Odkrywanie sekretów starożytnej Aleksandrii
Od czasów Aleksandra Wielkiego do czasów współczesnych miasto pozostało latarnią wiedzy, różnorodności i piękna. Jego ponadczasowy urok wynika z…
Spis treści
Główna wioska Folegandros, Chora, wznosi się na stromym klifie o wysokości 200 m z widokiem na Morze Egejskie. Ta wietrzna wyspa Cyklad – o powierzchni około 31 km², zamieszkana przez zaledwie kilkaset osób przez cały rok – pozostawała w dużej mierze niezauważona nawet w obliczu turystycznego boomu w Grecji. Jej bielone domy, kościoły o niebieskich kopułach i wąskie ścieżki dla mułów przywodzą na myśl atmosferę ponadczasowego spokoju. Pod jej pocztówkowym pięknem kryje się bogata historia: starożytni osadnicy doryccy założyli polis Pholegandros w V wieku p.n.e., a znacznie później wyspa znalazła się pod panowaniem Wenecji w 1207 roku. Admirał Marco Sanudo podbił Pholegandros w 1207 roku i utrzymywał je dla Wenecji do 1566 roku, kiedy to przejęli kontrolę Turcy osmańscy. Grecy odzyskali Folegandros dopiero podczas wojny o niepodległość w latach 20. XIX wieku i od tamtej pory pozostaje częścią współczesnej Grecji.
Historia Folegandros rozwija się w serii śmiałych epok. Pod panowaniem weneckim, a następnie osmańskim, poszarpane klify wyspy i odosobnione zatoki oferowały zarówno schronienie, jak i wyzwanie. W rzeczywistości wioska Chora była pierwotnie ufortyfikowana jako kastro lub osada zamkowa na stromym cyplu – naturalna twierdza pochodząca z czasów średniowiecza. Na szczycie jej urwiska stoi stary wenecki zamek (przebudowany w 1210 r.), chociaż pozostało niewiele ruin. W XX wieku Folegandros służyło jako spokojne miejsce wygnania pod rządami Metaxasa i zachowało rustykalny, „żelazny” charakter do dziś. Dzisiejszy gość zauważy, że Folegandros zostało oficjalnie wpisane w granice Grecji dopiero w 1830 r.; jego dziedzictwo to opór i samodzielność.
Życie na Folegandros jest głęboko związane z grecką kulturą wyspiarską. Mieszkańcy wyspy mówią po grecku kontynentalnym (z akcentem cykladzkim) i podtrzymują staroświeckie tradycje, które niewiele ośrodków turystycznych nadal zachowuje. Wiara prawosławna koncentruje się na lokalnych festiwalach: na przykład święto Zaśnięcia Marii Panny (Panagia) w Chora, obchodzone 15 sierpnia, przyciąga mieszkańców wyspy na liturgie i tańce o północy. Tradycje kulinarne skupiają się wokół pasterskich i morskich podstaw. Tutaj celebruje się pieczenie domowego chleba: rodziny nadal raz w tygodniu pieką duże bochenki opalane drewnem, w tym specjalne bochenki pavli nadziewane dynią. Specjalnością Folegandros są wytrawne ciasta serowe – sourotenia (ciasto z cebulą i fetą) i manouropita (ciasto z serem manouri) są robione z lokalnych serów kozich i owczych. Świeże owoce morza – grillowana ośmiornica, kalmary i słynne małe homary wyspy – również zdobią stoły, często w towarzystwie ręcznie zbieranych kaparów, oliwek, miodu i ostrego lokalnego wina. Każdy kawałek lokalnego produktu jest uprawiany lub zbierany na wyspie, odzwierciedlając wielowiekowy rolniczy styl życia.
Pod względem architektonicznym sama Chora jest klejnotem koronnym wyspy. Jej plac jest zdominowany przez kwadratową dzwonnicę (zbudowaną w 1834 r.) i mur obronny w kształcie podkowy (kastro), za którym gromadzą się domki z XVI wieku. Stąd można spojrzeć na niskie, białe domy w dół aż do lazurowego morza. Surowy krajobraz przerywają strome klify, jaskinie morskie i ukryte zatoczki: Folegandros ma powierzchnię około 31 km², a prawie całe jego wnętrze jest dzikie i niezagospodarowane. Popularne plaże to Agali i Livadaki (z drobnym piaskiem) oraz bardziej odległa plaża Katergo, do której można dotrzeć tylko pieszo lub łodzią. 200-metrowy wapienny cypel w Katergo kryje zatopioną zatoczkę, często odwiedzaną przez nurków swobodnych. Plaże i zatoki wyspy mają często mniej niż 20 m szerokości, co świadczy o dramatycznej erozji tej „żelaznej” wyspy. W głębi lądu szlaki prowadzą do starożytnych kaplic (takich jak Panagia, datowanych na XVI wiek) i saliny na małych bagnach. Ogólny efekt to dziewiczy krajobraz Cyklad: niebieski, biały i ochrowy, prawie pusty o świcie lub zmierzchu.
