Top 10 – Europejskie Miasta Imprezowe
Odkryj tętniące życiem nocne życie najbardziej fascynujących miast Europy i podróżuj do niezapomnianych miejsc! Od tętniącego życiem piękna Londynu po ekscytującą energię…
Piramidy? Już widziane. Wiszące Ogrody Babilonu? Nie ma sposobu, żeby je zobaczyć! Oto nowe cuda nowego tysiąclecia!
Przed świtem mgła wiruje wokół kolosalnej kamiennej sylwetki wysoko na brzegu rzeki, pierwsze promienie słońca oświetlają spokojną twarz gigantycznego Buddy. To Wielki Budda z Leshan, 71-metrowy (233 stopy) wizerunek Maitrei wyrzeźbiony w zboczu góry Lingyun w prowincji Syczuan w Chinach. Rozpoczęty w 713 r. n.e. i ukończony w 803 r. n.e. podczas dynastii Tang, posąg został wyrzeźbiony przez pobożnego mnicha Hai Tonga i jego uczniów. Lokalna legenda głosi, że Hai Tong wyobraził sobie Buddę o takiej skali, aby uspokoić zdradliwe prądy, w których zbiegają się rzeki Min, Dadu i Qingyi. Rzeźbiąc tę figurę bezpośrednio z czerwonego piaskowcowego klifu, budowniczowie połączyli sztukę z inżynierią: jego masywne ramiona i kręcone włosy są przebite starożytnym systemem drenażowym ukrytych kanałów i rynien, aby odprowadzać deszczówkę i chronić pomnik przed erozją. Ręcznie rzeźbiona stopa zwrócona jest w stronę burzliwej wody poniżej, jakby miała uspokoić koryto rzeki. Wokół Buddy znajdują się pozostałości świątyń Lingyun i Fayu (dosłownie „Świątynia Źródła Dharmy”), których nazwy przywołują ideę „źródła Buddy”. Razem te świątynie i leżące posągi na zboczach tworzą kompleks świątynny, czasami poetycko nazywany Świątynią Źródła Buddy – trafny obraz miejsca narodzin miejsca pielgrzymkowego, które miało stać się symbolem wiary i pomysłowości.
Budda z Leshan jest największym i najwyższym przednowoczesnym posągiem Buddy na świecie. Jego skala – sama głowa ma około 14 metrów wysokości i ponad 10 metrów szerokości – budzi podziw. Jednak jego wyraz jest spokojny i życzliwy, wyrzeźbiony z delikatnym uśmiechem, który odbija się w świetle dnia. Pod buddyjskim baldachimem z kamieni niezliczeni pielgrzymi i goście stoją jako maleńkie figurki obok gigantycznych stóp Buddy, a nawet łodzie dryfują po rzece poniżej, jakby przepływały obok śpiącego kolosa. Patrząc w górę, można zrozumieć, dlaczego posąg nie jest tylko cudem inżynierii, ale duchową ikoną: dosłownie czuwa nad ziemią, opiekun, którego wzrok rozciąga się od świętej góry Emei przez doliny rzeki. W 1996 r. UNESCO wpisało miejsce w Leshan – wraz z pobliskim obszarem widokowym góry Emei – na listę światowego dziedzictwa ze względu na połączenie piękna kulturowego i naturalnego.
Dzisiaj odwiedzający docierają do tego starożytnego cudu z nowoczesnego miasta Leshan (do którego można dojechać pociągiem ekspresowym lub autostradą z Chengdu). Z Leshan krótka podróż taksówką lub autobusem zabierze Cię do malowniczego obszaru, w którym znajduje się posąg. Najlepszym sposobem na docenienie pełnej skali Buddy jest często rzeka. O wschodzie słońca lub późnym popołudniem, gdy tłumy są mniejsze, można wsiąść na lokalną łódź wycieczkową i popłynąć rzeką Min, aby zobaczyć kinowy widok Buddy patrzącego w dół na wirujące wody. Na lądzie wybrukowana ścieżka i strome schody wiją się wokół głowy i ramion posągu, umożliwiając odwiedzającym wejście obok niego (w pobliżu stóp i kostek) i przejście nad jego głową, aby podziwiać panoramiczny widok na szczyty góry Lingyun. Wiosną (kwiecień–maj) i jesienią (wrzesień–październik) pogoda jest łagodniejsza, a bujna zieleń gór stanowi idealne tło; wakacje letnie i chiński Nowy Rok przyciągają bardzo duże tłumy, więc najlepiej unikać tych okresów lub zbliżać się do nich bardzo wcześnie. Przygotuj się na wspinaczkę: nawet ścieżki w pobliżu Buddy obejmują stopnie wykute w klifie. Bez względu na to, czy dryfujesz po rzece o świcie, czy stoisz w ciszy na terenie świątyni, czujesz pokorną ciągłość stuleci. Wielki Budda z Leshan jest jednocześnie wyczynem ludzkiego kunsztu i wyrazem buddyjskiej pobożności – bramą do historii i duchowości zagnieżdżoną w mglistych szczytach Syczuanu.
