Najlepiej zachowane starożytne miasta: ponadczasowe miasta otoczone murem
Zbudowane z wielką precyzją, by stanowić ostatnią linię obrony dla historycznych miast i ich mieszkańców, potężne kamienne mury są cichymi strażnikami z zamierzchłych czasów.
Wyobraź sobie, że stoisz o świcie na molo w Harwich w Anglii i obserwujesz, jak samotny statek przygotowuje się do przepłynięcia siedmiu wzburzonych mil Morza Północnego. Na pokładzie znajduje się dwutygodniowy zapas – drewno, żywność i woda – zmierzający do nieprawdopodobnego celu: rdzewiejącej fortecy z czasów II wojny światowej o nazwie Roughs Tower. W 1967 roku brytyjski przedsiębiorca i pirat radiowy, major Paddy Roy Bates, ogłosił tę morską wieżę niezależnym „Księstwem Sealandu”. Niemal na drugim końcu świata, nad Dunajem, czeski aktywista Vít Jedlička ogłosił w 2015 roku 7 km² zalesionej równiny zalewowej o nazwie Gornja Siga, między Chorwacją a Serbią, „Wolną Republiką Liberlandu”. Żadna z tych miejscowości nie jest uznawana przez żaden rząd, a mimo to obie trafiają na pierwsze strony gazet – i do wyobraźni turystów.
Spis treści
Mikronacja to w istocie państwo typu „zrób to sam”: byt, który rości sobie prawo do niepodległości i często naśladuje cechy państwa, ale nie posiada prawnego uznania ze strony państw lub organizacji międzynarodowych. W praktyce mikronacja to „państwo aspirujące do niepodległości, które rości sobie prawo do niepodległości, ale nie posiada prawnego uznania” na mocy prawa międzynarodowego. Zazwyczaj nie zasiadają w Organizacji Narodów Zjednoczonych ani nie sprawują kontroli nad terytoriami uznanymi przez społeczność międzynarodową. Niemniej jednak mikronacje dokładają wszelkich starań, aby naśladować suwerenne państwa: tworzą konstytucje, flagi, hymny narodowe, walutę, paszporty, znaczki i urzędy, jakby były prawdziwymi państwami.
Mikronacje mają różne cele. Niektóre z nich to nowatorskie projekty lub hobby tworzone przez entuzjastów, którzy lubią projektować miniaturową kulturę i rząd (na przykład „Republika Molossii” w Nevadzie lub artystyczna Republika Zarzecza na Litwie). Inne to deklaracje polityczne lub protesty, jak dawne Księstwo Hutt River w Australii (protestujące przeciwko limitom pszenicy) lub organizacje zajmujące się klimatem, takie jak „Wielkie Księstwo Flandrii” (powołujące się na problemy środowiskowe). Jeszcze inne mają na celu turystykę lub rozgłos. Na przykład włoska wioska Seborga kreuje się na księstwo głównie ze względu na atrakcję turystyczną, a Republika Konchy (Key West na Florydzie) narodziła się jako żartobliwy odłam, który obecnie jest lokalną ikoną marketingową. Krótko mówiąc, ludzie odkrywali mikronacje z różnych powodów – protestu, satyry, wizji ideologicznej, a nawet po prostu dla zabawy.
Z definicji mikronacja nie jest suwerennym państwem w świetle prawa międzynarodowego. Klasyczna Konwencja z Montevideo z 1933 roku określa kryteria państwowości: stała populacja, określone terytorium, rząd oraz zdolność do nawiązywania stosunków z innymi państwami. Prawie wszystkie mikronacje nie spełniają tych kryteriów. Zazwyczaj mają niewielką lub żadną stałą populację. Na przykład Sealand ma zaledwie kilku mieszkańców (często jednego lub dwóch opiekunów). Liberland nie miał w ogóle stałej populacji, odkąd jego próby „założenia” zostały zablokowane przez władze chorwackie. Większość mikronacji nie sprawuje de facto władzy rządowej na uznanym terytorium. Co najważniejsze, żaden z istniejących państw nie uznaje ich za państwa. Zatem mikronacje istnieją w szarej strefie – nazywają siebie państwami, ale nikt inny nie zgadza się ich tak traktować.
Ile mikronacji istnieje? Szacunki są różne, ponieważ według niektórych szacunków istnieją setki samozwańczych mikronacji, często krótkotrwale lub wirtualnie. Jedno z niedawnych badań odnotowuje „ponad pięćdziesiąt” aktywnych mikronacji w 2023 roku, a niektóre listy hobbystów wymieniają nawet kilkaset. Dla porównania, ONZ uznaje 195 krajów. W praktyce tylko kilkadziesiąt mikronacji jest na tyle znanych, by zasługiwać na wzmiankę lub być obiektem zainteresowania turystów, jak Sealand, Liberland, Molossia (USA), Seborga (Włochy) i Republika Konchy (USA). Wiele innych nigdy nie wychodzi poza lokalną ciekawostkę. We wszystkich przypadkach decydującym punktem jest to, że roszczenia mikronacji nie są poparte międzynarodowym uznaniem ani egzekwowaniem.
Aby zrozumieć mikronacje, warto przyjrzeć się prawnym kryteriom dla poszczególnych krajów. Konwencja Montevideo (1933) – choć formalnie jest to traktat regionalny – jest często cytowany na arenie międzynarodowej jako klasyczna definicja „państwa” prawa publicznego. Wymaga ona czterech elementów: (1) stała populacja, (2) określone terytorium, (3) działający rząd i (4) zdolność do nawiązywania stosunków z innymi państwamiZasadniczo oznacza to, że podmiot musi mieć ludzi mieszkających tam przez cały rok, czyste granice, pewną władzę zarządzającą i zdolność do angażowania się w działalność dyplomatyczną lub handlową na arenie międzynarodowej.
W praktyce jednak Montevideo zadowala się sam Nie tworzy prawdziwego państwa. Nawet jeśli mikronacja rości sobie prawa do wszystkich czterech, nadal potrzebuje uznania ze strony innych państw. „Uznanie” przez ugruntowane rządy daje młodemu państwu dostęp do prawa międzynarodowego, traktatów, dokumentów podróży itp. MontanaroLegal zauważa, że kryteria Montevideo są konieczne, ale „same w sobie nie stanowią warunku wystarczającego” członkostwa we wspólnocie międzynarodowej. Państwa mogą brać pod uwagę i biorą pod uwagę wiele czynników (strategicznych, politycznych, historycznych) przed udzieleniem uznania.
Mikronacje prawie nigdy nie spełniają wszystkich wymogów Montevideo. Populacja: Większość osób ubiegających się o obywatelstwo ma bardzo niewielu mieszkańców. Sealand zazwyczaj zamieszkują jedynie opiekunowie rodziny Batesów – „zwykle dwie osoby”, jak twierdzi Michael Bates. Nominalna liczba obywateli Liberlandu liczy się w tysiącach, ale nic mieszka na terenie, który sobie rości, gdyż Chorwacja zabrania osadnictwa. Terytorium: Stałe terytorium jest kluczowe, ale mikronacje często zajmują sporne lub niewielkie działki. Jedynym lądem Sealandu jest betonowa platforma Roughs Tower (około 550 m²). Liberland rości sobie prawo do 7 km², ale jest to wyspa rzeczna, do której roszczenia graniczne zgłaszają Serbia i Chorwacja. Inne mikronacje mają charakter czysto symboliczny (na przykład Republika Utah próbowała rościć sobie prawa do podwodnej góry; Bir Tawil jest czasami podawana jako jedyna prawdziwa „terra nullius” na Ziemi, o powierzchni około 2060 km² Sahary, do której nie rości sobie prawa ani Egipt, ani Sudan). Nawet jeśli mikronacja ma ląd, państwo-gospodarz zazwyczaj go kwestionuje.