Urok Folegandros tkwi właśnie w jego niejasności. W przeciwieństwie do pobliskich Santorini czy Mykonos, nie ma lotniska i tylko kilka promów dziennie, więc turyści przybywają tu z zamiarem eksploracji. Rezultatem jest spokojna atmosfera wyspy, której nie zakłócają tłumy. Jej odległy charakter jest częściowo zasługą stromej linii brzegowej (duże statki wycieczkowe nie mogą dopłynąć) i niewielkiej skali wyspy. Przewodnicy turystyczni często wspominają o klimacie „greckiej wioski” Folegandros – są tam tylko trzy osady (Chora, Ano Meria, Karavostasis) i jedna główna droga okrążająca wybrzeże. Z tych powodów Folegandros pozostaje o wiele mniej zatłoczone niż inne wyspy Cyklad. Nawet latem nie znajdziesz tu wieżowców ani kurortów sieciowych; zamiast tego są rodzinne pensjonaty, tawerny i sklepy rzemieślnicze. Ten ukryty klejnot sprawia, że wizyta tutaj przypomina odkrywanie „starej Grecji”, gdzie wciąż słychać brzęk dzwonków kóz i morską bryzę o zachodzie słońca.
Odwiedzający Folegandros są zachęcani do rozważnego podróżowania. Zakwaterowanie jest niewielkie i ograniczone, więc wcześniejsze rezerwacje wspierają lokalne firmy. Zwiedzaj wyspę pieszo lub rowerem, jeśli to możliwe, ponieważ nieliczne samochody na wyspie już nadwyrężają jej wąskie drogi i ograniczają dostęp do słodkiej wody. Na plażach i w wioskach stosuj zasadę „nie pozostawiaj śladów”: zabierz wszystkie odpady i nie zakłócaj spokoju dzikiej przyrody. Ciesz się lokalnymi produktami i winami, aby wesprzeć rolników i rzemieślników wyspy. Podczas wędrówek trzymaj się oznakowanych ścieżek, aby uniknąć erozji kruchych gleb. Na koniec, w starych kościołach i wioskach ubieraj się skromnie i mów cicho z szacunku dla tradycji. Przestrzegając tych prostych praktyk, turyści mogą pomóc zachować nienaruszoną kulturę Folegandros i rozkwitnąć jego ekosystemowi.
Surowa dzicz Svalbardu – dom niedźwiedzia polarnego – jest niemal tak samo sławna, jak odległa. Ten norweski archipelag (całkowita powierzchnia ~61 022 km²) leży głęboko za kołem podbiegunowym. Słynący ze swoich pokrytych śniegiem fiordów, szczytów o wysokości 1700 m i niekończących się lodowców, Svalbard leży naprawdę na skraju natury: około 60% powierzchni lądu pokrywa lód. A jednak pomimo spektakularnych widoków, pozostaje rzadko odwiedzany, z wyjątkiem nieustraszonych podróżników. Holenderski odkrywca Willem Barentsz „odkrył” tutaj Spitsbergen w 1596 r., ale granica Arktyki zaczęła się skromnie rozwijać dopiero kilka stuleci później. W przeciwieństwie do kontynentalnej Norwegii, Svalbard nigdy nie był gęsto zamieszkany: jego najwyższy szczyt (Newtontoppen, 1717 m) góruje nad terenem, po którym kiedyś wędrowały niedźwiedzie polarne, morsy i sowy śnieżne. Obecnie mieszka tu przez cały rok tylko około 3000 osób (głównie w Longyearbyen i dwóch rosyjskich miastach górniczych, Barentsburg i Pyramiden). Ta niewielka populacja odzwierciedla spokojny duch Svalbardu – to „dzikie” miejsce z dala od rutynowej turystyki.
Nowoczesna historia Svalbardu jest związana z eksploracją Arktyki. Archipelag pojawił się po raz pierwszy w średniowiecznych sagach nordyckich (jako „Svalbarði”), ale stał się znany szerszej Europie dopiero po wyprawie Barentsa w 1596 roku. Obozy fokarskie i wielorybnicze pojawiły się w XVII wieku, a przez pewien czas załogi z Anglii, Holandii i Danii walczyły o dochodowe fiordy. Jednak żaden naród nie zasiedlił Spitsbergenu aż do końca XIX wieku, kiedy odkryto węgiel. Na początku XX wieku norwescy i rosyjscy górnicy założyli stałe miasta Longyearbyen (założone w 1906 roku) i Barentsburg. W 1920 roku paryska konferencja pokojowa formalnie przyznała Norwegii suwerenność poprzez Traktat Svalbardzki, który wszedł w życie w 1925 roku. Traktat zdemilitaryzował również wyspy i zagwarantował wszystkim krajom sygnatariuszom równy dostęp do połowów i praw do minerałów. W ten sposób Svalbard stał się wyjątkową przestrzenią międzynarodową: obowiązuje prawo norweskie, ale Polska, Włochy, Chiny i inne kraje prowadzą tu stacje badawcze. Po II wojnie światowej Związek Radziecki (później Rosja) utrzymywał osady; rzeczywiście dziś dziesiątki obywateli rosyjskich nadal pracuje w kopalniach węgla w Barentsburgu i Pyramiden. Podczas tych zmian istota Svalbardu pozostała arktyczna i samotna.