Głęboko pod upałem pustyni Chihuahua, 300 metrów (980 stóp) pod powierzchnią ziemi, leży komora, o której czas zapomniał – aż do przypadkowego odkrycia w 2000 roku. Dwóch górników, podążając za smugą rudy srebra w kopalni Naica, przebiło się przez ścianę do ukrytej groty. Zamiast rudy znaleźli katedrę lśniącego alabastru: gigantyczne kryształy selenitu (gipsu), niektóre osiągające 11 metrów (36 stóp) długości, wznoszące się z dna jaskini jak zamrożone kolumny światła. Jaskinia Kryształów, jak jest znana, jest cudem geologicznym zrodzonym z idealnych warunków. Przez pół miliona lat ciepła, nasycona minerałami woda gruntowa przesiąkała do pustki w skale, utrzymując stabilną saunę o temperaturze około 58°C (136°F) i prawie 100% wilgotności. W tej wrzącej kąpieli gips z wody powoli krystalizował. Gdy temperatura ostatecznie spadła tuż poniżej progu stabilności, minerał anhydryt przekształcił się w gips, a kryształy rozpoczęły nieprzerwany, powolny wzrost. Rezultatem jest coś, czego niewiele ludzkich słów może oddać: stosy gigantycznych, półprzezroczystych graniastosłupów wielkości słupów telefonicznych, jakby Twierdza Samotności Supermana została wyrzeźbiona przez naturę, a nie przez artystów komiksowych.
Wejście do jaskini – możliwe tylko dla naukowców w ściśle określonych warunkach – to zetknięcie się z innym światem. Obowiązkowy jest wytrzymały kombinezon termiczny i aparat oddechowy; nawet wtedy można przeżyć tylko 10–20 minut wizyty w przytłaczającym powietrzu o temperaturze 60°C. Wewnątrz kryształy lśnią wewnętrznym ogniem w świetle latarek. Jeden z badaczy opisał uczucie, jakby chodził pośród gigantycznych odłamków jakiejś pierwotnej katedry. Jaskinia pozostaje w dużej mierze nietknięta; po wyłączeniu pomp górniczych w 2017 r. woda gruntowa zaczęła ją napełniać, co sprawiło, że wejście jest teraz prawie niemożliwe. W przeciwieństwie do większości cudów ery nowożytnej, ten cud jest niedostępny dla zwykłych zwiedzających. Kryształy są tak delikatne (i cenione przez kolekcjonerów), że wejście zostało zamknięte za żelaznymi drzwiami zaledwie kilka dni po odkryciu, aby je chronić.
Chociaż poszukiwacze mocnych wrażeń nie mogą zwiedzić Jaskini Kryształów jak muzeum, to nadal jest to cel podróży w duchu. Aby dotrzeć do kopalni Naica, trzeba przemierzyć surowe piękno północnego Meksyku. Przylecieć do Chihuahua City (które ma codzienne loty z Mexico City i USA), a stamtąd wsiąść do autobusu lub jechać około 75 km na północ do miasta Naica. Droga wije się przez suche zarośla i odległe góry. W Naica lub pobliskiej Santa Clara, małe pensjonaty lub kwatery prywatne oferują miejsce do odpoczynku. Poszukiwacze przygód często wyruszają przed świtem: przybycie na stację benzynową lub mały przystanek autobusowy w pobliżu kopalni około wschodu słońca oznacza złapanie autobusu (jeśli działa komunikacja publiczna) lub spotkanie z kierowcą, który zawiezie Cię przez pustynię do posterunku strażniczego kopalni. Zabierz ze sobą dużo wody na ten odległy, suchy ląd. Zorganizowane firmy turystyczne w Meksyku od czasu do czasu organizują wycieczki do pobliskich systemów jaskiń – na przykład do Grutas Nombre de Dios w pobliżu Chihuahua, gdzie można zobaczyć mniejsze, ale nadal imponujące jaskinie mineralne w łagodnej temperaturze 15°C – a wizyta w takich miejscach może być alternatywnym sposobem na zaspokojenie ochoty na eksplorację jaskiń w tym regionie.
Chociaż nie można wejść do głównej Jaskini Kryształowej bez specjalnego zezwolenia, można zanurzyć się w jej historii. Fotografie i nagrania wideo (zrobione przed zalaniem kopalni) pokazują ściany lśniącego kryształu, a obrazy te są obecnie kultowe w geologii. Aby uzyskać bardziej namacalne doświadczenie, Centro de Ciencias de Chihuahua ma wystawy dotyczące kryształów Naica i lokalnej historii górnictwa. Wizyta w Naica 4 grudnia jest również godna uwagi: to małe miasteczko organizuje coroczny Międzynarodowy Dzień Górnictwa, świętując dziedzictwo tych głębokich tuneli i skarbów pod nimi. Jeśli podróż do prawdziwej jaskini wydaje się nieosiągalna, pamiętaj o lekcji, jaką oferuje: że krańce Ziemi – miejsca, w których 58°C ciemności zrodziły klejnoty tak czystej czystości – podważają nasze pojmowanie tego, czym może być naturalne piękno. W tym sensie Jaskinia Kryształowa jest cudem właśnie dlatego, że leży na granicy tego, co możemy odwiedzić, a nawet sobie wyobrazić.