Rząd: Niektóre mikronacje tworzą rozbudowane rządy (premierów, parlamenty itp.), ale nie mają one realnej władzy wykonawczej. Sealand ma dziedziczną „rodzinę królewską” z ministrem stanu, ale nadal obowiązuje prawo brytyjskie (Sealand jest de facto traktowany jako terytorium Zjednoczonego Królestwa po 1987 roku, patrz poniżej). Pojemność międzynarodowa: Żadne z nich nie może podpisać traktatów ani przystąpić do ONZ. Bez powiązań dyplomatycznych mikronarody nie mogą robić tego, co robią zwykłe państwa. Jak zauważają analitycy, byty takie jak Liberland i inne pozostają „ciekawymi przypadkami”, które nie mogą przekształcić się w normalne państwa bez akceptacji sąsiadów.
Poza Montevideo, inne przepisy ograniczają mikronacje. Karta Narodów Zjednoczonych i większość konstytucji narodowych generalnie zabraniają jednostronnej secesji i podkreślają istniejącą suwerenność. Na przykład, nawet gdyby liberyjski Jedlička miał historyczną rację (wielkie „jeśli”), Chorwacja i Serbia uznają Liberland za nielegalną prowokację. Wielka Brytania po prostu zaktualizowała swoje prawo, traktując Sealand jako część wód brytyjskich (patrz poniżej), unieważniając roszczenia Sealandu. Krótko mówiąc, prawo międzynarodowe nie oferuje łatwej furtki dla krajów, które działają na własną rękę. Mikronacje zazwyczaj istnieją w swego rodzaju prawnej ziemi niczyjej: mają tożsamość i entuzjazm, ale nie mają osobowości prawnej w oczach innych.
Cały „kraj” Sealandu leży na rdzewiejącej betonowej platformie na Morzu Północnym, około 11–13 km od wschodniego wybrzeża Anglii. Konstrukcja, zwana HM Fort Roughs lub Roughs Tower, była jednym z kilku fortów przeciwlotniczych zbudowanych przez Wielką Brytanię podczas II wojny światowej. Składa się ona zasadniczo z dwóch ogromnych cylindrycznych wież osadzonych w dnie morskim, podtrzymujących stalowy pokład z domkami i blankami. Oficjalne współrzędne wskazują, że leży na wodach międzynarodowych (przed 1987 rokiem) mniej więcej między Suffolk a Essex. Dla porównania, leży daleko od jakiegokolwiek portu – rybak musi przepłynąć ponad godzinę, żeby się tam dostać.
Podróż do Sealandu sama w sobie jest przygodą. Nie ma regularnych promów ani wycieczek; jedyną drogą jest prywatna łódź. W ostatnich latach Sealand opłaca rybaków po służbie, aby pełnili rolę opiekunów i przewoźników. Dziennikarz Aaron Tlusty obrazowo opisuje jedną z takich podróży. W marcu 2019 roku opiekun Joe Hamill załadował „dwutygodniowe zapasy żywności i ubrań” na małą łódź rybacką w porcie w Harwich. O świcie stał na molo ze skrzyniami, gdy łódź rybacka sunęła w stronę horyzontu. Z sterówki przez całą 7-milową trasę widoczna była sylwetka Sealandu z dwiema wieżami – „malutka i gigantyczna jednocześnie”, jak to ujął Hamill. Był szary poranek, ale przez okna kabiny ukazała się przysadzista forteca, a wokół niej rozciągało się bezkresne Morze Północne.
Sealand powstał w 1967 roku jako prowokacyjny gambit majora Paddy'ego Roya „Roya” Batesa, byłego oficera armii brytyjskiej i entuzjasty pirackiego radia. W tym czasie Roughs Tower była opuszczona i niezamieszkana. 3-milowa strefa wód terytorialnych Wielkiej Brytanii w czasie wojny oznaczała, że platforma znajdowała się tuż poza jurysdykcją brytyjską. Bates początkowo przejął ją, aby gościć Radio Essex, przedsięwzięcie biznesowe zajmujące się nadawaniem muzyki pop z zagranicy. 2 września 1967 roku Bates formalnie przejął Roughs Tower od rywalizującej grupy pirackiej i proklamował „Księstwo Sealandu”, ogłaszając się „Księciem Royem”. Jego celem było wykorzystanie niejednoznaczności wód międzynarodowych do działania poza prawem dotyczącym nadawania – ale wkrótce pokochał również żart o państwowości, publikując konstytucję, znaczki i paszporty dla tego nowego mikropaństwa.
Bates uczynił rodzinę Sealand pierwszymi obywatelami. Stworzył flagę i hymn narodowy, a początkowo ustanowił swoją żonę, syna Michaela i córkę Penny ministrami stanu w tej małej społeczności. Chociaż zaczęło się od pirackiego PR radiowego, Sealand rozwinął się w projekt na całe życie. Rodzina Batesów traktowała operację poważnie: Roy tytułował się księciem, jego żona królową Joanną, a Michael został mianowany księciem regentem w 1999 roku. Po śmierci Roya w 2012 roku, Michael (ur. 1952) formalnie został „głową państwa i rządu”, choć pozostaje de facto władcą jako książę Michael. Obecnie Michael mieszka na kontynencie (w Suffolk) i kieruje Sealandem z daleka, podczas gdy dwaj wyznaczeni opiekunowie (jak Joe Hamill i Mike Barrington) dzielą się obowiązkami na miejscu, aby utrzymać fortecę w stanie nadającym się do zamieszkania.
Krótka historia Sealandu obejmuje autentyczny incydent zbrojny. W sierpniu 1978 roku niemiecki prawnik Alexander Achenbach – któremu przyznano paszport Sealandu – próbował przejąć „księstwo”. Achenbach zaprosił Roya Batesa do Austrii, aby omówić zakup Sealandu, a następnie zatrudnił najemników do zajęcia fortu pod nieobecność Batesa. Intruzi podobno wzięli księcia Michaela (syna Roya) jako zakładnika i przetrzymywali go dla okupu. Michael Bates zdołał jednak odzyskać fort siłą, porywając najemników. Kiedy Achenbach odmówił zapłaty, Bates zatrzymał go i jednego ze wspólników. Incydent zakończył się interwencją niemieckiego dyplomaty: po negocjacjach Achenbach został uwolniony, a Bates uznał wizytę wysłannika za faktyczne uznanie Sealandu przez Niemcy. W rzeczywistości Niemcy i Wielka Brytania nigdy formalnie nie uznały Sealandu.
Kolejny kamień milowy nastąpił kilka lat później, w 1987 roku, kiedy rząd brytyjski zmienił prawo. Wielka Brytania rozszerzyła swoje wody terytorialne z 3 do 12 mil morskich (22 km). To ustawowe rozszerzenie oznaczało, że Roughs Tower znalazł się teraz na wodach brytyjskich. Od tego momentu prawnie Sealand znajdował się pod jurysdykcją Zjednoczonego Królestwa. Brytyjski sędzia oddalił wcześniej w 1968 roku oskarżenie Korony (o posiadanie broni palnej) z przyczyn technicznych, że fort znajdował się poza wodami brytyjskimi. Zmiana z 1987 roku z mocą wsteczną umieściła Sealand na terytorium Wielkiej Brytanii, choć nie odbył się żaden nowy proces. Eksperci prawni zauważyli, że posunięcie to skutecznie uniemożliwiło jakiekolwiek prawne uznanie Sealandu za niepodległy – w końcu platforma „wzniesiona przez człowieka” i leżąca na wodach brytyjskich nie mogła kwalifikować się jako suwerenne państwo.
