mikronacja wyspiarska Hutt River (Australia) istniała przez dekady, ale upadła w 2020 roku. Była popularną atrakcją turystyczną w Australii Zachodniej; podróżni mogli zatrzymać się przy dawnej farmie królewskiej, gdzie mieściło się muzeum artefaktów secesyjnych. Chociaż nie jest już niezależna, miejsce to nadal stanowi osobliwą okazję do zrobienia zdjęć.
  • Miasto Christiania (Kopenhaga, Dania): Ta samorządna dzielnica (czasami nazywana Wolnym Miastem Christiania) słynie z alternatywnej kultury i bywa nazywana mikrospołeczeństwem. To kopenhaska dzielnica otwarta dla publiczności: odwiedzający mogą przechadzać się po jej ulicach, galeriach i ekologicznych kawiarniach. Obowiązują tu własne lokalne zasady (ograniczona prędkość jazdy na rowerze, zakaz fotografowania straganów z marihuaną), ale poza tym każdy turysta może swobodnie wchodzić i wychodzić. Choć Christiania nie jest „mikronacją” w ścisłym znaczeniu tego słowa (Dania nigdy jej nie opuściła), jest często obiektem zainteresowania fanów mikronacji ze względu na swoją wyjątkową społeczność.
  • Ladonia (Kullaberg, Szwecja): Park rzeźb w Rezerwacie Przyrody Kullaberg w południowej Szwecji został „ogłoszony niepodległym” przez artystę Larsa Vilksa w 1996 roku po tym, jak władze sprzeciwiły się jego instalacjom artystycznym. Ma on około 100 000 zarejestrowanych „obywateli” online, ale na miejscu jest po prostu chronionym obszarem przyrody z dwiema kontrowersyjnymi rzeźbami („Nimis” i „Arx”). Turyści mogą zwiedzać i oglądać rzeźby oraz niewielką budowlę zwaną „Rządem” (są to legalne szare strefy), ale w praktyce to po prostu spacer po parku narodowym. Nie obowiązują żadne wizy ani opłaty poza regulaminem parku.

Kluczowy schemat: większość najpopularniejszych mikronacji „turystycznych” to albo celowe atrakcje turystyczne (Molossia, Saugeais, Seborga), albo nieszkodliwe lokalne fantazje (Republika Konch, Užupis, Christiania). Zwiedzanie ich jest bezpieczne i legalne, o ile przestrzega się standardowych zasad podróżowania obowiązujących w kraju przyjmującym. Sealand i Liberland pozostają godnymi uwagi wyjątkami, które nie są otwarte na turystykę okazjonalną.

Ekonomia i modele przychodów

Ekonomia i modele przychodów – wycieczka po mikrokrajach Sealand, Liberland i nie tylko

Jak mikronacje płacą rachunki? Co ciekawe, wiele z nich finansuje się z sprzedaż i turystyka zamiast podatków:

  • Pamiątki i przedmioty kolekcjonerskie: Znaczki, monety, banknoty, paszporty i koszulki cieszą się popularnością. Na przykład Molossia prowadzi „bank” sprzedający kolorowe banknoty oraz pocztę, która sprzedaje znaczki i pocztówki. Ludzie kupują je jako drobiazgi lub inwestycję, a pieniądze przeznaczane są na utrzymanie. Liberland sprzedawał swoim zwolennikom monety i znaczki ze specjalnych edycji, a nawet NFT (tokeny sztuki cyfrowej). Sealand słynął ze sprzedaży „tytułów szlacheckich” i tytułów szlacheckich jako atrakcji turystycznych.
  • Turystyka i darowizny: Mikronacje często polegają na opłatach turystycznych lub darowiznach. Seborga sprzedaje repliki monet swojej liry. Wycieczki po Molossii zachęcają turystów do zakupów w jej nietypowym sklepie z pamiątkami. Hutt River sprzedawał naklejki i znaczki wstępu do 2020 roku. Niektóre mikronacje organizują konwenty lub konkursy (np. festiwal Conch Republic Days). Liberland nazywa to, co zbiera, „darowiznami i podatkami” – głównie dobrowolnymi składkami od obywateli – i w 2023 roku odnotował około 1,5 miliona dolarów dochodu z tych źródeł.
  • Cyfrowe i kryptograficzne: Kilka mikroprzedsiębiorstw eksperymentowało z blockchainem. Liberland inwestuje prawie 99% swojego kapitału w Bitcoina i ma własne projekty kryptowalutowe. Królestwo Sudanu Północnego (mikronarodowość internetowa) wyemitowało kiedyś kryptotoken. Są to niszowe projekty, ale odzwierciedlają ideały libertariańskich założycieli.
  • Opłaty za prowadzenie działalności gospodarczej i rejestrację: Niektóre mikropaństwa wykorzystują rzeczywiste struktury biznesowe. Na przykład firmy z Sealandu oferowały możliwość pobrania akcji, licencji i hostingu danych (Sealand próbował stać się rajem danych offshore). Chociaż nie przekształciło to Sealandu w centrum technologiczne, niektóre mikroprzedsiębiorstwa rejestrują się jako organizacje non-profit lub firmy w oficjalnym kraju w celach administracyjnych (np. Księstwo Freedonii zarejestrowane jako organizacja pozarządowa w Malezji). Generalnie jednak rozbudowane operacje międzynarodowe rzadko przynoszą efekty.
  • Wydarzenia: Niektórzy pobierają opłaty za duże imprezy. Molossia oferuje pakiet ślubny „Zaślubiny Stulecia”. Wyspa Piel co roku oferuje najkrótszy na świecie lot z Kirkby Lonsdale, aby uczcić inaugurację „króla”. To zabawne gadżety, ale skromne źródła dochodu.