Pod względem kulturowym Svalbard jest mozaiką arktycznych tradycji bez rdzennej ludności. Norsk (język norweski) jest językiem urzędowym, ale w starych miastach górniczych można usłyszeć również rosyjski, a angielski jest lingua franca wśród międzynarodowych naukowców. Osadnicy regionu przywieźli ze sobą surowy etos przetrwania. Na przykład hymn „Svalbardkatedralen” został zaimprowizowany w 1948 r., aby wychwalać światło powracające po zimie. Społeczność świętuje sezonowe festiwale: Longyearbyen organizuje PolarJazz zimą i Dark Season Blues w październiku, oznaczając długi ciemny sezon. Kuchnia na Svalbardzie odzwierciedla to, co można tu przewozić lub upolować: lokalne specjały obejmują Svalbard-rein (drobny podgatunek renifera) i arktycznego pstrąga z rzek lodowcowych. Nawet zbieranie jagód (maliny moroszki, bażyny) odbywa się ostrożnie, ponieważ owoce te dojrzewają w krótkim lecie. W praktyce większość jedzenia sprowadza się z Norwegii, ale goście mogą spróbować flatbrød (chrupiącego płaskiego chleba), bogatych gulaszów jagnięcych i wypieków pieczonych w piecach opalanych drewnem w mieście. Paliwo (do ogrzewania i przygotowywania posiłków) jest drogie, więc w niektórych górskich chatach nadal znajdują się wspólne piece opalane drewnem. Niezależnie od tego, czy są norweskimi oficerami patrolowymi, czy doktorantami, mieszkańcy Svalbardu darzą wyspę nieprzejednanym klimatem – jest to raczej perspektywa survivalistyczna niż lekkomyślnie turystyczna.
Naturalne pomniki Svalbardu są oszałamiające. Jest to jeden z najbardziej wysuniętych na północ zamieszkanych obszarów świata, z nocą polarną od końca kwietnia do końca sierpnia i nocą polarną od końca października do połowy lutego. Parki narodowe i rezerwaty przyrody pokrywają niemal cały archipelag: siedem parków narodowych i 23 rezerwaty przyrody chronią tę faunę i krajobraz. Latem tundra tętni życiem: młode lisy polarne, stada krótkonogich reniferów Svalbardu i dziesiątki tysięcy migrujących ptaków morskich (fulmary, mewy trójpalczaste). W lodowatych wodach jest mnóstwo ssaków morskich – morsy wychodzą na brzegi, a narwale i bieługi pływają w pobliżu brzegu. Najbardziej znane są niedźwiedzie polarne (Svalbard ma ich około 3000–4000) wędrujące po paku lodowym i wyspach; oznakowanie i lokalne prawo stanowczo odradzają podróżnym zbliżanie się do dzikich zwierząt i ich dokarmianie.
Longyearbyen ma jaskrawo pomalowane drewniane domy (dawniej kwatery górników) wzdłuż Main Street. Zabytki obejmują Kościół Svalbard (najdalej na północ wysunięty kościół na świecie) i małe, nieformalne Muzeum Svalbard, które dokumentuje eksplorację Arktyki. Na północy Ny-Ålesund jest społecznością badawczą, w której nadal stoi pomnik Lenina jako relikwia. Niedaleko, w tunelu morskim, znajduje się Svalbard Global Seed Vault – wzmocniony schron zbudowany w wiecznej zmarzlinie jako zabezpieczenie światowych upraw (choć wejście wymaga specjalnego zezwolenia). Ciekawy widok jest na Bear Island: pojedyncza chata meteorologiczna i czterech opiekunów latem, którzy mieszkają tam, gdzie faktycznie przecina się Prąd Zatokowy. Większość podróżnych przyjeżdża jednak dla dziczy: rejsy po lodowcu z Longyearbyen docierają do frontów cielenia, takich jak 10-kilometrowy Nordenskiöldbreen. Prawdziwymi atrakcjami są kajakarstwo wśród gór lodowych, jazda psim zaprzęgiem po zamarzniętych lagunach i oglądanie zorzy polarnej.
Dlaczego Svalbard wciąż wydaje się nieodkryty? Geografia i polityka sprawiają, że tak jest. Wysoka szerokość geograficzna archipelagu (78–80° N) i arktyczne warunki sprawiają, że niewielu może go znieść. Każdego lata przybywa tu tylko kilka statków wycieczkowych lub czarterów (całkowita liczba zagranicznych turystów wynosi zaledwie dziesiątki tysięcy rocznie). Rząd Svalbardu ściśle reguluje turystykę: niektóre obszary wymagają wcześniejszych zezwoleń i dostępu z przewodnikiem w celu ochrony delikatnych prac badawczych. Ponadto ceny tutaj są bardzo wysokie (wszystko musi zostać dostarczone), więc odradza się swobodne „podróżowanie po świecie”. Ogólnie rzecz biorąc, zapobiegło to nadmiernej turystyce. Jeśli cokolwiek, to daleka północ stała się bardziej dostępna dzięki nowym środkom: wyprawy na biegun północny czasami rozpoczynają się na Spitsbergenie. Jednak dla większości podróżników Svalbard pozostaje słabym białym punktem na mapie – kusząco odległym, drogim i tylko słabo promowanym w przewodnikach. Ta samotność jest jego atutem sprzedażowym.
Odpowiedzialne odwiedzanie Svalbardu jest najważniejsze. Wszyscy podróżni muszą przestrzegać surowych zasad ochrony środowiska: norweskie prawo zabrania przywożenia jakichkolwiek gatunków obcych (nawet nasion) i wymaga środków ostrożności w zakresie bezpieczeństwa niedźwiedzi w terenie. Kemping jest dozwolony w większości obszarów, ale ogniska są zakazane poza wyznaczonymi strefami, aby zapobiec pożarom; zamiast tego zbieraj drewno dryftowe. Turyści powinni korzystać z licencjonowanych przewodników podczas wędrówek po lodowcach lub jazdy skuterami śnieżnymi, którzy egzekwują zasady bezpieczeństwa i etykiety dotyczące dzikiej przyrody. Nie pozostawiaj śmieci: odpady plastikowe mogą przetrwać stulecia w Arktyce. Ślad węglowy jest tutaj również problemem – wiele firm kompensuje loty i promuje świadomość „turystyki ostatniej szansy”. Podsumowując, stąpanie ostrożnie po Svalbardzie oznacza uszanowanie jego delikatnego ekosystemu polarnego i norweskiego obowiązku opieki ustanowionego przez Traktat Svalbardzki.