Pomimo śmiałych twierdzeń Sealandu, żaden naród nigdy formalnie go nie uznał. Rodzina Batesów twierdzi, że uzyskał on „uznanie dyplomatyczne” ze strony Niemiec oraz (na mocy traktatu) ze strony rządu Księstwa Sealandu, ale na arenie międzynarodowej żaden kraj nie przyznaje Sealandowi żadnej pozycji. Nawet Unia Europejska uznała paszporty Sealandu za „wyimaginowane” dokumenty bez rzeczywistej ważności. W Księdze Rekordów Guinnessa odnotowano go jedynie jako „najmniejszy obszar, na którym można ubiegać się o status narodowy”. W efekcie Sealand pozostaje ciekawostką: poza legalnymi wodami niegdyś rościł sobie niepodległość, ale w oczach każdego rządu jest po prostu dziwaczną strukturą na morzu.
Podobnie jak wiele mikroprzedsiębiorstw, Sealand wcześnie wprowadził własną walutę i paszport. W 1975 roku Roy Bates przedstawił konstytucję Sealandu, a wkrótce potem wydał flagę narodową, hymn, walutę i paszporty. Wyobrażał sobie gospodarkę opartą na tych symbolach. W praktyce paszporty Sealandu – książeczki z numerami seryjnymi – były traktowane jako ciekawostka. UE ostatecznie nazwała je „paszportami fantazji”, a w 1997 roku rodzina Batesów odwołała program paszportowy po skandalu związanym z praniem pieniędzy z udziałem fałszywych dowodów tożsamości Sealandu w Hongkongu. Znaczki i monety sprzedawano jako przedmioty kolekcjonerskie. Dziś banknoty i znaczki Sealandu są nadal drukowane dla miłośników, ale żaden z nich nie jest akceptowany w żadnej rzeczywistej poczcie ani jako prawny środek płatniczy poza księstwem.
Co zatem jest ważne w Sealandzie? Bardzo niewiele. Drobne monety, wizy z pieczątką i laminowane dowody osobiste, które wydaje, nie mają żadnej mocy prawnej w świetle prawa międzynarodowego. Teoretycznie można nazywać się „obywatelem Sealandu” po uiszczeniu opłaty, ale ten status nie ma żadnego znaczenia. Na przykład znaczki pocztowe Sealandu mogą zbierać pieniądze od kolekcjonerów, ale brytyjska lub europejska poczta nie potraktuje ich jako opłaty pocztowej. Na swojej stronie internetowej Batesowie sprzedają turystom w Sealandzie „tytuły szlacheckie” – takie jak nadanie komuś tytułu „barona” – ale znowu są one symboliczne. Krótko mówiąc, te atrybuty kraju to głównie pamiątki i marka, a nie jakiekolwiek egzekwowalne prawo.
Teoretycznie tak – ale tylko za specjalnym pozwoleniem. Sealand nigdy nie był otwarty dla publiczności jak muzeum; nie oferuje regularnych wycieczek ani centrum dla zwiedzających. Jedynymi osobami, które tam trafiają, są opiekunowie i okazjonalni goście zatwierdzeni przez „rząd”. Oficjalna polityka Sealandu stanowi, że zwiedzanie jest możliwe wyłącznie na zaproszenie, wymagające uprzedniej zgody Biura Spraw Wewnętrznych Sealandu. W praktyce większość „zwiedzających” to dziennikarze, badacze lub pasjonaci, którzy usilnie zabiegali o miejsce w programie.
Poziom bezpieczeństwa jest zróżnicowany. Fizycznie betonowa platforma jest solidna, a relacje z wycieczek opisują ją jako zniszczoną, ale nadającą się do zamieszkania. Jednak bezpieczne dotarcie do niej wymaga doświadczenia na morzu. Skaliste Morze Północne bywa nieprzewidywalne – te same kutry rybackie, które zaopatrują Sealand, to małe jednostki pływające po wzburzonych wodach. (Na Sealandzie nie odnotowano dotychczas żadnych poważnych wypadków, ale kapitanowie i opiekunowie muszą zachować czujność, zwłaszcza podczas sztormu). Z prawnego punktu widzenia turyści muszą również przestrzegać prawa brytyjskiego: po zmianie zasady 12 mil każdy na Sealandzie znajduje się teoretycznie na terytorium brytyjskim. Teoretycznie więc mogłyby obowiązywać brytyjskie przepisy dotyczące wtargnięcia na teren prywatny lub imigracji – choć nikt nigdy nie próbował ich rygorystycznie egzekwować w Sealandzie.
Po śmierci Roya Batesa w 2012 roku władzę przejął jego syn Michael (Książę Michael z Sealandu). Michael, który przebywał na wyspie i szkolił się od 14. roku życia, teraz zarządza operacjami z lądu. Pod jego rządami Sealand pozostaje w dużej mierze projektem rodziny Batesów: to oni wypłacają pensje opiekunom, a ministerstwo (z nazwy) zajmuje się korespondencją z Anglii. W istocie Sealand funkcjonuje jak rodzinna posiadłość o tematyce marynistycznej.
Opiekunowie to prawdziwi pracownicy Księstwa. Jeden z profili AtlAstral nazywa ich „jedynymi na świecie pełnoetatowymi strażnikami królewskimi”, których obowiązkiem jest dosłownie mieszkać w forcie. Jak wyjaśnia Joe Hamill, każdego ranka wywiesza flagę Sealandu i pozostaje całkowicie odcięty od sieci; jego jedyny e-mail pochodzi z oficjalnego adresu Sealandu i wysyła mu instrukcje lub listy sprzętu. W nocy rybacy, którzy go przywieźli, odwożą go i wracają do portu; dwa tygodnie później odbierają go ponownie. Opiekunowie mają nawet własną rotację i standardowe procedury operacyjne.
W codziennej działalności Sealand publikuje zapytania prasowe i komunikaty prasowe za pośrednictwem swojej oficjalnej strony internetowej (SealandGov.org). Roszczenia dotyczą niewielkiego obszaru lądowego: platformy, przestrzeni powietrznej i dna morskiego pod nią. Firma twierdzi, że jej własna „granica” rozciąga się na 2 km wokół konstrukcji – choć jest to wyłącznie roszczenie i nikt tego nie uznaje. Obecnie populacja Sealandu składa się zasadniczo z duetu opiekunów; nie są rozpatrywane żadne nowe wnioski o obywatelstwo, chyba że chodzi o mianowanie kolejnych członków rodziny królewskiej.
Terytorium, do którego roszczenia zgłasza Liberland, leży w zakolu Dunaju, po chorwackiej stronie rzeki, w pobliżu wioski Mali Zdenci. Działka ta znana jest jako Gornja Siga (po chorwacku „Górna Ławica” lub „Górna Tufa”). Jest to 7 km² (700 hektarów) wyspiarski pas równiny zalewowej porośnięty niskimi lasami i zaroślami. Jej strategiczne znaczenie wynika z długotrwałego sporu granicznego między Chorwacją a Serbią: według jednej z interpretacji starych map Chorwacja rości sobie prawa do większej części meandrującego biegu rzeki, co pozostawiłoby fragment podobny do Gornjej Sigi po stronie Serbii. Serbia jednak zastosowała inną linię graniczną, co oznaczałoby, że Gornja Siga znajduje się w Chorwacji. W tym przypadku żadne z państw oficjalnie nie rości sobie praw do Gornjej Sigi – stała się ona, jak to ujął Jedlička, maleńką „terra nullius” (ziemią niczyją).