Ogólnie rzecz biorąc, gospodarka mikronacji jest niewielka i często symboliczna. Większość funduszy pochodzi z majątku osobistego założycieli lub wolontariuszy. Na przykład Roy Bates osobiście sfinansował działalność Sealandu i budowę domów. Jedlička wykorzystał media społecznościowe i sieć libertarian, aby pozyskać kapitał początkowy dla Liberlandu. Założyciele mikronacji często postrzegają swoje przedsięwzięcia jako… hobby lub sprawy polityczne, więc dofinansowują je z własnej kieszeni lub z dobrej woli społeczności. Produkty (znaczki, monety, paszporty) są zazwyczaj wyceniane jako przedmioty kolekcjonerskie, a nie jako przedmioty użytkowe.

Życie kulturalne wewnątrz mikronacji

Życie kulturalne w mikronarodach – wycieczka po mikronarodach Sealand, Liberland i okolice

Pomimo niewielkich rozmiarów, mikronacje często kultywują zaskakująco wysoki poziom tożsamości kulturowej. „Obywatele” tych maleńkich państw to zarówno nieliczni mieszkańcy, jak i tysiące zwolenników online. Oto kilka typowych cech kulturowych:

  • Populacje i obywatelstwo: W większości przypadków, rzeczywistych stałych mieszkańców Jest ich bardzo mało. Sealand ma co najwyżej kilku opiekunów mieszkających na wieży. Populacja Molossii to zasadniczo założyciel i jego rodzina. Hutt River była tylko jedną rodzinną farmą w Australii. Liberland ma obecnie zero prawdziwych mieszkańców (ponieważ Chorwacja zaprzecza osadnictwu). Jednak te mikronacje często mają obywatelstwa hurtoweMolossia, Seborga czy Republika Konchy mają tysiące mieszkańców i turystów – ale ci ludzie mieszkają głównie w innych krajach. Na przykład strona internetowa Molossii „Ministerstwo Spraw Zagranicznych” wymienia ponad tysiąc honorowych obywateli z całego świata, którzy zarejestrowali się jako Molossianie (zazwyczaj po prostu wypełniając formularz). Ci obywatele spoza kraju nie mają prawa głosu na miejscu, ale płacą składki lub kupują towary, aby wspierać mikronację.
  • Symbole narodowe: Prawie każda mikronacja tworzy flagę, herb, walutę i znaczki. Sealand słynie z własnej flagi (czerwono-czarny kwadrat), a nawet dewizy narodowej. Liberland ma trójkolorowy kolor zielono-biało-żółty i wydaje hymn narodowy na YouTube. Wiele państw stworzyło herby, które pojawiają się w paszportach i na monetach. Molossia ma własną walutę („Valora”), żartobliwie powiązaną z dolarem amerykańskim. Niektóre państwa biją monety pamiątkowe – np. liberlandzkie żetony „Merit” lub brązowe korony Gyal.
  • Hymny, święta i sport: Niektóre mikronacje wymyślają święta narodowe lub sporty. Molossia ma w sierpniu święto w całym imperium zwane „Molossian New Year” i własną, nieformalną dyscyplinę sportową – „broomball” na boisku do koszykówki. Christiania organizuje festiwale muzyczne. Seborga świętuje święto św. Bernarda (swojego patrona) z paradami. Księstwo Sealandu kiedyś „nadawało” tytuły książęce, a nawet znaczki z wizerunkami świętych i członków rodziny królewskiej. Te tradycje tworzą poczucie wspólnoty: forum internetowe lub coroczne zgromadzenia, podczas których ludzie noszą flagi i śpiewają pieśni.
  • Instytucje i wydarzenia: Mikronacje czasami organizują wybory (nawet jeśli są bezsensowne). Liberland przeprowadził publiczne plebiscyty dotyczące podstawowych praw za pośrednictwem głosowania online. Niektóre z nich zaaranżowały małżeństwa państwowe („Ślub Stulecia” w Molossii lub ślub księcia Michała z księżniczką w Sealandzie w 1999 roku). Kluby, gazety i strony internetowe służą im jako kanały „medialne”. W przypadku aktywny micros (Molossia, Conch Republic) – ludzie faktycznie uczestniczą: możesz oddać symboliczny głos lub reprezentować ich na konwencji.