Na skraju Zatoki Perskiej, niskie wieczorne słońce zamienia wody Corniche w złoto, podczas gdy linia horyzontu Dohy – sylwetki dźwigów, nowoczesnych wież i minaretów – rozciąga się pod pastelowym niebem. Na jednym końcu siedmiokilometrowej promenady nadbrzeżnej stoi gmach o ostrych geometrycznych liniach i gładkim kamieniu w kolorze kości słoniowej: Muzeum Sztuki Islamskiej (MIA). Zaprojektowane przez legendarnego architekta IM Peia i otwarte w 2008 roku muzeum wygląda jak sześcienny emporium światła wznoszącego się z wyspy pośród fontann i palm. Jego projekt to interpretacja tradycyjnej architektury islamskiej w XXI wieku: połączenie starożytnych motywów (wymyślne kaligraficzne gzymsy, ostrołukowe łuki i detale stalaktytów) z przejrzystością nowoczesnego minimalizmu. Sam Pei zauważył, że czerpał inspirację z meczetu w Kairze z VIII wieku i z Muqarnas (sklepienia w kształcie plastra miodu) średniowiecznych zabytków. Rezultatem jest budynek, który wydaje się jednocześnie ponadczasowy i zupełnie nowy, triumf formy, który uzupełnia swoją zawartość.
W cichych korytarzach Muzeum Sztuki Islamskiej mieści jedną z najwspanialszych na świecie kolekcji sztuki obejmującej 1400 lat i trzy kontynenty. Spacerując po siedmiu piętrach, można natknąć się na błyszczącą złotą i emaliowaną biżuterię, delikatne perskie miniatury, ręcznie oprawione Korany w płynnym piśmie, rzeźbione drewniane drzwi i ceramikę zdobioną geometrycznymi i kwiatowymi wzorami. Pozłacany chiński wazon z XII wieku stoi obok perskiego srebrnego dzbana z XVII wieku; średniowieczny hiszpański miecz leży obok osmańskich tkanin. Kuratorzy muzeum wybrali eksponaty, które pokazują zarówno różnorodność kultur islamskich, jak i ich wspólne wartości – wiarę, która rozprzestrzeniła się z Półwyspu Arabskiego, ale dotknęła Afryki, Europy i Azji. Centralne atrium, zalane naturalnym światłem z wysokiej kopuły, jest otoczone filigranowymi balkonami przypominającymi wewnętrzne dziedzińce starych meczetów. Cicha kawiarnia wychodzi na szklaną zatokę, zachęcając do refleksji zarówno nad historią, jak i obecnym Katarem.
Duchowo Muzeum Sztuki Islamskiej służy jako kulturalna latarnia. Zostało zlecone przez Jego Wysokość zmarłego Emira Sheikha Hamada bin Khalifa Al Thani i prowadzone przez jego siostrę, Sheikha Al Mayassa, aby być latarnią edukacji i dialogu. W mieście bogatym w bogactwo ropy naftowej i nowoczesne wieżowce, muzeum zakorzenia Dohę w dziedzictwie nauki, sztuki i tolerancji w cywilizacji islamskiej. Dla odwiedzających muzułmanów jest to naukowe sanktuarium, w którym celebruje się sztukę sakralną; dla innych jest to dostępny punkt wejścia do zrozumienia wiary często źle rozumianej. Można niemal poczuć delikatny szelest jedwabiu przy lampach i szeptane modlitwy stuleci niesione przez ocean czasu. Muzeum jest czymś więcej niż sumą swoich galerii: jest oświadczeniem wizji Kataru na XXI wiek, gdzie tradycja i postęp się spotykają.
Dotarcie do MIA jest proste. Znajduje się na własnym małym półwyspie na zachodnim krańcu Corniche, połączonym z lądem dwoma kładkami dla pieszych. Zwiedzający mogą dojechać samochodem (parking jest bezpłatny), wziąć taksówkę lub Ubera w wydajnym systemie transportu publicznego w Dosze lub skorzystać z metra w Dosze: Zielona linia rozciąga się teraz do stacji Museum of Islamic Art Park, zaledwie krótki spacer od wejścia. Po wejściu do środka marmurowe podłogi i klimatyzowane galerie oferują ulgę od pustynnego upału w Dosze. Godziny otwarcia MIA są różne (na przykład, zwykle jest zamknięte w środy po południu w celu czyszczenia i ponownie otwierane od czwartku do soboty wieczorem do godziny 21:00), więc sprawdź harmonogram; piątki zaczynają się po modlitwach południowych (około 13:30). Wstęp do samego muzeum jest bezpłatny, co czyni je ulubionym przystankiem zarówno dla rodzin, jak i miłośników architektury. Najlepszy czas na wizytę to chłodniejsze miesiące (od listopada do marca), kiedy niebo nad Doszą jest czyste, a wycieczki do parku lub na Corniche są najprzyjemniejsze.