Legenda lokalizacji: Najbliższym rozpoznawalnym miastem jest Mali Zdenci w Chorwacji, ale w rzeczywistości na Gornjej Sidze nie ma żadnego portu ani infrastruktury. Zdjęcie satelitarne pokazuje długą, wąską, zalesioną piaszczystą mierzeję, owiniętą zakolem Dunaju w kształcie litery U. W 2007 roku astronauta na ISS sfotografował Gornją Sigę; zdjęcie (po prawej) potwierdza, że jest ona mocno zalesiona i całkowicie niezagospodarowana. Dunaj płynie wzdłuż jej wschodniej krawędzi, z błotnistymi łachami i kilkoma kanałami. Na południowy wschód, po drugiej stronie Dunaju, leży terytorium Serbii. „Oficjalna” granica jest sporna z powodu sporu. Krótko mówiąc, założyciele Liberlandu wybrali Gornję Sigę, ponieważ wydawała się być prawnie niezarejestrowaną równiną zalewową na tyle dużą, aby zarejestrować ją jako państwo.
Wolna Republika Liberlandu została proklamowana 13 kwietnia 2015 roku przez Víta Jedličkę, czeskiego polityka i aktywistę libertariańskiego. Jedlička prowadził kampanię opartą na klasycznych ideach liberalnych i dostrzegł szansę w Gornji Sidze. Wierzył, że zgodnie z zasadą terra nullius (ziemi niczyjej) może legalnie rościć sobie do niej prawa, ponieważ ani Chorwacja, ani Serbia nie mają nad nią faktycznej suwerenności.
Jedlička przedstawiał Liberland jako minimalistyczny, wolnorynkowy raj. Zainspirowany myślicielami takimi jak Ludwig von Mises i Ayn Rand, jego wizją było państwo z „kapitalizmem leseferystycznym”, minimalną władzą państwową i gospodarką opartą na kryptowalutach”. Od samego początku oficjalna literatura Liberlandu kładła nacisk na niskie podatki, wolności jednostki i walutę opartą na blockchainie. W praktyce Jedlička stworzył platformę internetową: obywatele mogli ubiegać się o obywatelstwo lub kupić paszport Liberlandu za pośrednictwem oficjalnej strony internetowej.
Jedlička szybko powołał rząd tymczasowy: siebie jako prezydenta, a przyjaciół jako ministrów finansów, spraw zagranicznych itd., co ogłoszono później, w 2015 roku. Rodząca się ideologia łączyła twardy libertarianizm z domieszką krypto-utopizmu. Na przykład, Liberland zaczął bić własne tokeny (tzw. tokeny „Merit”) i planował własne systemy identyfikacji cyfrowej. W październiku 2024 roku odbyły się nawet wybory parlamentarne oparte na technologii blockchain – pierwsze w historii Liberlandu. Wszystko to jednak pozostało wirtualne, ponieważ nikt tak naprawdę nie mieszkał na terytorium, do którego roszczenia zostały zgłoszone.
Nie. Liberland nie uzyskał żadnego uznania od żadnego państwa członkowskiego ONZ. Oba sąsiednie kraje w bezpośrednim sąsiedztwie natychmiast odrzuciły projekt. Chorwacja określiła Liberland jako „prowokacyjny” i jasno dała do zrozumienia, że nigdy nie odda tego terytorium. Serbia odrzuciła sprawę, twierdząc, że sporne terytorium jest nieistotne dla interesów Serbii (w rzeczywistości Serbia oficjalnie nie rości sobie praw do tej małej wyspy). W swoich oświadczeniach rząd Chorwacji nazwał Liberland „cyrkiem” bezsensownego legalizmu.
Kilka innych krajowych ministerstw spraw zagranicznych publicznie wyśmiało Liberland lub udzieliło ostrzeżeń swoim obywatelom. Republika Czeska (ojczyzna Jedlički) nawet wyraźnie zaleciła obywatelom przestrzeganie prawa i oczekiwanie na oficjalne przekazanie terytorium – de facto sugerując, że obowiązuje tu prawo chorwackie. W świetle prawa międzynarodowego Gornja Siga pozostaje pod tymczasową administracją Chorwacji (zgodnie z definicją granic z czasów wojny), więc Chorwacja egzekwuje tam swoje prawo. W związku z tym deklaracja Liberlandu nie miała żadnego poparcia. Żaden kraj na świecie nie traktuje paszportów Liberlandu jako legalnych dokumentów podróży, a agencje międzynarodowe oficjalnie ignorują to żądanie.
Krótko mówiąc: podczas gdy Jedlička publicznie lansował ideę Liberlandu jako państwa, rządy traktowały to jako ekscentryczne hobby. Na razie Liberland jest jedynie de jure – fikcją prawną bez realnych relacji zewnętrznych.
Liberland od samego początku uruchomił internetowy portal aplikacyjny. W praktyce każdy może ubiegać się o obywatelstwo Liberlandu za pośrednictwem jego strony internetowej. Jedlička i jego zespół początkowo promowali Liberland jako miejsce przyjazne przedsiębiorcom, libertariańskiemu społeczeństwu i fanom kryptowalut z całego świata. Stworzyli system rejestracji, który gromadził informacje i, za opłatą, mógł wydawać paszporty Liberlandu (nazywane po prostu „kartami paszportowymi Republiki Liberlandu”) osobom, które złożyły wniosek.
Do 2024 roku około 735 000 osób zarejestrowało zainteresowanie obywatelstwem Liberlandu. Spośród nich około 1200 uiściło opłatę, aby uzyskać „oficjalne” obywatelstwo Liberlandu z kartami paszportowymi. Początkowo opłata stanowiła skromną darowiznę (około 20 dolarów). Z czasem, w miarę jak rząd Liberlandu na uchodźstwie inwestował w „budowanie państwa”, podniósł opłaty za wydanie paszportu – pod koniec 2023 roku pobierał nawet 10 000 dolarów za paszport rządowy VIP.
Należy zauważyć, że wszystkie te obywatelstwa i paszporty mają charakter czysto symboliczny. Żaden urząd imigracyjny w danym kraju ich nie akceptuje. Liberland rozróżnia jednak „obywateli” od zwykłych wnioskodawców: najwyraźniej ci, którzy odwiedzają terytorium (nawet nielegalnie), mogą uzyskać obywatelstwo bez płacenia. Na przykład Jedlička powiedział kiedyś, że każdy, kto fizycznie spędził tydzień na terenie rzekomo należącym do Liberlandu, może ubiegać się o bezpłatne obywatelstwo.
Krótko mówiąc: uzyskanie obywatelstwa Liberlandu oznacza zarejestrowanie się na stronie internetowej, spełnienie określonych warunków (nieskazitelność, niekaralność itp.) oraz uiszczenie wymaganej opłaty. Są to dokumenty marketingowe, a nie dokumenty prawne uznawane za granicą. Teoretycznie Liberland sprzedawał nawet działki i oferował małe strefy wolnocłowe, ale w oczach żadnego kraju nie są one egzekwowalne – raczej przypominają deklaracje intencyjne.
To jest najtrudniejsza część. Gornja Siga znajduje się na terenie de facto kontrolowanym przez Chorwację (Chorwacja egzekwuje tam prawo), choć roszczenia Serbii stawiają ją w sytuacji spornej. W rezultacie każdy, kto próbuje odwiedzić terytorium Liberlandu, wkracza na teren chorwackiej granicy (lub samej rzeki) bez pozwolenia. W praktyce oznaczało to, że chorwacka policja wielokrotnie blokowała dostęp, a nawet aresztowała osoby próbujące postawić stopę na tym terenie.