Czy są oni „prawdziwymi obywatelami”? Przeważnie nie w sensie prawnym. Obywatele mikronacji zazwyczaj pozostają obywatelami swoich prawdziwych krajów. Bycie „obywatelem” Liberlandu oznacza otrzymanie podstemplowanej książeczki z Pragi lub krypto-przepustki, a nie wizy. Nie ma za tym międzynarodowego systemu prawnego. Jednak w społeczności mikronacji obywatele ci mogą być traktowani z honorami (tytuły, obowiązki służbowe). Może to być dobrą zabawą dla uczestników – w Molossii można zostać urzędnikiem rządowym lub otrzymać odznakę honorową. Sealand słynie z pasowania mieszkańców na rycerzy (aby sprzedawać „tytuły rycerskie”).

Wartość flag, hymnów i znaczków jest przede wszystkim symboliczna lub kolekcjonerska. Znaczki Sealandu lub Hutt River można znaleźć na kopertach do znajomych lub na eBayu, osiągając cenę kilku dolarów. Liberlandzki paszport jest drukowany na plastikowym papierze, ale poza formą sztuki nie ma on fizycznej wartości. Te przedmioty mają wartość subkulturową: kolekcjonerzy zapłacą za unikatowe pamiątki z mikronacji. Ale są one… brak wartości waluty poza tą niszą. W rzeczywistości niektóre kraje ostrzegają, że używanie paszportu mikronacji w oficjalnych dokumentach podróży może narazić Cię na kłopoty (zawsze powinieneś używać swojego zwykłego paszportu krajowego).

Mikronacje w mediach, sztuce i aktywizmie

Fenomen mikronacji często miesza się z projektami artystycznymi, aktywizmem i satyrą. Wiele mikronacji narodziło się nie jako praktyczne próby narodowości, lecz jako narzędzia protestu lub performansu:

  • Satyra i protest: Na przykład Księstwo Hutt River było w istocie protestem przeciwko australijskim przepisom dotyczącym pszenicy. Założyciel tytułował się księciem, aby wykorzystać luki w średniowiecznym prawie. Wygenerowało to rozgłos, a nie rzeczywistą niepodległość. Podobnie, pirackie początki radia w Sealandzie były częściowo protestem przeciwko monopolom nadawczym. Projekty artystyczne takie jak Ladonia w Szwecji (stworzona przez artystę Larsa Vilksa) są satyrą – żądanie niepodległości przez Ladonię nastąpiło po lokalnej walce o rzeźby artysty w rezerwacie przyrody.
  • Aktywizm na rzecz środowiska i klimatu: Niektóre mikronacje wyraźnie dążą do zwrócenia uwagi na problemy globalne. Wielkie Księstwo Flandrii i Republika Westarktydy roszczą sobie prawa do części Antarktydy w proteście przeciwko zmianom klimatycznym. Polska Republika Lodowcowa (inicjatywa Greenpeace) ogłosiła części chilijskiej Patagonii strefami niedostępnymi w ramach solidarności z prawami rdzennej ludności i sprawami ochrony środowiska. Te mikronacje często wydają oświadczenia jak prawdziwe państwa, wykorzystując symbolikę państwowości do promowania swojej polityki. Czasami organizują międzynarodowe „spotkania” lub wydają rezolucje w stylu ONZ, aby nadać swoim sprawom teatralnego znaczenia.
  • Narody wirtualne/cybernetyczne: W erze internetu niektóre mikronacje są w całości online. Przykładami są Bitnation, oparta na blockchainie „konstelacja państw sieciowych”, oraz różne internetowe wybory prezydenckie w mikronacjach, które w ogóle nie posiadają terytorium. Choć rzadko posiadają one fizyczne terytorium, pomagają w ucieleśnianiu idealistycznych wspólnot. Nawet Wikipedia nazywa Asgardię (rzekomo „narodem kosmicznym” wystrzelonym na satelicie) „cybermikronacją”.
  • Przedstawienie w mediach: Media głównego nurtu często traktują mikronacje jako zabawne osobliwości. Serwisy biznesowe i turystyczne przedstawiały je jako ciekawostki podróżnicze lub historie o życiu. Na przykład Condé Nast Traveler przedstawił Liberland jako zabawny artykuł dziennikarski (skupiając się na osobowości Jedlički), ale nie poruszył kwestii prawnych. Podcasty i filmy dokumentalne badały właścicieli Sealandu i historię powstania Liberlandu. Ogólny ton jest zazwyczaj lekki i pełen zachwytu nad pomysłowością. Analitycy polityczni mają tendencję do odrzucania mikronacji jako mających minimalny wpływ na realny świat. Komentarz Stratforu nazwał Liberland „ciekawym przypadkiem” o znikomych konsekwencjach, zauważając, że konwencjonalna polityka rządzenia nadal dominuje w geopolityce.