Sielankowe kanały i kryte strzechą chaty Giethoorn wyglądają jak scena z bajki. Ta wioska w północnej części Overijssel (powierzchnia ~38,5 km²) słynie z braku dróg w historycznym centrum. Założone przez kopaczy torfu w średniowieczu, Giethoorn jest położone na grupie małych wysp przeplatanych drogami wodnymi. Nawet dzisiaj transport przez stare miasto odbywa się drewnianymi łodziami (łódkami o płaskim dnie) lub wolnymi „szeptem” elektrycznymi barkami; samochody po prostu nie mogą poruszać się po sieci kanałów. Mając zaledwie około 2800 mieszkańców, Giethoorn zasługuje na swój przydomek „Wenecji Północy”. Latem kanały roją się od wioślarzy i piknikowiczów na wodzie, podczas gdy łabędzie suną obok ukwieconych ogrodów. Jednak za tym pocztówkowym urokiem kryje się otoczenie ukształtowane przez naturę i historię: wioska powstała w wyniku wydobywania torfu i wielkich powodzi, a otacza ją Park Narodowy Weerribben-Wieden, największy obszar torfowiskowy w północno-zachodniej Europie.
Historia Giethoorn jest zapisana w jego kanałach wodnych. Nazwa wioski pochodzi podobno z XIII wieku: miejscowa legenda mówi o średniowiecznych osadnikach, którzy odkryli stosy rogów dzikich kóz po katastrofalnej powodzi św. Elżbiety w 1170 r., nazywając ten obszar „Geytenhoren” (róg kozi), później Giethoorn. Z czasem Hemmen (torfowiska) zostały obwałowane i wywiezione na opał. W latach 1700. dwie niszczycielskie powodzie (1776 i 1825) zmyły wiele wąskich grzbietów torfu, pozostawiając skupiska wysokich „pól” rozdzielonych wodą. Aby transportować wycięty torf, mieszkańcy kopali kanały, które obecnie określają plan wioski. W XIX wieku Giethoorn było prężnie rozwijającą się społecznością zajmującą się uprawą torfu; dopiero po wyczerpaniu się torfu około 1920 r. turystyka zaczęła się rozwijać. W 1958 roku holenderski film Fanfare, nakręcony na ulicach Giethoorn, przyciągnął ogólnokrajową uwagę do tej wioski bez samochodów. Ta skromna sława rosła powoli, gdy zagraniczni podróżnicy odkrywali wyjątkowe dziedzictwo Giethoorn.
Kultura Giethoorn odzwierciedla tradycyjne holenderskie życie prowincjonalne. Lokalnym językiem jest holenderski (dialekt Overijssels), a życie wiejskie kiedyś koncentrowało się na rodzinnych gospodarstwach rolnych. Niektóre gospodarstwa domowe nadal pielęgnują tradycyjne rzemiosło: strzechy trzcinowe na dachy i rzeźby w drewnie jako dekoracje. Wydarzenia sezonowe zaznaczają kalendarz: na przykład coroczny wiosenny targ kwiatowy i niewielki festiwal muzyczny na placu. Kuchnia tutaj to klasyczne holenderskie potrawy: pomyśl o treściwej zupie grochowej (erwtensoep), wędzonym węgorzu z pobliskiej wody i słodkich smażonych poffertjes. Popularnym przysmakiem są krentenbollen (bułeczki z rodzynkami) w piekarniach, a podczas świątecznych jarmarków miejscowi sprzedają oliebollen (smażone pączki). Ponieważ Giethoorn jest częścią Overijssel, w menu można znaleźć lokalne specjały, takie jak Twente stroopwafels i sery holsztyńskie. Życie w Giethoorn płynie w tempie kanałów: spokojne, wspólnotowe i zestrojone z naturą. Mieszkańcy cenią sobie ciszę; jak zauważył pewien pisarz podróżniczy, Robert Plant zażartował kiedyś, że koncert w Giethoorn był bardziej szalony niż jakiekolwiek przyjęcie ogrodowe, na którym kiedykolwiek grał, a mimo to tej nocy było tam mniej ludzi niż na weselach, w których brał udział – to wymowny komentarz na temat kameralnej sceny kulturalnej wioski.
Kwintesencją jest sama wioska: rzędy niskich, krytych strzechą domów, każdy na własnej małej wyspie, połączonych dziesiątkami drewnianych łukowatych kładek dla pieszych. W rzeczywistości Giethoorn ma około 176 drewnianych mostów nad kanałami. Wiele domów pochodzi z XVIII i XIX wieku, zbudowanych w klasycznym stylu „Peatlands” (proste prostokątne cegły ze strzechami i zielonymi okiennicami). Drogi wodne są niezwykle czyste i otoczone bujnymi ogrodami hortensji i funkii, tworzącymi żywą galerię każdej wiosny i lata. Za wioską Giethoorn graniczy z Parkiem Narodowym Weerribben-Wieden (≈105 km²) – rozległym bagnem jezior, torfowisk i trzcinowisk. Tutaj można dostrzec wydry wślizgujące się do kanałów, rybitwy czarne i perkozy dwuczube na wodzie lub czaple polujące na ryby wzdłuż brzegów. Turyści mogą wypożyczyć łodzie wiosłowe lub kajaki i cicho sunąć wąskimi dopływami do dzikiego bagna lub jeździć rowerem po ścieżkach nasypu nad trzcinami. Zimą, gdy kanały zamarzają, Giethoorn zamienia się w krainę czarów dla łyżwiarzy; miejscowi budują nawet chaty lodowe i rzeźbią kanały w topniejącym lodzie. Przez cały rok harmonia domu, kanału i ogrodu nadaje Giethoorn charakter „zaczarowanej wioski”.