Na przykład, w 2015 roku współzałożyciel Vít Jedlička i jego wspólnik zostali zatrzymani na noc przez chorwackie władze po próbie przekroczenia granicy na rowerze. Zgodnie z chorwackim prawem zostali ukarani grzywną za nielegalne przekroczenie granicy. Od tego czasu chorwaccy strażnicy graniczni patrolują brzeg rzeki i odmawiają przepustki. W połowie 2023 roku kilku dziennikarzy i turystów na krótko przedostało się łodzią, ale chorwacka policja wkrótce zniszczyła ich prowizoryczny obóz.
W rzeczywistości Chorwacja kontroluje wjazd (a Serbia również odmawia jakiegokolwiek oficjalnego przejścia z jej strony). Liberland nie posiada portów ani oficjalnych przejść granicznych. Aby tam dotrzeć, trzeba by nielegalnie przekroczyć chorwacki ląd lub wodę. Jest to stanowczo odradzane. Nie tylko grozi zawróceniem, ale także ryzykiem postawienia zarzutów na podstawie prawa chorwackiego lub serbskiego za nielegalny wjazd. Doszło do aresztowań osób z Irlandii, Danii i innych krajów za takie próby.
Podsumowując: zazwyczaj nie można legalnie odwiedzić Liberlandu. Jeśli zostaniesz przyłapany na próbie, poniesiesz realne konsekwencje prawne. Niektórzy aktywiści podróżowali skuterami wodnymi lub kajakami, ale to raczej drobne eskapady niż opcje turystyczne. Najbezpieczniejszym sposobem na poznanie Liberlandu jest podróż na odległość – np. dołączając do społeczności internetowych, kupując pamiątkową monetę Liberlandu lub omawiając ją na spotkaniu – a nie fizyczna wizyta.
Po głośnej deklaracji z 2015 roku, Liberland stał się w dużej mierze projektem cyfrowym. Prezydent i rząd przez lata działali głównie online. W 2024 roku zespół Liberlandu zaczął promować pewne wyniki: zgłosili, że w tym roku otrzymali ponad milion dolarów darowizn i wpływów podatkowych, a rezerwy były niemal w całości ulokowane w kryptowalutach (głównie Bitcoinie). Deklarowali dochód na poziomie około 1,5 miliona dolarów w 2023 roku, co wskazuje na zaangażowanie w kryptowaluty i minimalistyczny system podatkowy (choć liczby te są deklarowane przez nich samych i nie są weryfikowane przez osoby trzecie).
Politycznie Liberland zabiegał o uwagę za pośrednictwem wpływowych stowarzyszeń. Pod koniec 2023 roku nawiązał kontakt z nowym, libertariańskim rządem Argentyny (pod przewodnictwem prezydenta Javiera Milei) i zasugerował wzajemne wsparcie. Jedlička odwiedził nawet Argentynę, aby zbadać powiązania biznesowe i uruchomić tam pilotażowy program „turystyki urodzeniowej” (dzięki któremu dzieci urodzone w Argentynie mogłyby ubiegać się o obywatelstwo Liberlandu). W kraju, w październiku 2024 roku, Liberland przeprowadził nowatorskie wybory, wykorzystując głosowanie oparte na technologii blockchain, aby pokazać, jak taka technologia mogłaby zarządzać przyszłym państwem.
Jednak pomimo tych inicjatyw, Liberland wciąż jest daleki od rzeczywistości. Jego deklarowany „rząd” nigdy nie zarządzał żadną populacją na miejscu. Jego propozycje (np. kryptowaluty, e-rezydencja, przepisy dotyczące rajów podatkowych) pozostają w dużej mierze teoretyczne. Jedyne potwierdzone rezultaty to statystyki: tysiące internetowych „obywateli” i wzmianki w mediach. Chorwacka policja i sądy nadal uznają działania Liberlandu za bezwartościowe. W rzeczywistości, pod koniec 2023 roku sam Jedlička został wydalony z Chorwacji na pięć lat za „działalność ekstremistyczną” związaną z Liberlandem. Niedawno (w listopadzie 2023 roku) kilku zagorzałych zwolenników ponownie przekroczyło granicę w niewielkich grupach i rozbiło tam obóz, ale 21 września 2023 roku władze Chorwacji zniszczyły ten obóz.
Obecna populacja: Oficjalnie, stała populacja Liberlandu wynosi zero. Na terytorium nie ma domów ani usług – w najlepszym razie kilka prymitywnych drewnianych chat zbudowanych przez aktywistów, a następnie zburzonych. Wszyscy „obywatele” Liberlandu mieszkają gdzie indziej. W związku z tym jedyną ludzką obecnością jest ten, kto akurat będzie kolejnym potencjalnym gościem lub opiekunem – a na razie nie ma nikogo.
Chociaż wiele mikronacji istnieje tylko na papierze, zaskakująco wiele z nich jest otwartych dla turystów. Do niektórych, takich jak Sealand i Liberland, dotarcie jest niezwykle trudne lub ryzykowne. Inne można jednak łatwo odwiedzić w ramach standardowej wycieczki po regionie. Oto kilkanaście godnych uwagi przykładów:
Poza tym, niemal każdy kraj ma jednego lub dwóch odwiedzających, którzy twierdzą, że są mikronacjami. Na przykład, przykład wyspy Piel powyżej; „Asgaard – miasto na dnie morza” (tzw. zatopione miasto na Morzu Czarnym, fałszywa atrakcja turystyczna); lub park rzeźb Ladonia w Szwecji (artysta Lars Vilks ogłosił niepodległość swojego miejsca pochówku na znak protestu). Chociaż można fizycznie dotrzeć do tych miejsc (park Vilksa to po prostu rezerwat przyrody, przez który można przejść pieszo), żadne z nich nie wymaga opłat wstępu ani paszportów poza standardowymi protokołami turystycznymi.
Odwiedzając jakiekolwiek mikropaństwo, kieruj się zdrowym rozsądkiem:
Oprócz tych już wymienionych, oto kilka bardziej intrygujących mikromiejsc, które turyści mogą odwiedzić bez problemu:
Kluczowy schemat: większość najpopularniejszych mikronacji „turystycznych” to albo celowe atrakcje turystyczne (Molossia, Saugeais, Seborga), albo nieszkodliwe lokalne fantazje (Republika Konch, Užupis, Christiania). Zwiedzanie ich jest bezpieczne i legalne, o ile przestrzega się standardowych zasad podróżowania obowiązujących w kraju przyjmującym. Sealand i Liberland pozostają godnymi uwagi wyjątkami, które nie są otwarte na turystykę okazjonalną.
Jak mikronacje płacą rachunki? Co ciekawe, wiele z nich finansuje się z sprzedaż i turystyka zamiast podatków:
Ogólnie rzecz biorąc, gospodarka mikronacji jest niewielka i często symboliczna. Większość funduszy pochodzi z majątku osobistego założycieli lub wolontariuszy. Na przykład Roy Bates osobiście sfinansował działalność Sealandu i budowę domów. Jedlička wykorzystał media społecznościowe i sieć libertarian, aby pozyskać kapitał początkowy dla Liberlandu. Założyciele mikronacji często postrzegają swoje przedsięwzięcia jako… hobby lub sprawy polityczne, więc dofinansowują je z własnej kieszeni lub z dobrej woli społeczności. Produkty (znaczki, monety, paszporty) są zazwyczaj wyceniane jako przedmioty kolekcjonerskie, a nie jako przedmioty użytkowe.