W kulturze popularnej mikronarody pojawiają się również jako metafory. Science fiction czy teatr polityczny odwołują się do nich jako do przykładów skrajnie libertariańskich projektów lub satyrycznych mikropaństw. Inspirują one debaty na temat suwerenności, tożsamości i natury państwowości, nawet jeśli żaden poważny badacz nie przewiduje faktycznego sukcesu oderwania się od rzeczywistości. Z etycznego punktu widzenia te mikronarody rodzą pytania: co się stanie, jeśli wraz z rozwojem mikronarodów (zwłaszcza wirtualnych) zaczną one kwestionować ustalone granice lub przyciągać przesiedleńców? Niektórzy postrzegają je jako laboratoria rządzenia – na dobre i na złe. Inni widzą w nich eskapistyczne fantazje lub teatr protestu.

Studia przypadków i analiza prawna w zakresie rozpoznawania

Studia przypadków i analiza prawna w zakresie rozpoznawania – wycieczka po mikrokrajach Sealand, Liberland i innych miejscach

Dlaczego uznanie jest ważne? W prawie międzynarodowym bycie uznanym państwem daje prawa: przystępowanie do traktatów, zakładanie ambasad, korzystanie z sądów międzynarodowych itd. Mikronacje nie mają żadnych z tych przywilejów. Ich roszczenia pozostają jedynie moralne lub symboliczne.

Weźmy Sealand: Roy Bates kiedyś nazwał wizytę niemieckiego dyplomaty w 1978 roku de facto uznaniem, ale prawnie Niemcy (i żaden inny kraj) nigdy formalnie nie uznały Sealandu. Sealand pojawia się nawet w Księdze Rekordów Guinnessa, ale nie w rejestrze ONZ. Podobnie rząd Liberlandu wciąż podkreśla trwające dyskusje i teoretyczne porozumienia, ale jak dotąd ani jednego kraju Podpisał oświadczenie o uznaniu. Kiedy w czasopismach prawniczych pojawiły się badania na temat Liberlandu, autorzy jednogłośnie stwierdzili, że jego status de jure jest zerowy: nie spełnia on prawie żadnych kryteriów Montevideo, a jego kontakty z rządami zagranicznymi nie doprowadziły do ​​zawarcia żadnych traktatów.

Kontrast z nietypowe przypadkiSomaliland ogłosił niepodległość od Somalii w 1991 roku, ma własny, funkcjonujący rząd i ludność, ale wciąż brakuje mu formalnego uznania (choć kilka krajów utrzymuje nieformalne powiązania). To górny pułap „samozwańczego państwa” bez pełnego uznania. Mikronacje zazwyczaj zgłaszają znacznie słabsze roszczenia. (Co ciekawe, Bir Tawil pozostaje dziś jednym z niewielu prawdziwych terra nullius, ale nikomu nie udało się tam stworzyć trwałego państwa. Kilka osób ogłosiło je Królestwem Bir Tawil, ale te nie przetrwały – co pokazuje, że odległe i wrogie terytoria nie są skrótem do kraju).

Nie ma precedensu, by mikronacja stała się w pełni uznanym państwem. Najbliższą analogią mogą być historyczne secesje: np. Bangladesz odłączył się od Pakistanu po wojnie (przy ogromnym zaangażowaniu międzynarodowym) lub liczne zmiany w Europie Wschodniej po rozpadzie ZSRR. Jednak żaden z nich nie był oddolnym, solowym projektem. Jedynym przypadkiem, w którym państwo ewoluowało do pełnego członkostwa wbrew przeciwnościom, był Izrael (konflikt po II wojnie światowej, ogromna geopolityka, a nie maleńki fort czy skrawek lasu). Każdy przykład nowej, udanej państwowości był efektem wielkich ruchów politycznych lub procesów wspieranych przez ONZ.

Zatem konsensus prawny jest taki, że mikronacje pozostają nieuznane. Mogą one zawierać ograniczone umowy – np. Liberland rozmawia z Argentyną pana Mileia – ale bez formalnego traktatu żadne z nich nie jest faktycznym państwem. Mogą one kupować wzajemne uznanie (Sealand i dziesiątki innych państw czasami wymieniają się „ambasadorami”), ale to bardziej kwestia prywatnego klubu niż prawa międzynarodowego. Jak dosadnie stwierdza jeden z przeglądów prawniczych: Żaden uznany kraj nie utraci swojej suwerenności, pozwalając na istnienie mikronacji pod swoim nadzorem.