Muzeum Sztuki Islamskiej jest współczesnym cudem nie ze względu na naturalny spektakl, ale dlatego, że krystalizuje kulturę. Spacerując po jego korytarzach, człowiek przypomina sobie, że wiara może być źródłem piękna i kreatywności. Olśniewająca geometryczna fasada muzeum znajduje odzwierciedlenie we wzorach wewnątrz – w ozdobnej ceramice, zazębiających się gwiazdach i kaligrafii – wizualna poezja, która cicho nuci. Ostatni blask zachodu słońca na fasadzie muzeum jest cichym błogosławieństwem: jest to przestrzeń, w której samo światło jest święte.
Wspinaczka po schodach ze starej niemieckiej kolonii w Hajfie, tarasy zaczynają się rozwijać. Tulipany, cyprysy i drzewa ozdobne oprawiają rozległą panoramę Zatoki Hajfy: łodzie rybackie tańczą na Morzu Śródziemnym, a w oddali wznoszą się góry. W centrum tego raju stoi Sanktuarium Bába, którego złota kopuła lśni w słońcu. To Ogrody Baha’i w Hajfie, czasami nazywane Wiszącymi Ogrodami Hajfy, schody dziewiętnastu nieskazitelnie utrzymanych tarasów wznoszących się na północnym zboczu Góry Karmel. W świetle południa, gdy miasto się budzi, symetryczne baseny i fontanny Ogrodów odbijają niebo i siebie nawzajem. Woda spływa kaskadami starannie rozmieszczonymi kanałami, a zapach jaśminu i róż unosi się z grządek. To nie jest zwykły ogród botaniczny – to żywy symbol ideałów wiary bahaickiej jedności i piękna.
Historycznie tarasy są powiązane z historią religii bahaickiej, która narodziła się w XIX-wiecznej Persji. Centralną postacią, którą tu czczą, jest Báb (1819–1850), Herold Wiary Bahaickiej, którego szczątki złożono w tym sanktuarium. Samo sanktuarium pochodzi z połowy XX wieku: podczas pielgrzymki w 1949 roku Shoghi Effendi – ówczesny przywódca wspólnoty bahaickiej – nadzorował przebudowę starej konstrukcji. Przez dziesięciolecia, dzięki funduszom przekazywanym przez wyznawców z całego świata, rozległe ogrody były projektowane przez irańskiego architekta Fariborza Sahbę. Sahba ukończył ten monumentalny projekt (rozpoczęty pod koniec lat 80.) w 2001 roku, odsłaniając ostatni taras, który doprowadza schody do numeru dziewiętnaście, świętej liczby w numerologii bahaickiej. W 2008 r. UNESCO uznało Ogrody Baha’i w Hajfie (wraz ze świętymi miejscami w Akce) za Światowe Dziedzictwo UNESCO, powołując się na ich „wyjątkową uniwersalną wartość” jako miejsca pielgrzymkowego i piękno, które „przekracza granice religijne”.
Spacerując po tych tarasach, człowiek czuje się otulony spokojem. Każdy poziom przechodzi w następny, z brukowanymi ścieżkami dzielącymi zielone trawniki i kwitnące azalie. W pogodne dni widok rozciąga się od zatoki w Acre (Akko) aż po horyzont. Ogrody mają wyraźnie duchowy charakter: miejsce do kontemplacji i modlitwy. Odwiedzający często zatrzymują się na ławce z widokiem na gwiaździste rabaty kwiatowe Sanktuarium, pozwalając symetrycznej doskonałości uspokoić umysł. Złota kopuła – sanktuarium postaci, która nauczała zasady jedności świata – znajduje się centralnie na okrągłej platformie, przypominając pielgrzymom i odwiedzającym, że na szczycie nie stoi władza, ale obietnica harmonii.
Dla podróżnych Ogrody Baha’i oferują unikalne połączenie zapierającego dech w piersiach designu i otwartości. Wstęp jest bezpłatny, a Ogrody są otwarte codziennie, chociaż wewnętrzne ogrody w pobliżu sanktuarium są dostępne tylko między godziną 9:00 a 12:00 (zewnętrzne tarasy pozostają otwarte do godziny 17:00). Zwiedzanie z przewodnikiem jest dostępne po wcześniejszej rezerwacji (w języku angielskim i innych językach) i jest zalecane dla tych, którzy chcą głębiej poznać okolicę, ale nawet samodzielna wizyta z jednego z dolnych wejść zapewnia mnóstwo zachwytu. Główne wejście znajduje się na ulicy Yefe Nof (dosłownie „piękny widok”), gdzie zaczynają się dolne ogrody. Obowiązuje ścisły dress code (ramiona i kolana muszą być zakryte), ponieważ jest to miejsce święte, a odwiedzający są proszeni o zachowanie ciszy i przyzwoitości miejsca kultu. Każdy, kto przyjeżdża samochodem, może znaleźć miejsce parkingowe wzdłuż Kolonii Niemieckiej lub przyległych uliczek bocznych; alternatywnie, sprawna kolejka miejska Hajfy wysadzi Cię w pobliżu dolnego punktu widokowego.