Pomimo niewielkich rozmiarów, mikronacje często kultywują zaskakująco wysoki poziom tożsamości kulturowej. „Obywatele” tych maleńkich państw to zarówno nieliczni mieszkańcy, jak i tysiące zwolenników online. Oto kilka typowych cech kulturowych:
Czy są oni „prawdziwymi obywatelami”? Przeważnie nie w sensie prawnym. Obywatele mikronacji zazwyczaj pozostają obywatelami swoich prawdziwych krajów. Bycie „obywatelem” Liberlandu oznacza otrzymanie podstemplowanej książeczki z Pragi lub krypto-przepustki, a nie wizy. Nie ma za tym międzynarodowego systemu prawnego. Jednak w społeczności mikronacji obywatele ci mogą być traktowani z honorami (tytuły, obowiązki służbowe). Może to być dobrą zabawą dla uczestników – w Molossii można zostać urzędnikiem rządowym lub otrzymać odznakę honorową. Sealand słynie z pasowania mieszkańców na rycerzy (aby sprzedawać „tytuły rycerskie”).
Wartość flag, hymnów i znaczków jest przede wszystkim symboliczna lub kolekcjonerska. Znaczki Sealandu lub Hutt River można znaleźć na kopertach do znajomych lub na eBayu, osiągając cenę kilku dolarów. Liberlandzki paszport jest drukowany na plastikowym papierze, ale poza formą sztuki nie ma on fizycznej wartości. Te przedmioty mają wartość subkulturową: kolekcjonerzy zapłacą za unikatowe pamiątki z mikronacji. Ale są one… brak wartości waluty poza tą niszą. W rzeczywistości niektóre kraje ostrzegają, że używanie paszportu mikronacji w oficjalnych dokumentach podróży może narazić Cię na kłopoty (zawsze powinieneś używać swojego zwykłego paszportu krajowego).
Fenomen mikronacji często miesza się z projektami artystycznymi, aktywizmem i satyrą. Wiele mikronacji narodziło się nie jako praktyczne próby narodowości, lecz jako narzędzia protestu lub performansu:
W kulturze popularnej mikronarody pojawiają się również jako metafory. Science fiction czy teatr polityczny odwołują się do nich jako do przykładów skrajnie libertariańskich projektów lub satyrycznych mikropaństw. Inspirują one debaty na temat suwerenności, tożsamości i natury państwowości, nawet jeśli żaden poważny badacz nie przewiduje faktycznego sukcesu oderwania się od rzeczywistości. Z etycznego punktu widzenia te mikronarody rodzą pytania: co się stanie, jeśli wraz z rozwojem mikronarodów (zwłaszcza wirtualnych) zaczną one kwestionować ustalone granice lub przyciągać przesiedleńców? Niektórzy postrzegają je jako laboratoria rządzenia – na dobre i na złe. Inni widzą w nich eskapistyczne fantazje lub teatr protestu.
Dlaczego uznanie jest ważne? W prawie międzynarodowym bycie uznanym państwem daje prawa: przystępowanie do traktatów, zakładanie ambasad, korzystanie z sądów międzynarodowych itd. Mikronacje nie mają żadnych z tych przywilejów. Ich roszczenia pozostają jedynie moralne lub symboliczne.
Weźmy Sealand: Roy Bates kiedyś nazwał wizytę niemieckiego dyplomaty w 1978 roku de facto uznaniem, ale prawnie Niemcy (i żaden inny kraj) nigdy formalnie nie uznały Sealandu. Sealand pojawia się nawet w Księdze Rekordów Guinnessa, ale nie w rejestrze ONZ. Podobnie rząd Liberlandu wciąż podkreśla trwające dyskusje i teoretyczne porozumienia, ale jak dotąd ani jednego kraju Podpisał oświadczenie o uznaniu. Kiedy w czasopismach prawniczych pojawiły się badania na temat Liberlandu, autorzy jednogłośnie stwierdzili, że jego status de jure jest zerowy: nie spełnia on prawie żadnych kryteriów Montevideo, a jego kontakty z rządami zagranicznymi nie doprowadziły do zawarcia żadnych traktatów.
Kontrast z nietypowe przypadkiSomaliland ogłosił niepodległość od Somalii w 1991 roku, ma własny, funkcjonujący rząd i ludność, ale wciąż brakuje mu formalnego uznania (choć kilka krajów utrzymuje nieformalne powiązania). To górny pułap „samozwańczego państwa” bez pełnego uznania. Mikronacje zazwyczaj zgłaszają znacznie słabsze roszczenia. (Co ciekawe, Bir Tawil pozostaje dziś jednym z niewielu prawdziwych terra nullius, ale nikomu nie udało się tam stworzyć trwałego państwa. Kilka osób ogłosiło je Królestwem Bir Tawil, ale te nie przetrwały – co pokazuje, że odległe i wrogie terytoria nie są skrótem do kraju).
Nie ma precedensu, by mikronacja stała się w pełni uznanym państwem. Najbliższą analogią mogą być historyczne secesje: np. Bangladesz odłączył się od Pakistanu po wojnie (przy ogromnym zaangażowaniu międzynarodowym) lub liczne zmiany w Europie Wschodniej po rozpadzie ZSRR. Jednak żaden z nich nie był oddolnym, solowym projektem. Jedynym przypadkiem, w którym państwo ewoluowało do pełnego członkostwa wbrew przeciwnościom, był Izrael (konflikt po II wojnie światowej, ogromna geopolityka, a nie maleńki fort czy skrawek lasu). Każdy przykład nowej, udanej państwowości był efektem wielkich ruchów politycznych lub procesów wspieranych przez ONZ.
Zatem konsensus prawny jest taki, że mikronacje pozostają nieuznane. Mogą one zawierać ograniczone umowy – np. Liberland rozmawia z Argentyną pana Mileia – ale bez formalnego traktatu żadne z nich nie jest faktycznym państwem. Mogą one kupować wzajemne uznanie (Sealand i dziesiątki innych państw czasami wymieniają się „ambasadorami”), ale to bardziej kwestia prywatnego klubu niż prawa międzynarodowego. Jak dosadnie stwierdza jeden z przeglądów prawniczych: Żaden uznany kraj nie utraci swojej suwerenności, pozwalając na istnienie mikronacji pod swoim nadzorem.
Co by było, gdyby setki mikronacji jutro rościły sobie prawa do ziemi? Powszechnie uważa się, że nie zmieniłoby to porządku świata. Większość mikronacji albo znika, albo pozostaje turystyczną ciekawostką. Są jednak pewne kwestie etyczne i polityczne, nad którymi warto się zastanowić:
Ogólnie rzecz biorąc, wymiar etyczny jest minimalny w świetle obecnych norm międzynarodowych: żadne mikropaństwo nie zagraża kwestiom państwowości ani kryzysom uchodźczym. Co najwyżej mogą… pozytywna wartość edukacyjna: Bawiąc się w państwowość, ich założyciele i zwolennicy uczą się geografii, prawa i rządzenia. Przypominają nam, jak arbitralne mogą być granice i jak bardzo państwowość jest performatywna. Z etycznego punktu widzenia większość działań mikronacji wydaje się łagodna (lub w najgorszym razie dziecinna). Sytuacją wartą uwagi byłby scenariusz, w którym mikronacje stałyby się rajem dla nielegalnych działań (pranie pieniędzy, nieautoryzowany hosting danych itp.), w którym to przypadku kraje przyjmujące mogłyby podjąć zdecydowane kroki, tak jak zrobiły to z paszportami Sealand.
Ostatecznie mikronacje pozostają zazwyczaj urokliwymi osobliwościami, podkreślającymi złożoność granic i narodowości w erze nowożytnej. Ich „przyszłość” prawdopodobnie pozostanie w większości symbolicznymi gestami małych społeczności, chyba że bezprecedensowy rozwój polityczny wyniesie je do rangi prawdziwej państwowości (co wydaje się wysoce nieprawdopodobne).