Etyka i implikacje międzynarodowe

Etyka i implikacje międzynarodowe – podróż po mikrokrajach Sealandu, Liberlandu i nie tylko

Co by było, gdyby setki mikronacji jutro rościły sobie prawa do ziemi? Powszechnie uważa się, że nie zmieniłoby to porządku świata. Większość mikronacji albo znika, albo pozostaje turystyczną ciekawostką. Są jednak pewne kwestie etyczne i polityczne, nad którymi warto się zastanowić:

  • Obowiązki a prawa obywatelskie: Załóżmy, że mikronacja zyskała więcej obywateli (nawet wirtualnych). Czy ci „obywatele” są cokolwiek winni prawdziwemu państwu? Zazwyczaj nie: członkostwo jest dobrowolne, więc można się go w każdej chwili zrzec. Z drugiej strony, jeśli obywatel mikronacji popełni przestępstwo na terytorium prawdziwego państwa (lub odwrotnie), zazwyczaj nadal obowiązują lokalne sądy. Mikronacje nie mogą oferować azylu ani paszportów, które pozwoliłyby ominąć rzeczywistą imigrację. Rodzi to pytania o prawa człowieka: czy ktoś mógłby ubiegać się o obywatelstwo mikronacji, aby uciec ze swojego kraju? W praktyce nie, ponieważ państwo przyjmujące będzie traktować go zgodnie z prawem krajowym.
  • Granice i uchodźcy: Mikronacje prawie nigdy nie wiążą się z transferem terytorium. Zazwyczaj wybierają miejsca, które inni pomijają. Skrajnym przykładem było „Królestwo Cardinalia”, fikcyjne mikronacje, które w ramach protestu rościły sobie prawa do brytyjskich terytoriów zamorskich; nie zyskało to jednak mocy prawnej. Gdyby mikronacje zaczęły przyciągać realną populację (np. uchodźców klimatycznych), mogłoby to budzić wątpliwości humanitarne. Czy platforma offshore mogłaby przesiedlać ludzi? Prawdopodobnie tylko wtedy, gdyby większe państwo wyraziło na to zgodę. Jak dotąd żadna mikronacja nie zakwestionowała w znaczącym stopniu prawa dotyczącego uchodźców ani obywatelstwa.
  • Klimat i nowe państwa: Czasami pojawia się temat dochodzenia przez mikronacje praw w związku ze zmianami klimatu. Na przykład niektórzy mieszkańcy wysp Pacyfiku teoretyzują utworzenie mikronacji na wyżej położonych terenach przybrzeżnych, aby zachować suwerenność w przypadku zatonięcia ich ojczyzny. Prawo międzynarodowe nie jest przygotowane na państwa zanurzone, ale mikronacje mogą wskazywać na sprzeczności (co się stanie, jeśli wody terytorialne znikną?). To bardziej eksperymenty myślowe niż rzeczywiste propozycje, ale ilustrują, jak mikronacje mogą dostrzegać skrajne przypadki w polityce.
  • Suwerenność cyberprzestrzeni: Dzięki wirtualnym społecznościom i cyfrowej walucie, mikronacje przywołują metafory dotyczące internetowej „suwerenności”. Projekty takie jak Bitnation twierdzą, że wykorzystują blockchain do zarządzania bez granic. Chociaż obecnie takie rozwiązania nie są uznawane przez rządy, tkwiące w nich napięcie jest realne: jak traktować podmioty wirtualne? Technicznie pozostają one pod jurysdykcją, w której znajdują się serwery lub organizatorzy. Warto jednak obserwować tę przestrzeń, ponieważ technologia zmienia nasze pojęcie obywatelstwa.

Ogólnie rzecz biorąc, wymiar etyczny jest minimalny w świetle obecnych norm międzynarodowych: żadne mikropaństwo nie zagraża kwestiom państwowości ani kryzysom uchodźczym. Co najwyżej mogą… pozytywna wartość edukacyjna: Bawiąc się w państwowość, ich założyciele i zwolennicy uczą się geografii, prawa i rządzenia. Przypominają nam, jak arbitralne mogą być granice i jak bardzo państwowość jest performatywna. Z etycznego punktu widzenia większość działań mikronacji wydaje się łagodna (lub w najgorszym razie dziecinna). Sytuacją wartą uwagi byłby scenariusz, w którym mikronacje stałyby się rajem dla nielegalnych działań (pranie pieniędzy, nieautoryzowany hosting danych itp.), w którym to przypadku kraje przyjmujące mogłyby podjąć zdecydowane kroki, tak jak zrobiły to z paszportami Sealand.

Ostatecznie mikronacje pozostają zazwyczaj urokliwymi osobliwościami, podkreślającymi złożoność granic i narodowości w erze nowożytnej. Ich „przyszłość” prawdopodobnie pozostanie w większości symbolicznymi gestami małych społeczności, chyba że bezprecedensowy rozwój polityczny wyniesie je do rangi prawdziwej państwowości (co wydaje się wysoce nieprawdopodobne).