Ogrody kwitną przez cały rok, ale wiosną (kwiecień–maj) róże i hiacynty w pełni rozkwitają, co czyni je szczególnie czarującymi. Nawet w gorący letni poranek tarasy wydają się chłodne i świeże, jakby miały swój własny mikroklimat, dzięki zieleni i płynącej wodzie. Dla wielu osób główną atrakcją jest po prostu wspinaczka: powolne wspinanie się rząd po rzędzie, coraz wyżej, aż miasto zniknie za tobą, a przed tobą będzie tylko niebo i ocean.
Symboliczny rezonans Ogrodów Baha’i pogłębia się, gdy się w nich zatrzymujemy. Zbudowane jako dar „dla ludzkości”, witają gości wszystkich wyznań – przypowieść o jedności na świeżym powietrzu. Wzajemne oddziaływanie światła, wody i architektury jest niemal poetyckie: geometryczne rabaty kwiatowe rozchodzą się wokół świątyni niczym struny niebiańskiej harfy. O zmierzchu kopuła delikatnie się rozświetla, a światła Hajfy zaczynają migotać. O tej porze ogrody wydają się niemal transcendentne, jakby sama góra się modliła. Dla podróżników poszukujących miejsca, które łączy w sobie duchowość, projektowanie krajobrazu i panoramiczne widoki, Ogrody Baha’i są cudem XXI wieku: ogrodem, w którym wiara rośnie ręka w rękę z pięknem.
W sercu tętniącej życiem stolicy Indii, wizja z kamienia wznosi się niczym oaza spokoju. Pandav Shilaa – różowa granitowa świątynia misternie wyrzeźbiona z 6000 ton skały – stoi w centrum 80 000-metrowego (20-akrowego) kampusu kulturalnego na obrzeżach Delhi. To Swaminarayan Akshardham, kompleks świątyń hinduistycznych ukończony w 2005 roku. Gdy pierwsze promienie świtu uderzają w szczyty świątyni, jej iglice i kopuły rozświetlają się ciepłem, a powietrze wypełnia zapach kadzidła i kwitnącego jaśminu. Odwiedzający przybywający pierwszymi promami – które naśladują starożytne łodzie świątynne i przepływają przez sztuczne jezioro – znajdują się w nowoczesnej interpretacji ponadczasowego oddania.
Akshardham został wyobrażony przez Pramukha Swami Maharaja, ówczesnego przywódcę sekty Bochasanwasi Akshar Purushottam Swaminarayan Sanstha (BAPS), jako hołd dla XVIII-wiecznego świętego-swamiego Bhagwana Swaminarayana. Budowa rozpoczęła się w 2002 roku przy użyciu tradycyjnych metod: indyjscy rzemieślnicy pracowali z Vastu Shastra i starożytnymi tekstami dotyczącymi budowy świątyń, aby nadać kształt kamieniowi bez stalowego wzmocnienia, budując konstrukcję, która miała przetrwać 10 000 lat. W obecności prezydenta Indii Abdula Kalama i premiera Manmohana Singha świątynia została poświęcona w listopadzie 2005 roku. Każda powierzchnia centralnego mandiru (sanktuarium) jest pokryta rzeźbami. Ponad 20 000 figur – bogów i bogiń, tancerzy, zwierząt, scen mitologicznych i flory – jest ręcznie rzeźbionych w ścianach, filarach i suficie. Na samym szczycie iglicy znajduje się pąk lotosu symbolizujący boską czystość.
Pomimo niedawnej budowy styl Akshardhama zaczerpnięto ze starożytnej architektury gudżarati i radżastańskiej. Świątynia jest zorientowana na wschód, tak że światło słoneczne przebija się przez kamienne kratownice, tworząc skomplikowane wzory na marmurowych podłogach. Wewnątrz sanktuarium wierni znajdują pozłacaną mosiężną figurę samego Swaminarajana, otoczoną migoczącymi lampami naftowymi i delikatnym pomrukiem sanskryckich pieśni. Mogą wejść również osoby niebędące wyznawcami hinduizmu, ale proszone są o zachowanie skromności: ramiona i kolana muszą być zakryte, a buty należy zostawić przy drzwiach. Fotografowanie jest zabronione w środku sali świątynnej, co pozwala zachować poczucie czci. Z wnętrza rdzenia świątyni zewnętrzna kolumnada oferuje widoki miasta. Zyskuje się perspektywę: jest to miejsce, które zaprasza do refleksji pośród ogromnej, nieprzewidywalnej metropolii.