Czym jest mikronacja, a czym kraj? Mikronacja to samozwańczy byt, który naśladuje państwo, ale nie posiada oficjalnego uznania ani suwerenności nad terytorium uznanym przez społeczność międzynarodową. Suwerenne państwo jest uznawane przez inne państwa i zazwyczaj spełnia kryteria, takie jak stała populacja i sprawny rząd. Mikronacje mogą wydawać paszporty i organizować „wybory”, ale żadne z tych działań nie ma mocy prawnej wykraczającej poza samą mikronację.
Ile istnieje mikronacji? Szacunki są różne. Według niektórych szacunków, ponad 50 Obecnie istnieje wiele aktywnych mikronacji, prawdopodobnie nawet kilkaset, jeśli uwzględnimy bardzo drobne roszczenia. Jednak większość z nich jest bardzo mała lub krótkotrwała. Bardziej znane (Sealand, Liberland, Molossia itp.) liczą zaledwie dziesiątki.
Konwencja z Montevideo – czy ma zastosowanie? Cztery kryteria Konwencji z Montevideo (ludność, terytorium, rząd, potencjał dyplomatyczny) opisują państwo. Mikronacje zazwyczaj nie spełniają co najmniej jednego z nich: np. Sealand ma prawie zerową populację, a Liberland nie ma żadnej władzy administracyjnej na swoim terytorium. Nawet jeśli mikronacja hipotetycznie spełniałaby te kryteria, sama Konwencja nie spełnia. nie zmuszać innych państw do udzielania uznaniaW rzeczywistości wielu ekspertów prawnych twierdzi, że bez akceptacji politycznej zadowolenie Montevideo i tak byłoby niewystarczające.
Gdzie dokładnie znajduje się Sealand? U wschodniego wybrzeża Anglii, 11–13 km od brzegu. Znajduje się w Roughs Tower, dawnym forcie wojennym. Najbliższy ląd to Suffolk/Essex, ale trzeba tam dopłynąć łodzią.
Kto założył Sealand i dlaczego? Major Paddy Roy Bates, przedsiębiorca zajmujący się piractwem radiowym, założył ją w 1967 roku. Chciał nadawać audycje radiowe poza brytyjskimi regulacjami. Kiedy rywalizująca grupa piratów próbowała przejąć fort, Bates fizycznie ich usunął i 2 września 1967 roku ogłosił Księstwo Sealandu.
Czy Sealand to prawdziwy kraj? Czy jest uznany? Nie. Sealand nie jest uznawany przez żadne państwo członkowskie ONZ. Nazywał się państwem, ale prawnie jest jedynie platformą offshore. Wielka Brytania później rozszerzyła swoje wody terytorialne, aby objąć Sealand, więc uważa go za terytorium brytyjskie. (Niemcy wysłały tam dyplomatę w 1978 roku, ale nie było to formalne uznanie).
Czy można odwiedzić Sealand? Tylko za pozwoleniem. Nie ma publicznego promu. Wizyty są organizowane przez rząd Sealandu w indywidualnych przypadkach. W praktyce ludzie docierali do Sealandu, zatrudniając lokalnych rybaków (jak w przypadku podróży Joe Hamilla). Pod względem bezpieczeństwa, jest to generalnie bezpieczne, ale odległe miejsce; ryzyko wiąże się głównie z podróżami łodzią. Zdecydowanie potrzebujesz oficjalnej zgody, aby wejść na teren fortu.
Czy Sealand wydaje paszporty, walutę, znaczki? Czy są ważne? Tak, ale nieważne na arenie międzynarodowejSealand wydał własne paszporty, znaczki, a nawet walutę. Są to jednak pamiątki. UE nazwała paszporty Sealandu „paszportami fantazji”, a Sealand wycofał je w 1997 roku w atmosferze skandalu. Jego monety i znaczki istnieją wyłącznie jako przedmioty kolekcjonerskie. Żaden z nich nie ma prawnego uzasadnienia dla podróży ani handlu w realnym świecie.
Co wydarzyło się podczas ataku na Sealand w 1978 roku? W 1978 roku Niemiec (Alexander Achenbach), posiadający paszport Sealandu, próbował kupić Sealand, a następnie użył najemników do ataku na niego, gdy Roy Bates przebywał za granicą. Michael Bates, syn Roya, został na krótko wzięty jako zakładnik, ale pokonał najeźdźców i pojmał ich. Sytuacja została rozwiązana po tym, jak niemiecka misja dyplomatyczna wynegocjowała ich uwolnienie. Bates uznał wizytę niemieckiego wysłannika za uznanie, ale Niemcy oficjalnie nie uznały Sealandu.
Jaki jest status prawny Sealandu po rozszerzeniu wód terytorialnych Wielkiej Brytanii? Kiedy Wielka Brytania rozszerzyła swoje wody terytorialne do 12 mil morskich w 1987 roku, Sealand znalazł się w obrębie suwerenności Wielkiej Brytanii. Z prawnego punktu widzenia oznacza to, że obowiązuje prawo brytyjskie. Niektórzy analitycy zauważają, że ponieważ Sealand jest platformą stworzoną przez człowieka (a nie naturalnym lądem), prawdopodobnie nie spełniałby nawet brytyjskiej definicji państwowości. Obecnie Sealand funkcjonuje raczej jako dziedzictwo: rodzina Batesów jest właścicielem i zamieszkuje tę strukturę, ale Wielka Brytania mogłaby teoretycznie wymagać od niej przestrzegania prawa na platformie.
Kto jest obecnie właścicielem i zarządcą Sealandu? Po śmierci Roya Batesa w 2012 roku, władzę przejął jego syn Michael. Michael jest znany w firmie (przez fanów i opiekunów) jako „Książę Michael”. Nadzoruje wszystko z Anglii. Na samej platformie mieszkają dwaj wyznaczeni opiekunowie, którzy pracują na zmianę. Wnuk Roya od czasu do czasu odwiedza Sealand. Podsumowując, Sealand nadal jest zarządzany przez rodzinę Batesów jako swego rodzaju dziedziczne księstwo, ale z personelem zajmującym się konserwacją.
Gdzie dokładnie znajduje się Liberland (Gornja Siga)? Terytorium Liberlandu to 7-kilometrowy odcinek równiny zalewowej wzdłuż Dunaju. Leży na chorwacki brzeg rzeki, przylegający do wioski Mali Zdenci. Obszar ten to głównie lasy i mielizny. Jest to zasadniczo pas ziemi, o który Chorwacja i Serbia spierały się w umowie granicznej z 1947 roku – żaden z krajów nie uważał go za swój, co skłoniło Jedličkę do zgłoszenia roszczeń.
Kto założył Liberland i dlaczego? Vít Jedlička, czeski aktywista libertariański, założył Liberland w kwietniu 2015 roku. Wybrał to miejsce, wierząc, że jest ono niezamieszkane (terra nullius). Jedlička kierował się ideologią minimalnego państwa i wolności osobistej. Wyobrażał sobie Liberland jako raj podatkowy dla przedsiębiorców z gospodarką opartą na kryptowalutach. Krótko mówiąc, chciał założyć kraj odzwierciedlający ideały libertariańskie na ziemi, która jego zdaniem nie należała do nikogo.
Czy Liberland jest uznawany przez jakiekolwiek państwo? Nie. Żaden kraj formalnie nie uznaje Liberlandu. Zarówno Chorwacja, jak i Serbia odrzuciły wniosek: Chorwacja nazwała go „prowokacyjnym” i aresztuje każdego, kto próbuje wjechać, a Serbia uznała wniosek za błahy. Nawet władze Czech ostrzegły obywateli przed podróżami do tego kraju. Liberland nie nawiązał stosunków dyplomatycznych z żadnym państwem ONZ. W praktyce rząd Chorwacji nadal zarządza terenami, do których rości sobie prawa, i będzie egzekwował własne prawo, ignorując istnienie Liberlandu.