Pytania i odpowiedzi

Czym jest mikronacja, a czym kraj? Mikronacja to samozwańczy byt, który naśladuje państwo, ale nie posiada oficjalnego uznania ani suwerenności nad terytorium uznanym przez społeczność międzynarodową. Suwerenne państwo jest uznawane przez inne państwa i zazwyczaj spełnia kryteria, takie jak stała populacja i sprawny rząd. Mikronacje mogą wydawać paszporty i organizować „wybory”, ale żadne z tych działań nie ma mocy prawnej wykraczającej poza samą mikronację.

Ile istnieje mikronacji? Szacunki są różne. Według niektórych szacunków, ponad 50 Obecnie istnieje wiele aktywnych mikronacji, prawdopodobnie nawet kilkaset, jeśli uwzględnimy bardzo drobne roszczenia. Jednak większość z nich jest bardzo mała lub krótkotrwała. Bardziej znane (Sealand, Liberland, Molossia itp.) liczą zaledwie dziesiątki.

Konwencja z Montevideo – czy ma zastosowanie? Cztery kryteria Konwencji z Montevideo (ludność, terytorium, rząd, potencjał dyplomatyczny) opisują państwo. Mikronacje zazwyczaj nie spełniają co najmniej jednego z nich: np. Sealand ma prawie zerową populację, a Liberland nie ma żadnej władzy administracyjnej na swoim terytorium. Nawet jeśli mikronacja hipotetycznie spełniałaby te kryteria, sama Konwencja nie spełnia. nie zmuszać innych państw do udzielania uznaniaW rzeczywistości wielu ekspertów prawnych twierdzi, że bez akceptacji politycznej zadowolenie Montevideo i tak byłoby niewystarczające.

Gdzie dokładnie znajduje się Sealand? U wschodniego wybrzeża Anglii, 11–13 km od brzegu. Znajduje się w Roughs Tower, dawnym forcie wojennym. Najbliższy ląd to Suffolk/Essex, ale trzeba tam dopłynąć łodzią.

Kto założył Sealand i dlaczego? Major Paddy Roy Bates, przedsiębiorca zajmujący się piractwem radiowym, założył ją w 1967 roku. Chciał nadawać audycje radiowe poza brytyjskimi regulacjami. Kiedy rywalizująca grupa piratów próbowała przejąć fort, Bates fizycznie ich usunął i 2 września 1967 roku ogłosił Księstwo Sealandu.

Czy Sealand to prawdziwy kraj? Czy jest uznany? Nie. Sealand nie jest uznawany przez żadne państwo członkowskie ONZ. Nazywał się państwem, ale prawnie jest jedynie platformą offshore. Wielka Brytania później rozszerzyła swoje wody terytorialne, aby objąć Sealand, więc uważa go za terytorium brytyjskie. (Niemcy wysłały tam dyplomatę w 1978 roku, ale nie było to formalne uznanie).

Czy można odwiedzić Sealand? Tylko za pozwoleniem. Nie ma publicznego promu. Wizyty są organizowane przez rząd Sealandu w indywidualnych przypadkach. W praktyce ludzie docierali do Sealandu, zatrudniając lokalnych rybaków (jak w przypadku podróży Joe Hamilla). Pod względem bezpieczeństwa, jest to generalnie bezpieczne, ale odległe miejsce; ryzyko wiąże się głównie z podróżami łodzią. Zdecydowanie potrzebujesz oficjalnej zgody, aby wejść na teren fortu.

Czy Sealand wydaje paszporty, walutę, znaczki? Czy są ważne? Tak, ale nieważne na arenie międzynarodowejSealand wydał własne paszporty, znaczki, a nawet walutę. Są to jednak pamiątki. UE nazwała paszporty Sealandu „paszportami fantazji”, a Sealand wycofał je w 1997 roku w atmosferze skandalu. Jego monety i znaczki istnieją wyłącznie jako przedmioty kolekcjonerskie. Żaden z nich nie ma prawnego uzasadnienia dla podróży ani handlu w realnym świecie.

Co wydarzyło się podczas ataku na Sealand w 1978 roku? W 1978 roku Niemiec (Alexander Achenbach), posiadający paszport Sealandu, próbował kupić Sealand, a następnie użył najemników do ataku na niego, gdy Roy Bates przebywał za granicą. Michael Bates, syn Roya, został na krótko wzięty jako zakładnik, ale pokonał najeźdźców i pojmał ich. Sytuacja została rozwiązana po tym, jak niemiecka misja dyplomatyczna wynegocjowała ich uwolnienie. Bates uznał wizytę niemieckiego wysłannika za uznanie, ale Niemcy oficjalnie nie uznały Sealandu.

Jaki jest status prawny Sealandu po rozszerzeniu wód terytorialnych Wielkiej Brytanii? Kiedy Wielka Brytania rozszerzyła swoje wody terytorialne do 12 mil morskich w 1987 roku, Sealand znalazł się w obrębie suwerenności Wielkiej Brytanii. Z prawnego punktu widzenia oznacza to, że obowiązuje prawo brytyjskie. Niektórzy analitycy zauważają, że ponieważ Sealand jest platformą stworzoną przez człowieka (a nie naturalnym lądem), prawdopodobnie nie spełniałby nawet brytyjskiej definicji państwowości. Obecnie Sealand funkcjonuje raczej jako dziedzictwo: rodzina Batesów jest właścicielem i zamieszkuje tę strukturę, ale Wielka Brytania mogłaby teoretycznie wymagać od niej przestrzegania prawa na platformie.