Sława Giethoorn wzrosła, ale nadal wydaje się schowana. Wieś leży przy głównych autostradach – najbliższa autostrada jest oddalona o kilka kilometrów – i do ostatnich dekad była znana głównie holenderskim podróżnikom. Jej izolacja (brak dróg przelotowych) pomaga zachować spokój: samochody są zakazane w starym centrum. Ograniczone udogodnienia dla odwiedzających Giethoorn (kilka wypożyczalni łodzi, wypożyczalni rowerów i zajazdów rodzinnych) oznaczają, że nawet latem tempo jest wolne. Rzadko można zobaczyć autokary turystyczne zjeżdżające wąskimi uliczkami wioski; większość turystów przybywa z przewodnikiem lub na rowerze z pobliskich miasteczek, takich jak Steenwijk. Ta niepozorna natura sprawia, że jest „nieodkryta” w sensie bycia powściągliwą: podczas gdy Instagram jest pełen jej zdjęć, miejsce to uniknęło komercjalizacji na dużą skalę. Odwiedzający zazwyczaj planują nocleg, aby cieszyć się wczesnymi porankami lub wieczorami na wodzie, gdy kanały są mgliste i praktycznie puste.
Podróżni do Giethoorn powinni zachowywać się jak uprzejmi goście. Ponieważ kanały są jedynymi „drogami”, żeglarze muszą przestrzegać ograniczeń prędkości (zasada 5 km/h), aby uniknąć erozji brzegów i uszkodzeń domów. Niektórzy operatorzy wymagają elektrycznych lub cichych łodzi motorowych, które są zalecane w celu zminimalizowania hałasu i wycieków paliwa. Pielgrzymi pieszo proszeni są o prawidłowe korzystanie z kładek i niewkraczanie na teren prywatnych ogrodów. Obiekty do składowania odpadów w wiosce są ograniczone, dlatego kluczowe jest pakowanie plastiku i recykling. Wiosną kwiaty polne na brzegach kanału należy podziwiać na miejscu, a nie zrywać. Wreszcie wspieranie lokalnych firm – na przykład delektowanie się holenderskimi naleśnikami w kawiarni nad kanałem lub kupowanie rękodzieła – pomaga zapewnić, że turystyka przyniesie korzyści Giethoorn bez niszczenia jego charakteru. Dzięki zachowaniu szacunku goście mogą cieszyć się spokojem Giethoorn, nie zakłócając rytmu życia na wodzie.
Położenie Mariboru nad rzeką na tle wzgórz Pohorje nadaje mu malowniczy urok. Drugie co do wielkości miasto Słowenii (populacja ~96 000) leży nad rzeką Drawą, gdzie bujne winnice wylewają się ze zboczy wzgórz. W przeciwieństwie do bardziej znanych stolic, takich jak Lublana czy Bled, nazwa Mariboru jest szeptana wśród tych, którzy szukają staroświeckiego klimatu Austro-Węgier. Jego historia sięga co najmniej XII wieku: po raz pierwszy wspomniano o nim jako o zamku w 1164 r., a prawa miejskie nadano mu w 1254 r. Przez stulecia Maribor (niem. Marburg an der Drau) był strategiczną twierdzą graniczną Habsburgów w Dolnej Styrii. Przetrwał średniowieczne oblężenia przez Turków i stał się tętniącą życiem stolicą regionu. W październiku 1918 r. słoweńscy partyzanci pod wodzą Rudolfa Maistera zapewnili Mariborowi status nowego państwa Słoweńców, Chorwatów i Serbów, a dziś jest dumnym ośrodkiem słoweńskiej kultury i winiarstwa.
Średniowieczny kamień i barokowa cegła świadczą o przeszłości Mariboru. Gotyckie budowle – przede wszystkim XIII-wieczna katedra św. Jana Chrzciciela – pozostają w sercu starego miasta. Sąsiednia synagoga (zbudowana w XIV wieku) jest jedną z najstarszych zachowanych synagog w Europie; obecnie mieści wystawy kulturalne. Mury miejskie w dużej mierze zniknęły, ale przetrwały trzy wieże: żółta Wieża Sądu, czerwona Wieża Ciśnień i ceglana Wieża Żydowska – pozostałości fortyfikacji miasta. Zamek Maribor (obecnie muzeum) zawiera fundamenty z XV wieku; podobnie, po mieście rozsiane są ruiny zamku na Wzgórzu Piramid (datowane jeszcze wcześniej, na epokę frankijską). W epoce renesansu ratusz został przebudowany w wielkim stylu (jego arkady nadal obramowują Glavni trg, główny plac). Wyraźną barokową ikoną jest Kolumna Trójcy (Dżumy) (1660) w centrum placu, wzniesiona w podziękowaniu za przetrwanie epidemii. Przełom XX wieku przyniósł nowoczesny rozwój: Narodowa Hala (1899) zapowiadała wzrost gospodarczy i kulturalny Mariboru, a młody inżynier o imieniu Nikola Tesla pracował tutaj w latach 1878–79 nad systemami elektrycznymi. Później Maribor przetrwał konflikty wojny światowej i rządy Jugosławii, ale wiele zabytków (po starannej renowacji) przetrwało do uzyskania niepodległości przez Słowenię.