Jak mogę zostać obywatelem Liberlandu? Możesz aplikuj online Na stronie internetowej Liberlandu. Każdy, kto spełnia ich warunki (zasadniczo brak karalności, akceptacja zasady minimalnego udziału państwa), może złożyć wniosek. Do 2024 roku około 1200 osób zarejestrowało się i opłaciło paszporty obywatelskie. Jedlička oferował obywatelstwo każdemu, kto fizycznie przebywał w Gornja Siga przez tydzień. Należy jednak pamiętać, że obywatelstwo Liberlandu ma charakter symboliczny: nie zastępuje ono prawdziwego obywatelstwa i nie wiąże się z żadnymi prawami.
Czy można odwiedzić Liberland? Kto kontroluje dostęp? W rzeczywistości, NIE, przynajmniej nie legalnie. Chorwacja kontroluje ten teren i nie pozwoli ludziom tamtędy przejść. Mają często blokowany dostęp i zatrzymywani są ci, którzy próbują wjechać na terytorium. Nawet wjazd łodzią rzeczną może skutkować aresztowaniem, tak jak miało to miejsce w 2015 roku i później. Chorwacja traktuje każdy wjazd jako nielegalne przekroczenie granicy. Serbia ma również jurysdykcję na przeciwległym brzegu, więc żadna ze stron nie uznaje tego roszczenia. W związku z tym nie można legalnie odwiedzić Liberlandu bez łamania prawa Chorwacji (i/lub Serbii).
Jaki jest model polityczny i gospodarczy Liberlandu? Oficjalnie Liberland określa się jako państwo wolnościowe. Jedlička i jego rząd tymczasowy promują minimalny rząd, zerowe podatki lub podatki stałe oraz dobrowolne zarządzanie w erze cyfrowej. Ich celem było wykorzystanie kryptowalut, emitowanie własnych tokenów („Merit”) i przyjmowanie darowizn w Bitcoinach. Z ekonomicznego punktu widzenia, „rząd” Liberlandu twierdzi, że finansuje się z dobrowolnych podatków od inwestorów i darczyńców. Do 2023 roku odnotował około 1,5 miliona dolarów przychodu (głównie z darowizn) i praktycznie wszystkie rezerwy w Bitcoinach. Na Gornja Siga nie ma realnej gospodarki (bez rolnictwa i przemysłu) – model ten opiera się wyłącznie na działalności cyfrowej i zdalnej.
Jakie wyzwania prawne i spory graniczne dotyczą Liberlandu? Głównym problemem jest spór graniczny między Chorwacją a Serbią na Dunaju. Żadna ze stron nie chce oddać Gornjej Sigi, więc Chorwacja (władza nad górnym Dunajem) egzekwuje ścisłą kontrolę. Prawnie rzecz biorąc, chorwackie sądy wielokrotnie orzekały, że nielegalne wkroczenie na teren strefy jest karalne. Rząd chorwacki uznał Liberland za „prowokacyjny” chwyt i pokazał, że w razie potrzeby użyje siły. Serbia, która formalnie nie rości sobie praw do Gornjej Sigi, nie interweniowała militarnie, ale uważa to za nieistotne. W szerszej perspektywie Liberland podniósł kwestię granic rzecznych, ale międzynarodowy konsensus jest taki, że problem leży między Chorwacją a Serbią, a nie w nowym państwie. Niektórzy prawnicy międzynarodowi argumentowali, że roszczenia Liberlandu nie mają podstaw w istniejących traktatach.
Ostatnie wydarzenia w Liberlandzie (przywództwo, partnerstwa kryptowalutowe): Na początku 2024 roku Jedlička pozostaje głową państwa (prezydentem Liberlandu). Administracja przeprowadziła swoje pierwsze oficjalne wybory (do „kongresu”) w październiku 2024 roku, zapowiadając głosowanie w oparciu o technologię blockchain. Liberland podjął współpracę w dziedzinie kryptowalut: w szczególności po wyborze Milei nawiązał kontakty z rządem Argentyny (argumentując o wzajemnym uznaniu i inwestycjach w kryptowaluty), jednak nie zawarto formalnego traktatu. Liberland rozpoczął również marketing przyznawania gruntów (obiecując sprzedaż działek w Gornja Siga, do której nadal aspirują). W praktyce działania te przyciągają uwagę mediów. Chorwackie represje (likwidacja obozów we wrześniu 2023 roku) osłabiły działania w terenie, więc na razie działania mają głównie charakter dyplomatyczny i internetowy.
Jaka jest populacja Sealandu i Liberlandu? Obydwa mają zasadniczo zero ludności cywilnejW Sealandzie zazwyczaj mieszkają tylko 1–2 osoby (opiekunów). W Liberlandzie brak stałych rezydentów W ogóle, ponieważ nikt nie może legalnie osiedlić się w Gornja Siga. Obie mikronacje opierają się na mieszkańcach mieszkających gdzie indziej. Jeśli liczyć zwolenników, Liberland deklaruje ponad milion zapisów, ale żaden z nich tak naprawdę się tam nie przeprowadził.
Czy ostatnio rozpoznano lub zintegrowano jakieś mikronacje? Jedynym bliskim przypadkiem była Australia Księstwo Hutt River, Który dobrowolnie Rozwiązało się w 2020 roku i ponownie przyłączyło do Australii z powodów podatkowych. Nigdy nie zostało uznane za niepodległe, ale wycofało swoje roszczenia. Poza tym, żadne mikropaństwo nie uzyskało uznania. Niektórzy aktywiści na granicy tybetańskiej i w Azji Południowej próbowali utworzyć nowe podmioty (np. tybetański rząd na uchodźstwie), ale to złożone kwestie polityczne, a nie hobbystyczne mikropaństwa. Ogólna zasada jest taka, że ugruntowane państwa twardo strzegą swoich granic.
Od samotnej wieżyczki Sealandu po zieloną wysepkę Liberlandu na Dunaju, mikronacje podważają nasze wyobrażenia o granicach i suwerenności. Napędzają je marzyciele i ekscentrycy, którzy zadają pytanie: „Co tak naprawdę tworzy państwo?”. Odpowiedzi są złożone: legitymacja prawna, władza w terenie i, ostatecznie, uznanie ze strony innych. Na razie mikronacje na świecie pozostają w dużej mierze nierozpoznaną nowością. Oferują jednak żyzny grunt dla ciekawości. Dla nas, podróżników i obywateli, kontakt z nimi – pełen szacunku i bezpieczeństwa – może być oknem na polityczną wyobraźnię i ducha samostanowienia.
Zbudowane z wielką precyzją, by stanowić ostatnią linię obrony dla historycznych miast i ich mieszkańców, potężne kamienne mury są cichymi strażnikami z zamierzchłych czasów.
Od czasów Aleksandra Wielkiego do czasów współczesnych miasto pozostało latarnią wiedzy, różnorodności i piękna. Jego ponadczasowy urok wynika z…
Dzięki romantycznym kanałom, niesamowitej architekturze i wielkiemu znaczeniu historycznemu Wenecja, czarujące miasto nad Morzem Adriatyckim, fascynuje odwiedzających. Wielkie centrum tego…
Grecja jest popularnym celem podróży dla tych, którzy szukają bardziej swobodnych wakacji na plaży, dzięki bogactwu nadmorskich skarbów i światowej sławy miejsc historycznych, fascynujących…
Podczas gdy wiele wspaniałych miast Europy pozostaje przyćmionych przez ich bardziej znane odpowiedniki, jest to skarbnica zaczarowanych miasteczek. Od artystycznego uroku…