Kto jest obecnie właścicielem i zarządcą Sealandu? Po śmierci Roya Batesa w 2012 roku, władzę przejął jego syn Michael. Michael jest znany w firmie (przez fanów i opiekunów) jako „Książę Michael”. Nadzoruje wszystko z Anglii. Na samej platformie mieszkają dwaj wyznaczeni opiekunowie, którzy pracują na zmianę. Wnuk Roya od czasu do czasu odwiedza Sealand. Podsumowując, Sealand nadal jest zarządzany przez rodzinę Batesów jako swego rodzaju dziedziczne księstwo, ale z personelem zajmującym się konserwacją.

Gdzie dokładnie znajduje się Liberland (Gornja Siga)? Terytorium Liberlandu to 7-kilometrowy odcinek równiny zalewowej wzdłuż Dunaju. Leży na chorwacki brzeg rzeki, przylegający do wioski Mali Zdenci. Obszar ten to głównie lasy i mielizny. Jest to zasadniczo pas ziemi, o który Chorwacja i Serbia spierały się w umowie granicznej z 1947 roku – żaden z krajów nie uważał go za swój, co skłoniło Jedličkę do zgłoszenia roszczeń.

Kto założył Liberland i dlaczego? Vít Jedlička, czeski aktywista libertariański, założył Liberland w kwietniu 2015 roku. Wybrał to miejsce, wierząc, że jest ono niezamieszkane (terra nullius). Jedlička kierował się ideologią minimalnego państwa i wolności osobistej. Wyobrażał sobie Liberland jako raj podatkowy dla przedsiębiorców z gospodarką opartą na kryptowalutach. Krótko mówiąc, chciał założyć kraj odzwierciedlający ideały libertariańskie na ziemi, która jego zdaniem nie należała do nikogo.

Czy Liberland jest uznawany przez jakiekolwiek państwo? Nie. Żaden kraj formalnie nie uznaje Liberlandu. Zarówno Chorwacja, jak i Serbia odrzuciły wniosek: Chorwacja nazwała go „prowokacyjnym” i aresztuje każdego, kto próbuje wjechać, a Serbia uznała wniosek za błahy. Nawet władze Czech ostrzegły obywateli przed podróżami do tego kraju. Liberland nie nawiązał stosunków dyplomatycznych z żadnym państwem ONZ. W praktyce rząd Chorwacji nadal zarządza terenami, do których rości sobie prawa, i będzie egzekwował własne prawo, ignorując istnienie Liberlandu.

Jak mogę zostać obywatelem Liberlandu? Możesz aplikuj online Na stronie internetowej Liberlandu. Każdy, kto spełnia ich warunki (zasadniczo brak karalności, akceptacja zasady minimalnego udziału państwa), może złożyć wniosek. Do 2024 roku około 1200 osób zarejestrowało się i opłaciło paszporty obywatelskie. Jedlička oferował obywatelstwo każdemu, kto fizycznie przebywał w Gornja Siga przez tydzień. Należy jednak pamiętać, że obywatelstwo Liberlandu ma charakter symboliczny: nie zastępuje ono prawdziwego obywatelstwa i nie wiąże się z żadnymi prawami.

Czy można odwiedzić Liberland? Kto kontroluje dostęp? W rzeczywistości, NIE, przynajmniej nie legalnie. Chorwacja kontroluje ten teren i nie pozwoli ludziom tamtędy przejść. Mają często blokowany dostęp i zatrzymywani są ci, którzy próbują wjechać na terytorium. Nawet wjazd łodzią rzeczną może skutkować aresztowaniem, tak jak miało to miejsce w 2015 roku i później. Chorwacja traktuje każdy wjazd jako nielegalne przekroczenie granicy. Serbia ma również jurysdykcję na przeciwległym brzegu, więc żadna ze stron nie uznaje tego roszczenia. W związku z tym nie można legalnie odwiedzić Liberlandu bez łamania prawa Chorwacji (i/lub Serbii).

Jaki jest model polityczny i gospodarczy Liberlandu? Oficjalnie Liberland określa się jako państwo wolnościowe. Jedlička i jego rząd tymczasowy promują minimalny rząd, zerowe podatki lub podatki stałe oraz dobrowolne zarządzanie w erze cyfrowej. Ich celem było wykorzystanie kryptowalut, emitowanie własnych tokenów („Merit”) i przyjmowanie darowizn w Bitcoinach. Z ekonomicznego punktu widzenia, „rząd” Liberlandu twierdzi, że finansuje się z dobrowolnych podatków od inwestorów i darczyńców. Do 2023 roku odnotował około 1,5 miliona dolarów przychodu (głównie z darowizn) i praktycznie wszystkie rezerwy w Bitcoinach. Na Gornja Siga nie ma realnej gospodarki (bez rolnictwa i przemysłu) – model ten opiera się wyłącznie na działalności cyfrowej i zdalnej.