Współczesny Maribor obejmuje swoje dziedzictwo żywą sceną kulturalną. Jego stare miasto stało się w dużej mierze wyłączone z ruchu kołowego, z placami i ulicami, na których odbywają się kolorowe festiwale. Dwa razy do roku Maribor zbiera się jako Europejska Stolica Kultury (w 2012 r. posiadał tytuł wraz z Guimarães), aby świętować literaturę, muzykę i sztukę. Jednak od 2020 r. sława miasta rozprzestrzenia się dzięki gastronomii: kilka restauracji w Mariborze otrzymało gwiazdki Michelin w 2020 r., a w 2021 r. Słowenia (z Mariborem w roli głównej) została nazwana Europejskim Regionem Gastronomicznym. Lokalna kuchnia łączy smaki alpejskie i bałkańskie: znajdziesz tu sycące dania, takie jak bograč (gulasz podobny do węgierskiego gulaszu), kisla juha (zupa kapuściana) i štruklji (pierogi wypełnione estragonem, orzechami włoskimi lub serem). Na rynkach roi się od pestek dyni (używanych w lokalnych wypiekach i pesto) oraz aromatycznych dzikich ziół. Piekarnie nadal wypiekają chleb żytni i słodkie tarty orzechowe (latem powietrze pachnie poticą z dżemem). Kultura winiarska Mariboru jest legendarna – Dolina Drawy to największy region winiarski Słowenii. Każdego listopada Dzień Świętego Marcina obchodzony jest przy lokalnym winie i procesjach, honorując wiekową tradycję winiarstwa. Turystyka obejmuje teraz wycieczki kulinarne i winiarskie: odwiedzający próbują cviček (jasnoczerwonej mieszanki), białych win rebula i deserów z ciasta brioche. Angielski jest powszechnie używany, a słoweński (język słowiański) jest rozumiany przez starszych gospodarzy; niemieckie i włoskie menu są powszechne ze względu na położenie Mariboru na skrzyżowaniu dróg Europy.
Linia horyzontu Mariboru jest pełna wdzięku dzięki historycznym iglicom i zieleni na zboczach wzgórz. Średniowieczna katedra ze smukłą gotycką wieżą pozostaje symbolem miasta. W pobliżu stoi stary budynek synagogi, obecnie wykorzystywany na koncerty. Barokowy ratusz (1662) i pastelowe domy kupieckie wyznaczają Glavni trg. W dół nad Drawą, ulice nad rzeką odsłaniają austro-węgierskie ceglane domy miejskie, synagogę z końca XIX wieku (obecnie centrum kulturalne) i elegancki Stary Dom Winorośli na Wielki Post. Ta dzielnica Wielkiego Postu nad rzeką jest znana na całym świecie jako dom Stara trta, najstarszej produktywnej winorośli na świecie (ponad 400 lat), rzekomo zasadzonej przez templariuszy. Zwiedzający mogą zwiedzić piwnicę winną Vinag, XVIII-wieczną podziemną piwnicę beczkową, w której znajduje się najbogatsza kolekcja win w Słowenii. Krótki spacer prowadzi do promenady Drava i słynnego miejsca Festiwalu Wielkiego Postu. Po drugiej stronie rzeki kolejka linowa wjeżdża na historyczne Wzgórze Kalwarii, skąd można podziwiać panoramę miasta i Drogę Krzyżową. Miłośnicy przyrody mogą zapuścić się w Pohorje Hills tuż za miastem: latem to szmaragdowy las i alpejskie łąki, zimą pobliskie trasy narciarskie (Maribor Pohorje jest gospodarzem zawodów Pucharu Świata) pokrywają stoki. Sama Drawa jest czysta i wartka – późną wiosną miejscowi czasami spływają jej wodami tratwą lub kajakiem przez miasto.
Maribor pozostaje „nieodkryty” głównie dlatego, że leży poza głównym trójkątem turystycznym (Lublana–Bled–Piran). Zagraniczne autokary turystyczne rzadko tu przyjeżdżają; przyjeżdżają głównie słoweńscy turyści i rosnąca grupa niszowych podróżników. Jednak nagrody Mariboru są autentyczne. Jego centrum wolne od samochodów to przyjemność spacerowania, szczególnie w porach roku, gdy liście winorośli zmieniają kolor z zielonego na złoty. W przeciwieństwie do bardziej znanych stolic, Maribor jest wygodnie zrelaksowany – nawet nocą można usłyszeć muzykę ludową akordeonową z ulicznej kawiarni lub zobaczyć mieszkańców popijających piwo przy świecach. Ze względu na jego mniejszą skalę można zobaczyć główne atrakcje w weekend, a następnie wycofać się do lokalnego pensjonatu pośród winnic. Ukryty urok miasta wynika również z jego stonowanej autoprezentacji: nie zobaczysz monumentalnych sklepów z pamiątkami, ale znajdziesz towarzyskie targi rolników (odrodzenie średniowiecznych tradycji) i nowoczesne instalacje artystyczne, które przemawiają do młodzieńczej kultury miejskiej. Krótko mówiąc, Maribor powoli pojawia się na radarze „fajnych podróży”, ale wciąż wydaje się świeży i jeszcze niezatłoczony przez turystów.