Poza mandirem kompleks Akshardham to doświadczenie indyjskiej kultury i wartości. Sekwencja sal wystawowych przekazuje duchowe historie za pomocą nowoczesnych mediów. Sala wartości Sahajanand Darshan z jej animowanymi obrazami i dioramami przedstawia przypowieści o prawdzie, współczuciu i oddaniu ze starożytnych tekstów. Kino Neelkanth Darshan IMAX pokazuje wczesne życie Swaminarayana jako nastoletniego wędrownego jogina. Rejs łodzią Sanskruti Darshan – obecnie odnawiany – opowiadał starożytną historię Indii w urzekającym formacie pokazu wodnego. Na zewnątrz fontanna wodno-świetlna Yagnapurush Kund tworzy choreograficzne strumienie tańczące do muzyki religijnej o zmierzchu, zachwycając rodziny kolorami i mgiełką. Cały kompleks jest dostępny dla wózków inwalidzkich i klimatyzowany – celowe nawiązanie do inkluzywności – a wstęp na teren kampusu i ogrodów jest bezpłatny, chociaż wystawy i pokaz fontann wymagają uiszczenia skromnych opłat za bilety.
Dotarcie do Akshardham jest łatwe dla podróżnych do Delhi. Świątynia ma własną stację metra Delhi na niebieskiej linii (stacja Akshardham), 5 minut spacerem od głównej bramy. Taksówek i auto-riksz jest mnóstwo w East Delhi, a dla samochodów prywatnych jest duży płatny parking. Najbliższymi głównymi punktami orientacyjnymi są kampus Uniwersytetu Delhi i Kanał Indiry Gandhi. Dla gości zagranicznych, Międzynarodowe Lotnisko Indiry Gandhi w Delhi jest oddalone o około 20 km – godzinę jazdy samochodem przy umiarkowanym ruchu. Planując wizytę, pamiętaj, że świątynia jest zamknięta w każdy poniedziałek (jest otwarta od wtorku do niedzieli, pierwsze wejście około 10:00, a bramy zamykane są o 18:30). Wewnątrz odbywa się kontrola bezpieczeństwa. Najlepszy czas na przybycie to poranek, kiedy poranny arti (rytuał modlitewny) jest wykonywany około 10:30; wieczory również są piękne, szczególnie ze względu na pokaz fontann o 20:00 po zachodzie słońca. Obowiązującymi tu zasadami uprzejmości są: stosowny ubiór, odpowiednia ilość wody (w Delhi może być gorąco) i zostawianie aparatów poza wewnętrznym sanktuarium.
Stojąc na schodach świątyni, uderza dwoista natura Akshardham: jest to jednocześnie sanktuarium i park rozrywki, w którym świętuje się dziedzictwo. W brązowych śladach joginów i rzeźbionych bogów wyczuwa się puls żywej tradycji. Choć nowoczesny w swojej konstrukcji, Akshardham uchwyca coś starożytnego – aspirację do boskości objawionej w kamieniu. Dla podróżnika w Delhi poszukującego duchowej wielkości, architektonicznego splendoru i lekcji wartości cywilizacji, ten Akshardham jest rzeczywiście cudem nowego stulecia.
W sercu pustyni Kara-kum – rozległego, piaszczystego morza Turkmenistanu – pod gwiazdami płonie pierścień ognia. To krater gazowy Darvaza, potocznie znany jako „Wrota piekieł”. Historia sięga 1971 roku, kiedy radzieccy geolodzy wiercący w poszukiwaniu ropy przypadkowo przebili sklepienie jaskini pod wioską Darvaza. Ziemia zapadła się, tworząc krater o średnicy około 70 metrów (prawie blok miejski) i głębokości 20 metrów, odsłaniając kieszeń gazu ziemnego. Obawiając się uwolnienia toksycznego metanu, geolodzy podpalili krater, spodziewając się, że ogień zgaśnie w ciągu kilku dni. Pół wieku później ogień ten nadal płonie. Ściany krateru świecą migoczącym pomarańczowym płomieniem, a nocne niebo nad nim rozświetla tylko to piekło i niezliczone gwiazdy.
Spacer nocą po krawędzi krateru Darvaza przypomina chodzenie na palcach po krawędzi mitologii. Powietrze mieni się ciepłem i zapachem siarki; buchający płomień hipnotyzuje. Na dole gaz ucieka w kieszeniach żarzącego się gazu, które przypominają miniaturowe galeony żeglujące po oceanie ognia. Krater tworzy otwarty piec o średnicy 60 metrów – wystarczająco duży, aby wszyscy, oprócz najbardziej lekkomyślnych turystów, mogli go okrążyć z bezpiecznej odległości (mimo to należy mieć przy sobie latarkę i trzymać się z dala od krawędzi). Niektórzy podróżnicy rozbijają namioty na krawędzi i oglądają taniec płomieni aż do świtu. Widok jest ekscytujący i niesamowity: pustynia, zwykle cicha, jest oświetlona przez stworzonego przez człowieka lewiatana, który zamienia piasek i niebo w złoto i karmazyn. Geolodzy mówią, że w przyszłości Turkmenistan ma nadzieję na przykrycie lub odzyskanie krateru, ale na razie płonie – a dla odwiedzającego płonie z niemal pierwotną wspaniałością.