Jakie wyzwania prawne i spory graniczne dotyczą Liberlandu? Głównym problemem jest spór graniczny między Chorwacją a Serbią na Dunaju. Żadna ze stron nie chce oddać Gornjej Sigi, więc Chorwacja (władza nad górnym Dunajem) egzekwuje ścisłą kontrolę. Prawnie rzecz biorąc, chorwackie sądy wielokrotnie orzekały, że nielegalne wkroczenie na teren strefy jest karalne. Rząd chorwacki uznał Liberland za „prowokacyjny” chwyt i pokazał, że w razie potrzeby użyje siły. Serbia, która formalnie nie rości sobie praw do Gornjej Sigi, nie interweniowała militarnie, ale uważa to za nieistotne. W szerszej perspektywie Liberland podniósł kwestię granic rzecznych, ale międzynarodowy konsensus jest taki, że problem leży między Chorwacją a Serbią, a nie w nowym państwie. Niektórzy prawnicy międzynarodowi argumentowali, że roszczenia Liberlandu nie mają podstaw w istniejących traktatach.

Ostatnie wydarzenia w Liberlandzie (przywództwo, partnerstwa kryptowalutowe): Na początku 2024 roku Jedlička pozostaje głową państwa (prezydentem Liberlandu). Administracja przeprowadziła swoje pierwsze oficjalne wybory (do „kongresu”) w październiku 2024 roku, zapowiadając głosowanie w oparciu o technologię blockchain. Liberland podjął współpracę w dziedzinie kryptowalut: w szczególności po wyborze Milei nawiązał kontakty z rządem Argentyny (argumentując o wzajemnym uznaniu i inwestycjach w kryptowaluty), jednak nie zawarto formalnego traktatu. Liberland rozpoczął również marketing przyznawania gruntów (obiecując sprzedaż działek w Gornja Siga, do której nadal aspirują). W praktyce działania te przyciągają uwagę mediów. Chorwackie represje (likwidacja obozów we wrześniu 2023 roku) osłabiły działania w terenie, więc na razie działania mają głównie charakter dyplomatyczny i internetowy.

Jaka jest populacja Sealandu i Liberlandu? Obydwa mają zasadniczo zero ludności cywilnejW Sealandzie zazwyczaj mieszkają tylko 1–2 osoby (opiekunów). W Liberlandzie brak stałych rezydentów W ogóle, ponieważ nikt nie może legalnie osiedlić się w Gornja Siga. Obie mikronacje opierają się na mieszkańcach mieszkających gdzie indziej. Jeśli liczyć zwolenników, Liberland deklaruje ponad milion zapisów, ale żaden z nich tak naprawdę się tam nie przeprowadził.

Czy ostatnio rozpoznano lub zintegrowano jakieś mikronacje? Jedynym bliskim przypadkiem była Australia Księstwo Hutt River, Który dobrowolnie Rozwiązało się w 2020 roku i ponownie przyłączyło do Australii z powodów podatkowych. Nigdy nie zostało uznane za niepodległe, ale wycofało swoje roszczenia. Poza tym, żadne mikropaństwo nie uzyskało uznania. Niektórzy aktywiści na granicy tybetańskiej i w Azji Południowej próbowali utworzyć nowe podmioty (np. tybetański rząd na uchodźstwie), ale to złożone kwestie polityczne, a nie hobbystyczne mikropaństwa. Ogólna zasada jest taka, że ​​ugruntowane państwa twardo strzegą swoich granic.

Wniosek

Od samotnej wieżyczki Sealandu po zieloną wysepkę Liberlandu na Dunaju, mikronacje podważają nasze wyobrażenia o granicach i suwerenności. Napędzają je marzyciele i ekscentrycy, którzy zadają pytanie: „Co tak naprawdę tworzy państwo?”. Odpowiedzi są złożone: legitymacja prawna, władza w terenie i, ostatecznie, uznanie ze strony innych. Na razie mikronacje na świecie pozostają w dużej mierze nierozpoznaną nowością. Oferują jednak żyzny grunt dla ciekawości. Dla nas, podróżników i obywateli, kontakt z nimi – pełen szacunku i bezpieczeństwa – może być oknem na polityczną wyobraźnię i ducha samostanowienia.

sierpień 11, 2024

Wenecja, perła Adriatyku

Dzięki romantycznym kanałom, niesamowitej architekturze i wielkiemu znaczeniu historycznemu Wenecja, czarujące miasto nad Morzem Adriatyckim, fascynuje odwiedzających. Wielkie centrum tego…

Wenecja-perła-Adriatyku