Odwiedzający powinni traktować Maribor jak dom starych przyjaciół: pieszo lub na rowerze, jeśli to możliwe (stare miasto jest zwarte i wiele jest wolnych od samochodów). Degustując wino, kupuj bezpośrednio od spółdzielni i małych winiarzy, aby wesprzeć lokalnych producentów. Zatrzymuj się w rodzinnych pensjonatach lub eko-domkach, a nie w międzynarodowych sieciach, aby utrzymać dochody z turystyki w społeczności. Szanuj spokojny charakter wieczoru w starych dzielnicach (wielu Słoweńców jada kolację wcześnie). Podczas wędrówek po Pohorje lub winnicach trzymaj się oznakowanych ścieżek, aby chronić delikatną florę subalpejską. W okolicach Wielkiego Postu i parkach nadrzecznych uważaj na śmieci – Drawa jest czystsza niż większość rzek tak daleko na północy, a miejscowi dbają o to, aby tak było. Jedząc lokalnie, korzystając z transportu publicznego (w tym nowoczesnego systemu trolejbusowego) i mówiąc kilka słoweńskich uprzejmości (nawet „cześć” – dobrodošli), turyści mogą głęboko się zaangażować i pozostawić pozytywny ślad na gościnnych ulicach Mariboru.
Wspaniała brama Bab Mansour w Meknes nawiązuje do imperialnej przeszłości miasta. Położone na wysokości 546 m n.p.m. na wysokiej równinie na północ od gór Atlas, Meknes jest szóstym co do wielkości miastem Maroka (populacja ~632 000) i jednym z czterech „Miast Cesarskich” obok Marrakeszu, Fezu i Rabatu. Mimo to Meknes jest często pomijane. Jego zaszczyty nadeszły w XVII wieku za czasów sułtana Moulay Ismaila (panowanie 1672–1727), który wybrał Meknes na swoją stolicę i wypełnił je wystawnymi pałacami, meczetami i ogromnymi bramami. Władca próbował nawet rywalizować z Wersalem, nazywając Meknes „Marsylią Maroka” – choć jego polot był wyjątkowo maghrebski. Dziś miasto zachowało zaskakująco dobrze zachowaną starą medinę i kasbę, odzwierciedlając rzadkie połączenie andaluzyjskiego, mauretańskiego i sadyjskiego stylu architektonicznego. W 1996 r. UNESCO uznało Historyczne Miasto Meknes za to dziedzictwo, ale miasto nadal wydaje się nieobecne na większości turystycznych tras.
Zapisane powstanie Meknes datuje się na XI wiek dynastii Almorawidów, która ustanowiła je jako obóz warowny. Później stało się ważnym ośrodkiem rolniczym i handlowym pod rządami Almohadów. Jednak złoty wiek Meknes rozpoczął się w latach 1600. Sułtan Moulay Ismail, założyciel dynastii Alawitów, uczynił Meknes swoją stolicą w 1672 roku. Przez ponad 50 lat pogrążył się w szaleństwie budowlanym: zbudował ogromny spichlerz Hri Souani i stajnie dla swoich 12 000 koni, dziesiątki ozdobnych mauzoleów i monumentalne bramy, które nadal stoją. Bab Mansour, ukończony w 1732 roku, służył jako wielkie ceremonialne wejście do dzielnicy królewskiej. Projekty Ismaila otaczały starą medynę trzema pierścieniami murów, dzięki czemu Meknes stało się jednym z najbardziej ufortyfikowanych miast w Maroku. Jego spuścizna obejmowała elementy europejskie (architekci sprowadzeni z Andaluzji) do stylu francusko-mauretańskiego – rezultatem jest miejski pejzaż z łukami podkowymi, płytkami zellij, rzeźbami z drewna cedrowego i imponującymi blankowanymi murami. Po śmierci Ismaela Meknes zostało przyćmione przez Fez, ale nadal pozostało siedzibą cesarską; później służyło jako kwatera główna pod rządami kolonialnymi Francji. Maroko w epoce niepodległości (po 1956 r.) zachowało Meknes jako stolicę regionu, zachowując wielkie wejścia, takie jak Bab Mansour i pobliski plac Place el-Hedim.
W Meknes mówi się po arabsku (darija) i po francusku, co odzwierciedla francuskojęzyczne szkoły i historię; języki berberyjskie (z lokalnych plemion Aït Atta i Miknassa) w mieście w większości zanikły, chociaż tradycyjne festiwale muzyczne mogą obejmować grupy Amazigh. Sama nazwa miasta pochodzi od plemienia Miknasa Amazigh. Kultura Meknes to gobelin wpływów arabskich i andaluzyjskich: muzyka klasyczna (poezja malhoun) i rytuały sufickie są częścią wydarzeń kulturalnych, a rzemiosło, takie jak płytki zellij i wyroby skórzane, kwitnie w sukach mediny. Kuchnia tutaj jest przykładem smaków marokańskich: tajines z jagnięciny ze śliwkami lub oliwkami, kuskus z siedmioma warzywami i sycąca zupa harira to podstawowe dania. Lokalną specjalnością jest pastilla – kruche ciasto często wypełnione gołębiem lub kurczakiem. Posiłki zazwyczaj zawierają konserwowane cytryny, kminek, kolendrę i słodki cynamon. Uliczne jedzenie obejmuje sfenj (marokańskie pączki) i kebda (pikantne szaszłyki z wątróbki). Biorąc pod uwagę wiejskie otoczenie Meknes, można tam znaleźć również świeże oliwki, orzechy i kwiaty pomarańczy. Podobnie jak w całym Maroku, jedzenie jest często dzielone na dużych okrągłych tacach; po posiłkach jako gest gościnności serwowana jest herbata miętowa.