Do Darvazy niełatwo się dostać, co tylko dodaje jej tajemniczości. Turkmenistan ściśle kontroluje turystykę; zagraniczni turyści zazwyczaj wjeżdżają na podstawie zatwierdzonej przez rząd wycieczki lub specjalnej wizy tranzytowej. Najpopularniejszą trasą jest Aszchabad, stolica Turkmenistanu. Z zachodniego dworca autobusowego w Aszchabadzie możesz wsiąść do porannego autobusu jadącego w kierunku Daszoguzu (20 manatów, kilka dolarów amerykańskich), choć nie zatrzymuje się on przy samym kraterze. We wsi Derweze (często transliterowanej jako „Darvaza”) lub na pobliskim przystanku kolejowym lokalne jeepy lub nawet taksówki motocyklowe (za około 10–15 dolarów) mogą przewieźć Cię ostatnie 7 km na pustynię. Wielu podróżnych wynajmuje lokalnego kierowcę na wycieczkę 4×4 w obie strony, która zazwyczaj obejmuje namiot i kolację. Jeśli korzystasz z lokalnego transportu, pamiętaj, że rozkłady jazdy są nieregularne; czasami oznacza to powrót lub zatrzymanie przejeżdżającej ciężarówki. Drogi pustynne mogą być wyboistymi piaszczystymi ścieżkami, więc solidny pojazd jest koniecznością. Alternatywą są zorganizowane wycieczki z Aszchabatu (często połączone z wizytą w pobliskich starożytnych ruinach Merwu), które obejmują wszelkie zezwolenia i kwestie logistyczne.
Po dotarciu na miejsce praktyczna porada jest kluczowa. Darvaza leży w odległej, suchej strefie, gdzie dzienne temperatury latem często przekraczają 40°C, a zimą są bardzo zimne. Zabierz dużo wody, krem z filtrem i kapelusz na pustynne upały. Popularne jest biwakowanie pod namiotem: jeśli nie masz własnego sprzętu, znajdź kogoś, kto ci go wypożyczy lub dołącz do grupy. W kraterze nie ma żadnych udogodnień – tylko kilka pasterskich chat kilka kilometrów dalej – więc zabierz ze sobą wszystkie zapasy (wodę pitną, przekąski, papier toaletowy). Mądrze jest zakładać warstwy ubrań: noce mogą być bardzo chłodne. I oddychaj ostrożnie: gazy są łatwopalne, więc nie rozpalaj żadnych dodatkowych ognisk ani nie pal w pobliżu krawędzi. Sam blask zapewnia wystarczająco dużo światła, aby widzieć, gdy jest ciemno.
Najlepszy czas na odwiedzenie Darvazy to łagodna pora roku: późne wieczory wiosny lub wczesnej jesieni są przyjemne, a niebo pustyni jest spektakularne do obserwacji gwiazd. Jeśli podróżujesz latem, wybierz się późnym popołudniem, aby palenisko oślepiało na tle nadchodzącej ciemności – ale miej pojazd, który poradzi sobie z gorącym asfaltem. Zima (grudzień–luty) jest bardzo zimna i czasami wietrzna, więc spadki temperatury mogą zaskoczyć ludzi.
Kiedy w końcu staniesz na skraju krateru o północy, z płomieniami buchającymi poniżej i niczym wokół poza pustynią i gwiazdami, Darvaza wydaje się być pierwiastkowym cudem. To połączenie natury i ludzkiego przypadku – płomień, który jest jednocześnie marnotrawstwem paliwa kopalnego i dziwnym cudem natury. Miejscowi mówią, że jest bramą do podziemnego świata; być może w pewnym sensie sama pustynia zachęca do refleksji nad tym, co kryje się pod powierzchnią. Ci, którzy odbywają pielgrzymkę do Darvazy, zabierają ze sobą do domu opowieści o ognistej otchłani, niezapomnianym widowisku, które mogłoby istnieć tylko tam, gdzie płomień spotyka się z piaskiem.
W łagodnych, złotych godzinach poranka, smukły sznur białego betonu i stali pojawia się nad doliną rzeki Tarn: wiadukt Millau. Rozciągający się nad wąwozem, ten podwieszony most łączy się z chmurami i przyciąga wzrok ku swoim siedmiu górującym masztom. Mając 343 metry (1125 stóp) wysokości – o włos wyższy od Wieży Eiffla – jego najwyższy pylon sprawia, że jest to najwyższy most na świecie. Ukończony w 2004 roku wiadukt Millau narodził się z nowoczesnej konieczności: przyspieszenia ruchu na francuskiej autostradzie A75 i wyeliminowania niesławnego wąskiego gardła przez stare miasto Millau. Zaprojektowany przez brytyjskiego architekta Normana Fostera z francuskim inżynierem Michelem Virlogeux, wiadukt jest ceniony za swoją elegancką smukłość i integrację z krajobrazem. To arcydzieło inżynierii, ale jest również niespodziewanie poetycki. Jego pokład jest niski i płaski na tle nieba, podtrzymywany przez igłowate filary, które wznoszą się stopniowo jak rząd kolosalnych kamertonów. Z dołu mgła często owija się wokół pylonów, przez co ponad chmurami widoczna jest tylko nawierzchnia drogi, przez co most wygląda, jakby unosił się w powietrzu.
Podróżnikowi wiadukt Millau oferuje kilka emocji. Jazda przez niego wydaje się futurystyczna: widok przez przednią szybę jest obramowany malejącymi klifami i falującymi wapiennymi płaskowyżami. Na wysokości 270 metrów nad dnem doliny (około 890 stóp prześwitu), bez barier ochronnych na środkowym przęśle, otwarta przestrzeń poniżej może być oszałamiająca. Wielu odwiedzających decyduje się zamiast tego zatrzymać się na specjalnym miejscu odpoczynku zwanym „Aire du Viaduc” (na 47 km drogi A75), aby zaparkować i wyjść na zagospodarowany taras. Z tego punktu widokowego dolina rozciąga się na zachód, a wiadukt ciągnie się na wschód, idealny do zdjęć. Wysokość każdego z filarów – od 77 m do najwyższego na 343 m – można stąd docenić. Dla bardziej odważnych są szlaki turystyczne i drogi drugorzędne po stronie północnej (Millau), które prowadzą w górę wzgórz, oferując panoramiczne widoki o świcie i zmierzchu. Wiosną krajobraz urozmaicają kwiaty rosnące na płaskowyżu Larzac; zimą kamienne filary pokrywa szron; nocą droga jest oświetlona, pozostawiając po sobie upiorne smugi światła, zaznaczające jej rozpiętość.
Za tym nowoczesnym mostem kryje się poczucie historycznego rezonansu. Pomysł na nową przeprawę sięga lat 80., kiedy ruch wakacyjny (trasa Paryż-Hiszpania przez Millau) utknął w wielogodzinnych opóźnieniach w dolinie. Ponad dwie dekady planowania doprowadziły do przełomu w 2001 r. 14 grudnia 2004 r. most został zainaugurowany; dwa dni później otwarto go dla publiczności. Przy ostatecznym koszcie około 394 mln euro nie było to małe ryzyko, ale szybko się zwróciło, skracając czas podróży i ożywiając lokalny handel. Obecnie wiadukt jest często wymieniany wśród największych osiągnięć inżynieryjnych naszych czasów, zdobywając prestiżowe nagrody i przyciągając gości z całego świata.
Podróż do wiaduktu Millau jest częścią szerszej podróży po wiejskiej Francji. Jeśli podróżujesz samochodem, pamiętaj, że A75 jest w większości bezpłatna aż do północy mostu. Na przykład podróż z Tuluzy (115 km na południe) zajmuje mniej niż dwie godziny, głównie malowniczą trasą. Turyści mogą wjechać do miasta Millau, aby spróbować lokalnych specjałów – to region sera Roquefort – a następnie ponownie udać się drogą D809 lub A75 w kierunku Béziers, gdzie znaki na wiadukt pojawiają się po raz pierwszy na zakręcie autostrady. Jest również bezpłatny parking dla gości w Aire du Viaduc z centrum informacyjnym. Dla tych, którzy polegają na transporcie publicznym, regionalna linia kolejowa (TER) łączy Paryż z Millau przez Nîmes lub Montpellier (podróż trwa około 6–7 godzin). Ze stacji Millau lokalne autobusy lub taksówki mogą zabrać Cię do punktów widokowych.
Niezależnie od tego, jak się tam dotrze, ta konstrukcja robi wrażenie. Patrząc w górę z doliny poniżej, wiadukt Millau jest ledwo widoczny, tylko półprzezroczyste linie na horyzoncie. Patrząc w dół z drogi, wydaje się nie mieć końca – trzydzieści artystycznych łuków ułożonych w rzędzie. Często mówi się, że każde pokolenie tworzy własne Cuda Świata; ten pełen wdzięku most, zbudowany w naszych czasach, wydaje się cudem wyobraźni i równowagi. Łączy więcej niż kamień: łączy wiejską tradycję i nowoczesną prędkość, inżynierię i estetykę, łącząc ludzi nie tylko z punktu A do B, ale także przez przepaść między ludzką ambicją a naturalnym pięknem.
Odkryj tętniące życiem nocne życie najbardziej fascynujących miast Europy i podróżuj do niezapomnianych miejsc! Od tętniącego życiem piękna Londynu po ekscytującą energię…
Od widowiska samby w Rio po maskową elegancję Wenecji, odkryj 10 wyjątkowych festiwali, które prezentują ludzką kreatywność, różnorodność kulturową i uniwersalnego ducha świętowania. Odkryj…
Podróż łodzią — zwłaszcza rejsem — oferuje wyjątkowe i all-inclusive wakacje. Mimo to, jak w przypadku każdego rodzaju…
Od czasów Aleksandra Wielkiego do czasów współczesnych miasto pozostało latarnią wiedzy, różnorodności i piękna. Jego ponadczasowy urok wynika z…
Dzięki romantycznym kanałom, niesamowitej architekturze i wielkiemu znaczeniu historycznemu Wenecja, czarujące miasto nad Morzem Adriatyckim, fascynuje odwiedzających. Wielkie centrum tego…