Stare Miasto (Medina) w Meknes jest miejscem światowego dziedzictwa UNESCO z dobrego powodu. Jego najsłynniejszy zabytek, Bab Mansour (ok. 1732), to ogromna ozdobna brama z zellij w kolorze kości słoniowej i rytymi panelami stiukowymi. W pobliżu znajduje się Place el-Hedim, szeroki plac często porównywany do Dżamaa al-Fna w Marrakeszu, ale znacznie cichszy – miejscowi zbierają się tutaj w kawiarniach lub uliczni muzycy występują o zmierzchu. Za tą bramą znajduje się stara królewska kasba: zrujnowane pałace, meczety i bujne ogrody (ukryte nawet dzisiaj za wysokimi murami). Szczególnie interesujące jest Mauzoleum Moulay Ismail (lata 80. XVII wieku), bogato zdobiona kafelkami i złocona świątynia, w której pochowany jest sam sułtan; jest otwarte dla zwiedzających poza godzinami modlitwy. Inne zabytki obejmują kompleks pałacowy Sbaat, rozległe miejskie spichlerze i Sahrij Swani (ogromny zbiornik wodny), który kiedyś zasilał ogrody pałacowe. Pozostałości XIV-wiecznej Borj (wieży fortecznej) górują nad miastem z pobliskiego wzgórza, a poza medyną stoi pałac Dar al-Makhzen (XIX-wieczna rezydencja królewska). Architektura Meknes harmonijnie łączy elementy islamskie i europejskie – grube mury miejskie i minarety obok inspirowanych Ludwikiem XIV posągów lwów na słupach bramnych.
Naturalne otoczenie jest również czarujące. Tuż na północ od medyny znajdują się winnice Meknes, na żyznej równinie Saïss, która produkuje wina światowej klasy (apelacja Coteaux de l'Atlas). Zaledwie krótka przejażdżka dalej leżą lasy dębowe u podnóża Atlasu Środkowego – ludzie często piknikują nad strumieniami w lasach cedrowych Azrou. Nawet w mieście parki takie jak Lalla 'Aouda Garden (z XVIII wieku) oferują zacienione kwadraty drzew pomarańczowych i fontann.
Wielkość Meknesu została ukryta przez historię. Przez dziesięciolecia turyści tłumnie przybywali na place Marrakeszu, labirynt medyny w Fezie lub cesarskie zabytki Rabatu. Meknes cierpiał w porównaniu: nie ma międzynarodowego lotniska i do niedawna było stosunkowo pomijane przez organizatorów wycieczek. Nawet dzisiaj miasto wydaje się niedostatecznie promowane; większość przewodników wspomina o nim tylko mimochodem jako o jednodniowej wycieczce z Fezu (45 km na wschód). Jednak ci, którzy zostają dłużej, odkrywają zaskakująco puste stare miasto (bez długich kolejek i naganiaczy) i poczucie autentyczności. Cichy majestat Bab Mansour, spokój królewskich ogrodów o zachodzie słońca, brak atrakcji masowej turystyki – wszystko to sprawia, że Meknes jest odkryciem, które należy smakować.
Podróżuj odpowiedzialnie po Meknes, szanując lokalne zwyczaje. Ubieraj się skromnie w medynie, zakrywaj ramiona i kolana, odwiedzając meczety lub świątynie, i mów cicho w czasie modlitwy. Korzystaj tylko z wycieczek z przewodnikiem do miejsc świętych – na przykład osoby niebędące muzułmanami mogą wejść do Mauzoleum Moulay Ismail tylko z przewodnikiem. W medynie wypatruj zaufanych mieszkańców, którzy mogą zarobić monetę, pokazując Ci zabytkowe miejsca (zawsze oferuj napiwek, jeśli zadają sobie trud). Targuj się uprzejmie na suku; targowanie się jest zwyczajowe, ale unikaj obrażania. Robiąc zdjęcia ludziom, zawsze najpierw zapytaj i rozważ napiwek. Aby pomóc lokalnej gospodarce, kupuj rękodzieło (ceramikę zellij, wyroby skórzane, kapcie babouches) od renomowanych spółdzielni i rzemieślników. Unikaj butelek z wodą i jednorazowych plastików, nosząc ze sobą butelkę wielokrotnego użytku. Przede wszystkim poruszaj się powoli: Meknes najlepiej ujawnia swoje skarby podczas popołudniowych spacerów, przyjaznych uśmiechów i delektowania się powolnym marokańskim życiem.
Od czasów Aleksandra Wielkiego do czasów współczesnych miasto pozostało latarnią wiedzy, różnorodności i piękna. Jego ponadczasowy urok wynika z…
Grecja jest popularnym celem podróży dla tych, którzy szukają bardziej swobodnych wakacji na plaży, dzięki bogactwu nadmorskich skarbów i światowej sławy miejsc historycznych, fascynujących…
Podróż łodzią — zwłaszcza rejsem — oferuje wyjątkowe i all-inclusive wakacje. Mimo to, jak w przypadku każdego rodzaju…
Analizując ich historyczne znaczenie, wpływ kulturowy i nieodparty urok, artykuł bada najbardziej czczone miejsca duchowe na świecie. Od starożytnych budowli po niesamowite…
Podczas gdy wiele wspaniałych miast Europy pozostaje przyćmionych przez ich bardziej znane odpowiedniki, jest to skarbnica zaczarowanych miasteczek. Od artystycznego uroku…